Translate

18 lutego 2011

Wyróżnienie z dyplomem.

Miło jest być wyróżnianym. Oj bardzo miło... Już jestem na granicy samozachwytu...
Dziękuję Maknecie za wyróżnienia jakie otrzymałam. Dwa z nich już wcześniej opublikowałam, więc dziś prezentuję wyróżnienie z dyplomem:





Zasady:
1. Podziękuj za wyróżnienie.
2. Umieść u siebie link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
3. Umieść u siebie logo wyróżnienia.
4. Przekaż nagrodę kolejnym10 blogom. 
5. Umieść linki do tych blogów. 
6. Powiadom o tym nominowane osoby.

Jeszcze mnie wyrzucą z "blogowego środowiska", ale nie przekażę dalej - dość trudne to do wykonania - bo wielu z Was ma już to wyróżnienie - a nie chcę powielać, bo w końcu stanie się to utrapieniem, a nie przyjemnością. Raz już dałam wyróżnienie - do "częstowania się" i tym razem tak niech będzie: proszę bardzo - częstujcie się!
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim udanego weekendu!
                                                 
Anioły Anielki: Dziękuję baaardzo!

17 lutego 2011

Mus czekoladowy w tarcie.

Tarta - mniej ważna, ale ten mus... Pyszny to nie to słowo. Bajeczny - tak!, bo niewiarygodne jak pyszny. Ale do rzeczy. Tartę przygotowywałam na niedzielę, ale jednak dłużej musi postać w lodówce niż 4 godz. -minimum całą noc. Więc tartę miałam na poniedziałek - na Walentynki, generalnie nie jadamy późnym wieczorem, więc tylko po kawałeczku skosztowaliśmy. Uważam ten przepis za bardzo udany i myślę, że równie fajnie sprawdzi się ten mus w filiżankach, jako deser, jako małe tarty, czy jako część deseru z bitą śmietaną i lodami.
Przepis na tartę z musem czekoladowym znajdziecie tutaj: Moje Wypieki (kliknij).

Ale się świeci :) - aksamitny mus...

pychota...
Co tu dużo gadać: polecam.
                                                                               
Guga, Bean, Eve-Jank: liczę na to, że narobiłam Wam smaczku - bo mus jest... wart grzechu...
Piuma (Asia): Kobiety to już w chwili swoich narodzin powinny stawać się święte - za te nasze wyrzeczenia... i poświęcenie. Ale jeszcze trochę i mam nadzieję, że się skusisz na odrobinkę :) W przepisie jest alkohol, ale ja nie raz nie dodawałam alkoholu do różnych wypieków czy deserów - z racji że dzieci też jadły i wszystko wychodziło, a nawet czasem się okazywało, że bez alkoholu jest dużo lepsze. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Małgosię :)
Makneta: Jeszcze raz: Bardzo dziękuje!
Koralinaart: Witam u mnie i dziękuję za komentarz.

16 lutego 2011

Sałatka Cesara po mojemu - czyli sałatka cesarowej :)

Lubię obiady które są lekkie, zdrowe, ale też sycące. Wszelkiego rodzaju sałatki - mile widziane. Zakupiłam dressing Cesar Salat z parmezanem, bo czasem do warzyw brakowało mi "czegoś", a najczęściej podaję sałatki i każdy w swojej miseczce doprawia - moje dzieci np wolą bez dressingu. I przez ten dressing zrodził się pomysł na Sałatkę Cesara.
A robienie jej wyglądało tak: otworzyłam lodówkę, wyciągnęłam szufladę z warzywami i kroiłam wszystko co tam znalazłam.
Składniki "mojej sałatki cesarowej":
  • sałata lodowa
  • rukola
  • sałata rzymska mini
  • rzodkiewka
  • mała puszka kukurydzy
  • papryka
  • ogórek
  • kurczak opiekany w słupkach
  • dressing z parmezanem
  • grzanki z czosnekiem
  • chlebki pita z ziołami i czosnkiem
* ilość składników - 1/4 ogórka, pół papryki, 2 rzodkiewki, 1 sałata rzymska mała, sałata lodowa ok. 1/4 główki, rukola - garść.

Wykonanie:
Warzywa pokroić jak kto lubi - sałaty dość artystycznie kroję, ogórek, rzodkiewki - na plasterki, paprykę w półsłupki. na warzywa polać dressing, na to wyłożyć kilka ciepłych słupków kurczaka - ja miałam kupnego kurczaka opiekanego w słupkach a podgrzałam go w piekarniku, posypać grzankami i podawać z ciepłymi chlebkami pita.




I jeszcze mam nadzieję dla poprawy humoru dla narzekający na zimę - u mnie pada śnieg - niewiele jest go na drogach, a to dlatego, że strasznie wieje i jak jechaliśmy rano samochodem pomiędzy polami to wjeżdżało się w ścianę śniegu - lepsze to niż wczoraj w ścianę piachu...



W końcu u mnie środek ferii zimowych! Oj biedni Duńczycy już w trampkach chodzili...

14 lutego 2011

Serduszkowe robótki ukończone na ostatnią chwilę.

Dosłownie wczoraj o godzinie 23.55. Dobry kryminał był - to się dobrze robiło. Czy miałam je skończyć wczoraj? Zależało mi na podkładkach. A na serduszku już nie tak bardzo. Do tej pory na "Te" kolacje jako podkładki używałam prostokątnych czerwonych lnów. Ale zakupiłam ostatnio czarne podkładki i tak brakowało mi czegoś na nie - więc powstały podkładki serduszka.



Opis:
  • włóczka: bawełna 100%
  • szydełko 2,5
  • wzór z galerii Elsa accessori

 Drugie serce męczyłam już od dawna. Najpierw musiałam zmienić wzór bo nie chciałam takiego dużego i nie pasowała mi ilość oczek łańcuszka do wysokości słupków, więc sobie trochę zmodyfikowałam wzór. Wykończyłam, pomalowałam wikolem z odrobiną wody i zrobiłam kwiatki - wzoru brak, bo robiłam takie, żeby mi pasowały, jeśli ktoś bardzo chce to w przyszły weekend mogę wzór narysować  i podobnie listki, które sobie wymyśliłam. Złączyłam pierwsze trzy kwiatki z łodyżką i jak zobaczyłam ile tych nitek i jak ciężko przyszyć lub przywiązać jest te kwiatki do serduszka i te nitki gdzieś tam ciągle przeszkadzały - kwiatki jednym słowem żyły swoim życiem - nie można ich było ustawić bo wiecznie się przekrzywiały. To schowałam to serduszko i kwiatki, i zajęłam się sukienką. Wczoraj miałam "wizję" - połączyłam kwiatki z łodyżkami i je poprzyklejałam do serduszka wikolem. Wszystkie nitki bez obcinania pomazałam klejem, żeby się pochowały i serduszko z kwiatkami jest.
Efekt?
Jestem bardo zadowolona. Tego oczekiwałam i nawet złą jestem na siebie, że wcześniej nie wpadłam na to rozwiązanie z wikolem - bo już od dawna mogłabym się nim cieszyć.

a za oknem - krajobraz powojenny - czyli wichura trwa już tydzień...




Opis:
  • włóczka: bawełna 100%
  • szydełko nr 1,75
  • wzór z galerii Tatiany Aleexewa, zmodyfikowany przeze mnie (zielone kropki to oczka łańcuszka dodane przeze mnie, oraz legenda zmiany ilości nawinięć słupków - czyli słupek podwójny to u mnie słupek pojedyńczy):



Dziś wszyscy mówią o Walentynkach i miłości - to i ja coś dodam. Dodałam teledysk z You Tube z najbardziej romantyczną piosenką jaką znam. A dlaczego? Bo jest krótka, bez zbędnych słów, delikatna - ale nie mdła. Dla tych którzy jej jeszcze nie znają: Hey "Chyba".


I to tyle co na ten temat mam do powiedzenia.
                                                          
Florentyna, Antonina, Elżbieta: dziękuję za docenienie mojego gustu design'erskiego :) Specjalnie wybrałam bardzo mocny odcień czerwieni. A zawieszka na oknie dostała bezterminowo przydzielona do okna w kuchni :)
Kasianat: Człowiek uczy się  przez całe życie, więc będę musiała się zaopatrzyć w ten klej i go wypróbować. Ten wikol którego używam to Limlak - jest bardziej dostosowany do prac plastycznych. A jego zaletą jest to, że jest zmywalny, można robótkę wyprać i po kleju nie ma śladu ":)
Bean, Guga:  Dziękuję Wam bardzo!
Eve-Jank: Potrzeba matką wynalazku - jakbyś zobaczyła tą przerażającą ilość nitek z kwiatków i świadomość, że po drugiej stronie serduszka nic nie może być widać... też byś w stresie wpadła na wikol :) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny i komentarze.