Translate

19 czerwca 2014

Słodkie puszki decu.

I jestem! Cześć wszystkim :) A bo wiecie... tak wyszło, że mnie nie było, ale to nie do końca moja wina. Bo... najpierw przyjechał taki "potwór" i wywalił mi przed dom ciężki ładunek... to trzeba było kwiatki pozabierać sprzed domu, śmietniki poprzesuwać... i jak najszybciej drewno ogarnąć. Potem jeszcze trzeba było poprzestawiać doniczki na tarasie, przeturlać drewno, zrobić miejsce pod budowę zadaszenia na drewno i sprzątnąć całą stertę starych palet, płyt i siatek... Trochę to trwało... W między czasie zastawiono nas rusztowaniami tak, że na ogród ciężko wejść. Znaczy, można, ale chyba w kasku bo wszystko na łep leciało :) Chwilowo mam wymieniany dach. Nie pytajcie jak bardzo się kurzy przy zwalaniu dachówek... moje okna wyglądają jakby ktoś je piaskiem zasypał... parapety... już przestałam wycierać, bo nawet wieczorem wystarczy okno otworzyć, a pył zaraz leci do domu. Łazienka na górze chwilowo w ogóle nie istnieje, bo okno wymieniali i nawet w wannie mam gruz. Ale nie ruszam tej łazienki bo jeszcze futryny muszą zrobić, a że okno jest większe niż poprzednie, to spodziewam się że jeszcze będą coś wycinać w ścianie... Taki żółty potwór podjeżdża mi tu pod dom, podnosi deski ponad dom, a jak stoi na ulicy to ulica zamknięta :). Na dziś dzień połowa dachu jest zrobiona. Dziś mam nadzieję że zaczną kłaść dachówki na drugiej połowie, ale póki co przybijają deski. Ale efekt taki, że warto czekać i sprzątać. Dach wygląda bardzo dobrze (właściwie to jest śliczny, ale czy do dachu pasuje określenie "śliczny?"). 
Robótkowo się ruszyło i zatrzymało :) Zrobiłam między innymi dwie puszki które będą wkrótce małymi prezencikami. Właściwie to puszki będą opakowaniem, bo w środku będzie prezent właściwy, czyli śliwki w czekoladzie własnej roboty :) Puszki zrobiłam trochę takie uniwersalne - pasują na różne słodycze.
Napisze jeszcze kilka słów co do faktury puszek... Otóż coś odwaliłam. I przez przypadek wyszło jak wyszło. Jak widzicie na zdjęciu puszki są chropowate. A wyszło tak, bo... zawsze do farby którą maluję metal czy plastik dodaję trochę kleju wikolu, farba wtedy lepiej trzyma się podłoża i ładnie kryje. Ale kupiłam nową biała farbę i po dodaniu wikolu... zrobiły mi się grudki. Pomalowałam całe puszki  tymi grudkami, zastanawiając się co ja robię?!, ale byłam ciekawa efektu. No nawet to wyglądało obiecująco... Potem nakleiłam serwetkę i przyszło malowanie tła. To już nie wyglądało... Pomyślałam sobie chwilę i przypomniało mi się zbieranie farby papierem. Widziałam to kiedyś, gdzieś i po wykorzystaniu tego pomysłu stwierdzam, że to jest wspaniała technika. Robimy to tak, że nakładamy na podkład (u mnie biały kolor) kolor tła (u mnie różowy), ale nie na całość tylko na k 1/4, żeby farba nie wyschła. Bierzemy ręcznik papierowy, chusteczkę czy serwetkę... cokolwiek papierowego, zwijamy w rulon i turlamy po farbie, w jedną stronę, nie wracamy i raczej zdecydowanymi ruchami, żeby nam się nie przykleił papier do farby.
I to tyle. Proste, a naprawdę jak pomysłu na ozdobienie brak, to takie malowanie może pomóc.
To może teraz pokażę ta puszkę:
Takie sobie puszeczki :)
Zmykam . Dziękuję, że jesteście i mnie nadal odwiedzacie :)
Pozdrawiam i do kolejnego razu - pa!

2 komentarze:

  1. Witaj Oleńko. Zawsze miło Cię usłyszeć. Dawaj fotki z remontu. Przecież to i nasza radość, kiedy u Ciebie takie zmiany!

    OdpowiedzUsuń
  2. Puszeczki przesłodkie,a za remont trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszelkie komentarze pozostawiane na moim blogu :)