Translate

31 października 2012

Nie takie druty starszne, czyli moje zmagania ze zrozumieniem tych dwóch patyków ze sznurkiem :)

Jak ma być o robieniu na drutach to zacznę od drutów.

Druty z żyłką, początkowo żyłka wnerwiała mnie strasznie, plątała mi się z włóczka, teraz, już dałam rade jakoś to opanować i się przyzwyczaiłam - potrzbne bedą przy robieniu chusty. 
Więcej o drutach i wszystkich innych potrzebnych akcesoriach, znajdziecie tutaj: PODSTAWY.

Teraz kilka słów o MARKERACH (znaczniki strategicznych punktów w naszej robótce, np poczatek wzoru azurowego, środek robótki itp. przy ogromnej ilości oczek, uzywam markerów także podczas liczenia oczek - żeby się nie pomylić, zakładam marker co 20 oczek)
- w opisach robótek oznaczane jako "m." - w "podstawach" autorka podała, że moga to być spinacze, ja do pierwszej chusty użyłam kawałków włóczki, nie robiłam z nich pętelek, bo bałam się że jak zapomnę o markerze, to go przerobię i później nie wyjmę a takie nie wiązane markery były szybsze - teraz zrobiłam sobie markery z drucika i koralika na końcu. Dużo piękniejsze markery znajdziecie tutaj: Markery Lamiki

Włóczka - a co kto chce, na pierwszy raz proponuję nie brać wełen mechatych, mocherów, bo te wszystkie włoski przy nie wprawionym oku mogą doprowadzać do... szału (patrz moja chusta...)

To jak już mamy wszystkie akcesora czas na czytanie schematów, wzorów - tu nie wiele Wam pomogę, bo nie wszystko jeszcze wiem. Jak mam opis - rząd po rzędzie, to naprawdę pójdzie nam łatwo. 
Przydatne są liczniki rzędów, bo naprawdę można się pogubić, ja nie mam takiego licznika, więc przy robieniu chusty posłużyłam się kartką z numerami rzędów, które skreślałam po przerobieniu.
Żeby Wam to zobrazowac odsyłam do Maknety, gdzie jest cudowny opis chusty - moja chusta to dokładnie to co jest w tym poście, jedynie powieliłam ilość powtórzeń.
Chusta część I wg Maknety:
  • rzędy parzyste to oczka lewe - chyba że opis mówi inaczej (patrz brzeg chusty), czyli np o.brzegowe, 2 o.prawe, dalej lewe ..., dzięki tym oczkom prawym na lewej stronie chusta ma ładny brzeg, który się nie zawija. 
  • rzędy nieparzyste to oczka przerabiane na prawo. 
I teraz jak wyglądał mój licznik rzędów:
2, 4, 6, 8, 10, 12, 14, 16, 18, 20, 22, 24, 26, 28, 30 - oczka lewe (bez oczek na brzegu, które są na prawo przerabiane)
3, 5, 7, 9, 11, 13, 15, 17, 19, 21, 23, 25, 27, 29, - oczka prawe, chyba że schemat stanowi inaczej
Po każdym przerobionym rzędzie skreślałam jedną liczbę. Rząd 11 i 21 są podkreślone, ponieważ w tych rzędach nastepują zmiany, rzędy od 11 do 19 włącznie - to ażur. 

A jak zacząć chuste?

Ja znam dwa sposoby (one maja jakieś specjalistyczne nazwy ale wybaczcie że ich nie znam i nie rozróżniam):
Ale może ktoś potrzebuje takich troche bardziej dokładnych opisów jak wogóle zacząć z tą włóczką na drutach, to odsyłam tutaj: POCZĄTEK.

Na tej stronie znajdziecie wiele przydatnych informacji, warto jest przeczytać wszystko.
Odmiany oczek z dobrym opisem, obrazkami, linkiem do filmiku oraz - oznaczenie graficzne i angielski skrót są tutaj: ODMIANY OCZEK (sa tam wytłumaczone nawet oczka brzegowe)
I co teraz?
Jeśli chcecierobic chustę którą tłumaczy Makneta, należy ją po prostu zrobić, tam mamy wszystko pokazane, wytłumaczone, chociażby jak przerabiać oczko środkowe.  Robimy: rząd po rzędzie, jesli chcecie zrobic taka chustę jak ja zrobiłam - Chusta, należy po rzędzie 30 cały opis przerobic jeszcze raz - od rzędu 2 aż do 30 i jeszcze raz i jeszcze raz - ile chcecie, im więcej powturzeń, tym chusta wieksza. Po osiągnięciu wielkości jak nas interesuje i przy jeszcze jednym ważnym warunku - liczba oczek pomiędzy pierwszym a drugim markerem musi być podzielna przez 15! Czyli może to być 105, 120 czy 135 oczek liczonych na lewej stronie (łatwiej sie liczy podczas robienia oczek lewych, bo nie ma tam narzutów) - od markera znaczącego nam brzeg, czyli zaraz za oczkami prawymi, aż do oczka środkowego, przed którym mamy marker.
I teraz będą jaja, bo musze wytłumaczyć coś czego sam nie pojmuję :)
Tutaj jest wzór chusty (która miałam zrobic a ostatecznie zrobiam kombinację chusty Maknety z tą chustą): Prism shawl
Znajdziecie tam schemat bordiury.
I teraz tak:
  • to co jest w czerwonej ramce to "raport" - część którą powtarzamy.
  • schemat czytamy od dołu - od rzędu nr 1, rzedy parzyste to rzędy oczek lewych, na nich nie ma żadnych wzorków do wyrabiania, więc nie są zaznaczone na schemacie. - może dla Was to logiczne, ale ja pierwszy rząd bordiury machnęłam od góry :)
  • "raport" powtarzamy od oczek brzegu - cały czas przerabiamy formułę: "o.brzegowe, 2 oczka prawe", na prawej stronie również narzut, na lewej stronie narzut jako oczko lewe.,a na końcu rzedu: na prawej stronie narzut, na lewej oczko lewe na narzucie (przerabiamy po prostu włóczke nałożoną na drut, tworząc nowe oczko - chyba juz nie brzmi to tak strasznie) i 3 oczka prawe. 
  • oczko środkowe przerabiamy jak dotąd - na prawej stronie narzu, oczko środkowe, narzut, na lewej stronie na narzutach oczka lewe, oczko srodkowe na lewo.
  • ale teraz będzie trudość - pewnie wieksza dla mnie żeby to wytłumaczyć:
kiedy zaczynamy rząd numer 1, pomiedzy narzutem za brzegiem chusty a narzutem na schemacie należy zrobić połowę trójkata - oznaczonego w raporcie - białe kratki bez znaków graficznych wewnątrz, ja musiałam zrobić 8 oczek prawych po narzucie brzegu i dopiero narzut ze schematu, 
  • jak mamy już pierwszy narzut ze schematu, to robimy dalej białe kratki - oczka prawe i znów narzut, i tak aż do narzutu przed oczkiem środkowym - pomiędzy narzutem ze schematu, a narzutem przed oczkiem środkowym mam 6 oczek
  • proponuje pozakładać markery na każdy element - czyli za oczkami brzegowymi przed narzutem, przed narzurtem ze schematu, za przekreślinym kwadracikiem - ssk i dalej przed przekreslinym kwadracikiem, za przekreslonym kwadracikiem i az do oczka środkowego, które zaznaczamy jak do tej pory i druga połowa - odbicie lustrzane
  • za oczkiem środkowym robimy odbicie lustrzane wszystkiego co do tej pory zrobiliśmy, czyli narzut, 6 oczek prawych, narzut ze schematu, białe kratki, czyli oczka prawe i znów narzut ze schematu i tak w kółko aż do końca, za ostatnim narzutem ze schematu znów 8 oczek narzut przed brzegiem i 3 oczka brzegu. 
  • rząd 2 bordiury to oczka lewe
  • rząd 3 bordiury - najlepiej jesli mamy markery, wtedy widzimy dokładnie gdzie zaczynać wrabianie ażuru
  • dalej powinno pójść z górki, ale... lepiej robić z markerami, powoli, żeby nie pogubić narzutów, bo nam wtedy ten sliczny trójkącik z dziurek po porostu sie rozjedzie - jak się stało u mnie :)
  • Po rzędzie 15 ja zrobiłam jeszcze rząd oczek lewych i zamknełąm sciegiem elastycznym - cos pomotałam albo niefortunne ułożenie kolorów włóczki sprawiło, że pomarańczowa włóczka z rzędu 16 wyłazi przy ściegu zamykającym który robiłam już kolorem fioletowym - ścieg elastyczny, znajdziecie tutaj: odmiany oczek, niestety musicie poszukać, bo jedynym minusem tej strony, jest to, że nie mogę podać bezpośredniego linka do akurat tego oczka, zjeżdżając niżej i poszukać sobie, w oczkach zamykających robótke, ale na pocieszenie dodam, ze jest tam też link do filmiku jak to wykonać :)
  • Na koniec chustę napinamy - pierwsza chusta to dla niewprawionej osoby oznacza niezbyt idealne oczka - dlatego warto dobrze naciagnąć chustę. Cały proces wygląda nastepująco:
  1. chustę namaczamy w ciepłej wodzie (tylko nie wrzątku! bo jak macie wełne to ją sfilcujecie!!!) - moja miała temperaturę "dłoni", czyli znośne ciepełko, z dodatkiem mydła w płynie - nie podam dokładnie ile, woda przyjemnie pachniała i była miękka od mydła. 
  2. po 30 minutach wylewamy wodę, delikatnie odciskamy wodę z chusty, nie wyrzymamy, nie zwijamy!
  3. chustę kładziemy na dużym ręczniku - ja swojej chuście musiałam zagiąć róg :) - zwijamy chustę w ręczniku w rulon
  4. chustę w rulonie kładziemy na drugim ręczniku i chodząc po rulonie wygniatamy wodę z chusty - proponuje robić to na płytkach a nie na dywanie - idealna - podłoga podgrzewana!
  5. chustę należy zblokować, czyli upiąć, naciągnąć - ja posłuzyłam się dywanem z ulicami :) i dwoma wielkimi ręcznikami - na dywanie rozłożyłam ręczniki, na nie rozłożyłam chustę i upiełam szpilkami - im więcej szpilek tym lepszy efekt, ja sie posłużyłam linia łączenia desek w podłodze - tak ustawiłam dywan bym miała na środku jedną z takich linii i wg niej upiełam środek najdłuższego boku - poczatek naszej chusty i zwięczenie, czyli oczko środkowe w bordiurze. Po napięciu pozostawić do wysuszenia. Polecam tez przeczytać to: konserwacja dzianin.
To wszystko co powinno Wam się przydać. Nie jestem ekspertem w drutowaniu, ale może to i lepiej bo jeśli przełożę sobie te moje "głupie pytania", z cyklu co mam zrobic jak mi w rzedzie zostało 5 oczek i nie wiem jak je przerobić?! , na szydełko i jakby ktoś mi tak napisał, że zostało 5 słupków i co zrobić, to chyba by mi cierpliwości nie starczyło - trudno jest przełozyć coś co się robi i zna bardzo dobrze, na prosty wręcz obrazkowy język. Ja miałam sporo problemów ze zrobieniem tej chusty. Wiele z tych moich problemów - opisałam Wam tutaj - dużo się naszukałam też dobrych instrukcji jak sie robi to ssk na przykład, dlatego to wszystko zebrałam razem, starałam się pisać bardzo dosłownie, tak jak ja to sobie tłumaczyłam. Mam nadzieję, że jest to zrozumiałe Ta chusta to dla mnie był szczyt marzeń, teraz stawiam sobie poprzeczkę coraz wyżej, próbuję kolejne chusty zrobić, opanowałam na przykład wzór chusty gail - gdzieś do połowy tylko, bo to była taka próba a włóczki miałam malutko. Dlatego też myślę, że nie ma sie trzeba bać, warto spróbować!!! Mnie poprowadziła Makneta, jak w alpinistkę w szplikach na Kilimandżaro, teraz wiem, ze to nie jest takie trudne, choć nadal zastanawiam się widząc niektóre wzory chust jak to zrobić. A dodatkowym problemem dla mnie jest to że moja prawa ręka nie bardzo chce współpracować z lewą i czasem wyglądało to tak, jakbym machała jednym łokciem a drugi wędrował gdzieś w górę :) 
Jeśli macie jakieś pytania co do tego co napisałam, to piszcie, postaram się rozjaśnić co i jak :)
Pewnie że nie na wszystko Wam odpowiem, bo nie wiem wszystkiego, ale pewnie zrozumiem coś takiego: a co z ta nitką co ją mam z przodu, a musi byc z tyłu :) 
Dajcie znać jak spróbujecie coś udziergać :)
Pozdrawiam i trzymam kciuki!!!




Koszyczek na czosnek.

A taki malutki koszyczek na czosnek Nie chciałam by był sztywny bo musiałby być większy, a taki giętki spokojnie pomieści 4 całe główki czosnku - na zdjęciu 3,5 główki :) 

Koszyczek wydziergałam ze sznurka i jestem bardzo zadowolona z efektu jaki uzyskałam dzieki temu sznurkowi i muszę sobie wyszukać na wyprzedażach, jak będzie więcej to kupię chyba wszystkie! Już widzę jakie fajne koszyczki mogłabym wydziergać z takiego sznurka :)
Tyle na polu robótkowym - ale... w zeszłym tygodniu w kilku komentarzach pojawiła się prośba, zapytanie o robienie na drutach. Szkółek robienia na drutach jest wiele w internecie, naprawdę można sobie wybierać czy wolimy opisy ze zdjęciami, opisy z filmikami, filmiki z tekstem mówionym, obrazki graficzne itp. Ale ja - znając prawe, lewe, miałam momentami chwile zwątpienia - a jak zobaczyłam te wszystkie "yo, k2tog, marker" itp. to oczy przecierałam ze zdumienia. Ale poniewaz można się czegoś nowego nauczyć - jak nie można jak można!!! wszystko można! - to może Wam trochę pomogę, rozświetlę tę trudna drogę :) - tak z mojego punktu widzenia, czyli z miejsca kompletnego laika:)
Ale to będzie w następnym poście, dziś zacznę go tworzyć, bo jest dużo takich różnych elementów, które trzeba zebrać, musze przemyśleć, co może się przydać, które "słówka" mogą się przydać i należy je wytłumaczyć itp. Dlatego zaraz otwieram okno pisania posta i mam nadzieje że dziś skończę :) A nadmienię tylko że ja nie potrafię tłumaczyć - chyba tylko do tego brakuje mi cierpliwości... więc jest to dla mnie wybitnie trudne zadanie - ale no dobra - zasługujecie na to!!!
Pozdrawiam!!!

30 października 2012

Prezenty dwa.

Dziś będzie prezentowo. Będę się chwaliła! Miałam się dziś pochwalić jednym prezentem, ale wczoraj zostałam zasypana - dosłownie! - piekna niespodzianką. 

Pierwszy prezent to śliczna broszka od Eumychy. Eumycha postanowiła, że broszkami nagrodzi wszystkich uczestników candy i bardzo mnie to cieszy, bo broszka jest piękna i tak naprawdę uratowała moją szydełkową chustę! Miałam spruć chustę bo stwierdziłam, że musi byc zapinana na płaszczu jakąś duża broszką, a jaką broszkę mogę zrobić?! Szydełkową jedynia, a szydełkowa broszka, szydełkowa chusta to mi nie pasowało. Ale teraz, mam cudna broszkę i idealnie pasuje i do chusty i do płaszcza!
Jeszcze raz bardzo dziekuję!
A teraz drugi prezent. Jakiś czas temu wspomniałam, że nie mogę wykończyć pewnej szafeczki bo nie mogę  znaleźć serwetek z motywem afrykańskim - ale sobie wymyśliłam! Z pomocą ruszyła Insomnia. Wczoraj dostałam list - duży list, aż przez chwilę nie wiedziałam od kogo to może być! Bo nie spodziewałam się takiej dużej koperty! Kiedy otworzyłam ją zasypały mnie śliczne małe filcowe serduszka!
Juz z Córka postanowiłyśmy, że z serduszek zrobimy świateczną girlandę, musimy pomyśleć tylko czym uzupełnić gą girlandę :)
Dostałam również piekny obrazek z życzeniami - obrazek jest zdjęciem! 
A teraz serwetki - z motywem afrykańskim :)
A do tego dostałam jeszcze TOOOO wszystko:
Cudowne serwetki i dużo z nich po dwie lub nawet trzy sztuki! Oj będziemy z córką szaleć! Tylko tak się zastanawiam kiedy ja to wszystko przerobie - mam serwetek na najbliższe 10 lat! Pomysłów całą masę, a czas tylko jeden, nieubłagalnie pędzący. 
Insomnio dziekuję Ci bardzo! Potrafisz uszczęśliwić człowieka nawet w poniedziałek z rana! :)
Pozdrawiam serdecznie i do jutra!!!

29 października 2012

Bidon w ubranku.

Zrobiłam ubranko na bidonik dla Julii. Taki z gumką na górze i z rączką.


Bardzo prosty wzór, bez udziwinień, guziki są elementami ozdobnymi.
Wczoraj Julia szalała z filcem. Tym razem bawiła się na mokro. Zrobiła kwiat, duży, długi, jak doszyję koralik w środku to pokażę i kilka kulek ukręciła, ale wychodzą jej pęknięcia i nie bardzo potrafimy sobie z tym poradzić - pewnie to kwestia odpowiedniego dociskania i niedociskania kulki podczas turlania. 
A jak u Was po odwiedzinach zimy? U Nas... już plusowa temperatura nawet w nocy i pada deszcz :) Ale muszę przyznać, że w tym roku zima zaskoczyła drogowców w Danii :) To się zdażyło pierwszy raz odkąd tu jestem! A generalnie duńczycy mówią, że oni zimy nie mają, a takie śniegi jak są od trzech lat, to były ale 50 lat temu (oczywiście w regionie gdzie mieszkam). Ale do rzeczy - przyznac trzeba że solą posypane drogi były w piątek (śnieg z deszczem padał z czwartku na piatek, a i mróz był rano), ale z czymś się spóźnili. Kiedy przyjechałam do Danii zastanawiałam się co to za półtorametrowe żółte patyki z odblaskowymi  pasami na górze, powbijane są w pobocza dróg nieoświetlonych - pomiędzy polami np.? A no jakby  śnieg spadł (a przecież w Danii nie ma śniegu?!) to żeby drogę widać było. Co prawda pierwsza zima w Danii - zero śniegu, kurtki jesienne, druga zima to była jazda... niesamowite ilości śniegu i madry ten kto ma traktor... druga zima, też śnieżna, a trzecia... już mało sniegu, dość ciepło, ale było kilka takich wybitnie mroźnych dni. Ale wracając do patyków - przeważnie były one wbijane pod koniec października, a w tym roku, pierwszy śnieg był pierwszy i dopiero w piątek powbijali patyki :) 
Mam dziś bardzo pracowity dzień, jak każdy poniedziałek - mnóstwo sprzatania, obiad, chlebek, pranie poskładać, aż z 4 pralek..., zrobić zdjęcia prac które mam zrobione i jeszcze mnóstwo innych mniejszych rzeczy. 
Dobra, uciekam! Pa!
Dziekuję, że do mnie zaglądacie!
Pozdrawiam i udanego, ciepłego tygodnia życzę!

26 października 2012

Zimowy komplet.

Ale się ułożyło, post o zimowym kompleciku, a tu pierwsze sniegi. U Nas wczoraj ok godz 21 padał przez chwilę śnieg z deszczem. A niby w Danii śniegu nie ma... Rano lekki przymrozek i no cóż, zima przyszła :)

A jak przyszła, to ja jestem już przygotowana. Czapeczki, rękawiczki, szyjogrzeje porobione. Dal chłopców nie musiałam robić  nowych czapek, musiałam je tylko lekko powiększyć. Ale dla Julki musiałam zrobić wszystko od nowa. Najpierw szukałam włóczki, później wzoru czapki. Chciałam coś jak berecik z warkoczem i wrabianymi kulkami... Ale tak najlepiej to by było zrobić na drutach a nie szydełkiem. Choć nie powiem próbowałam, nie wyglądało to dobrze. Robiłam 5 razy i zmieniłam koncepcję. Gdzies widziałam taki wzorek na bereciku, a zrobić go nie było trudno.
Szyjogrzej to juz sprawdzony wzór - to juz mój trzeci z tego wzoru. Rękawiczki też bezwzorowe. Wszystko ozdobione minimalistycznie, żeby pasowało do czerwonej kurteczki :)


Włóczka cieniutka ale bardzo ciepła - Julka nawet sesji zdjęciowej nie mogla wytrzymać, bo jej cieplo było. Włóczka to alpacagarn (77% akrylu, 15% bawełny i 8% alpaki). Włóczka ma jeden minus - jest mechata i te wszystkie latajace wokół wloski miałam w nosie i kichałam co chwila. Na cały komplet poszło mi 5 motków po 50g. Została dosłownie mała kuleczka. A berecik jest cały zrobiony słupkami relifowymi i dzięki temu jest bardzo ciepły. 
Tyle na dziś. Ciepła Wam życzę i udanego weekendu.
Pozdrawiam!!!

25 października 2012

Zasłonka pod łóżko.

Czy Was też denerwuje przestrzeń pod łóżkiem? Dobra, pewnie to ja się znów czepiam. Ale mnie denerwuje i tyle. I zauważyam coś takiego fajnego - prześcieradło z zasłonką. Jest to prześcieradło które zakładane jest na materac, boki są przedłużone i czasem z jakąś haftowaną ozdobną bordiurą. Na taki materac kładziemy jeszcze top materac, ponieważ te przesciaradła z zasłonką nie są niczym przymocowane do materaca. Takie poczyniłam obserwacje podglądając łóżka pewnej duńskiej rodziny. Musze sobie takie prześcieradła sprawić, albo... no własnie, już coś wymyśliłam, ale nie jest to jeszcze to co chciałam. Myśle, by kupić dwa prześcieradła i z nich uszyć takie coś. Na razie uszyłam cos co raczej nazwałabym farbanką. 

Zrobiłam taśmę na szydełku, doszyłam paski materiału i troczki, którymi przywiązałam tą farbankę do żeberek łóżka. To nie jest najlepsze rozwiązanie. Ale chociaż się sprawdza, bo o 90% zmniejszyła się ilość niepożądanych przedmiotów pod łóżkiem. I nie widać że pod łóżkiem są kosze z zabawkami. 
A łóżko ma być takie nie przykryte kocykiem, bo Julia stwierdziła, że mam nie zakrywać do zdjęcia bo Ona tak się namęczyła by ładnie pościeliść łożko, że ma je byc widać. 
I właśnie w tv poinformowali, że jakieś wielkie zimno o wdzięcznej nazwie "Urszula" idzie na Polskę znad Skandynawii, to ja chcę sprostować, że to znad tej bardziej północnej Skandynawii, u nas jeszcze plusowo. Nie zwalać mi na Danię - u Nas Ulka ma wpaść na śniadanie w piątek i zostać aż do niedzieli. Może być nawet minusowa temperatura. 
A tak swoją drogą to zaraz znów się zacznie narzekanie na pogodę. Jak jest śnieg to źle, jak nie ma sniegu to też źle. A ja jak byłam mała/młoda to pamiętam, że 1 listopad bez śniegu, kurtek zimowych, butów to była wyjątkowa rzadkość. Nie ma co narzekać, to Nam nie pomoże, a jedynie zaszkodzi, z pogodą nie da się dyskutowac, lepiej się z tym pogodzić i przygotowac na zimę - donice pochowane? kwiatki zabezpieczone? opony zmienione? No! Głowa do góry i do przodu. 
Dziękuję za bardzo liczne komentarze do postu z chustą. Z dumy latam pod sufitem, a dzieki tym wszystkim  gratulacjom to już przygniotłam się do sufitu! Wczoraj w komentarzach podałam linki do instrukcji tworzenia tej chusty, więc jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszam jeszcze raz do poprzedniego postu.
Pozdrawiam serdecznie!!!

24 października 2012

Chusta na drutach!!!

No i co? Miałam rano zrobić zdjęcia moich ostatnich robótek i ... ciemno. Dopiero od 8 rano robi się jasno. Zdjęcia przy sztucznym świetle to jednak nie to. Musze już uszykować zimowe stanowisko do robienia zdjęć. 

Ale dość gadania. Dzisiaj sie będe chwalić i popadać w samozachwyt! Dziś robimy imprezę, wielką balangę na cześć... mojej pierwszej chsty na drutach!
A teraz krótka historia mojego drutowania - poznałam oczka prawe i lewe przy okazji zajęć w szkole zwanych techniką. Moja mama dużo robila na drutach, swetrów, opasek, ale jakoś sie nie paliła do tego by mnie nauczyć, choć chciałam i coś tam próbowałam. Moje próby robienia na drutach były dość koślawe, wygl adało to tak jakbym miała sobie oczy wydłubać... Ale zawzięta jestem. Trafiłam w sklepie na 3 pary drutów aluminiowych z żyłką za 30 koron, to jakieś 15 zł. Stwierdziłam, że warto zaryzykować i kupiłam. Troche do tego przekonał mnie syn, który powiedział, że fajne są te patyki ze sznurkiem. Od razu ruszyłam po włóczkę i trafiłam na piekną kolorową wełnę, a dokładniej wełnę sojową (70% wełna, 30% włókna sojowe). W domu na spokojnie usiadłam, przemyślałam i co? Nie wiem od czego zacząć. Poszukałam w internecie opisów, schematów i rany ja tego kompletnie nie rozumiem! Pomyslałam, pochodziłam trochę po domu i stwierdziłam, że napiszę do Maknety. I otrzymałam od tej cudownej nauczycielki naprawde dużą pomoc i wyrozumiałość - wiecie, bo jakby ktoś zadawał mi takie pytania dotyczące szydełkowania, jak ja zadawałam w kwestii drutów, to nie wiem czy bym wytrzymała, bo to nawet cieżko jest sobie wyobrazić jaki błąd mógł powstać. Od Maknety otrzymałam wzór, opis - nawet mi go przetlumaczyła, link do instrkcji początkowych oczek chusty i pomoc właściwie co chwila, bo coś mi tam nie grało. Ale zrobiłam. Nie wiem, jak bo nadal jestem w szoku. Oczywiście nie obyło się bez "jaj". Gdzies się zapomniałam i chyba odwrotnie narzuty robiłam, przez co dziurki małe, kilka oczek musiałam dorobić, bo się nie zgadzała ilość, a pliska to już bajka. Pozjadałam, pewnie narzuty, bo te często mi spadały. W zeszłym tygodniu lało u nas prawie cały czas jak na Narodowym przez te kilka godzin - no ale duma mnie rozpiera, bo mój trawnik ma lepszy drenaż :) I tak też od wtorku do niedzieli machnęłam chustę.
Zdjęcia z poniedzialku rano, mało intensywne kolory wyszły, bo oczywiście padało. 



Kolory są naprawdę dużo lepsze. 
Wzór różni się od tego co miało być, bo zrobiłam szersze pasy oczek ażurowych. A i jeszcze najlepsze z tego calego dziergania to było to jak przy poczatku pliski zastanawiałam sie dlaczego nie mieści mi się wzór w ilości oczek - a no tak... mam zacząć czytać schemat od dołu a nie od góry! Pewnie że błędów dużo i pieknie nie jest, ale dla mnie jest to najpiekniejsza i najbardziej upragniona chusta na świecie!
Świętujcie razem ze mną moje zwycięstwo. I jeszcze raz z całego serca dziękuję Maknecie!!!
Teraz się zastanawiam za którą chustę się teraz zabrać :) 
Uciekam, bo musze trochę dom ogarnąć, wreszcie mam pierwszy luźny dzień - na sprzątanie - od półtora tygodnia. Sprzatanie na szybko, albo z dziećmi u boku to jednak nie to. 
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny.

23 października 2012

Drømmekage.

Drømmekage - ciasto marzenie, bardzo popularne w Danii. Kiedyś spróbowałam zrobic coś podobne ciasto, znałam smak orginalnego  Drømmekage, a nie znałam ani przepisu, ani nazwy ciasta. Ale mnie kiedyś olśnilo, że ten przepis jest na opakowaniu cukru brązowego. przeszukałam też internet i wiecie że orginalny przepis na to ciasto zawiera 8 jajek, mleko 3,2 i po pół kg mąki i cukru! Ja nie wiem ale to chyba rozmiar na blachę z piekarnika a nie na blaszki do piekarnika. 

A teraz przepis.


 Drømmekage
składniki na ciasto:
  • 4 jajka
  • 300g cukru
  • 250 g mąki
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 200 ml mleka
  • 50 g masła


Jajka (białka i żółtka) utrzeć z cukrem na biało. Mleko podgrzać w roztapianym maśle, przestudzić. Masę jajeczną zmiksować z mąką, cukrem waniliowym i proszkiem do pieczenia. Do ciasta wmieszać mleko z masłem.
Ciasto piec na blaszce 30x40 cm (ciasto jest duze i wysokie po upieczeniu), przez 20 min w temp. 200 st.


składniki na glazurę:
  • 125 g masła
  • 100 g wiórek kokosowych
  • 250 g ciemnego cukru
  • 50 ml mleka
Roztopić masło, dodać resztę składników i gotować do połączenia składników. 
Glazurę wyłożyć na ciasto i piec dodatkowo 5 min w temp. 200 st.
Uwaga!
Ciasto ma tendencje do opadania -  należy szybko przełożyć gorąca glazurę (im cieplejsza tym bardziej lejąca, najlepiej przygotowywanie zacząć ok 5 min przed wyjęciem ciasta z piekarnika), na dopiero co wyjęte ciasto z piekarnika - ja ciasta tak do końca nie wyjmuję, kładę je na drzwiczkach piekarnika i wtedy wylewam glazurę. Próbowałam studzić ciasto, ale mimo to opadało - co tak na prawdę nie przeszkadzało, bo ciasto i tak było pyszne.
Ciasto jest wybitnie słodkie, maślane i niesamowicie sprężyste. Dobre gdy potrzebujemy dużej blachy nieprzekombinowanego ciasta - do szkoły, do pracy.


A teraz krótka fotorelacja z przygotowania ciasta - Julia w nowym fartuszku uczyła się "otwierać" jajka. 
A teraz tak przy okazji ciasta, to będziemy świętować. 
Wczoraj do wianuszka obserwatorów dołączyła Dorgia, a tym samym stała się setnym obserwatorem. 
Wcześniej nawet nie planowałam jakiegoś uczczenia tego wydarzenia, ale jak juz się stało, to stwierdziłam, że trzeba by było jakoś to uczcić. Dlatego też, jeśli Dorgia jest cierpliwa i poczeka (może nawet i miesiąc), to przygotuję dla niej małą niespodziankę. Dlatego też proszę by Dorgia podesłała mi swój adres do wysyłki :) Jeszcze nie wiem co to będzie, być może tylko serwetki, a może coś jeszcze. Bo musicie zobaczyć jakie cudne prace tworzy Dorgia! 
Tyle na dziś. Miłego dnia życzę wszystkim!!!
Pozdrawiam!!!

22 października 2012

Puszka na kawę.

Tak z samego rana, kawowy temat - na rozruch :) Miało dziś być inaczej, ale od samego rana wszystko stanęło na głowie.  Dlatego też szybciutko pokazuję decu puszkę na kawę.
A teraz coś do kawki. Pyszne churros. Przepis znajdziecie tutaj: Moje Wypieki (klik - bezpośredni link do przepisu).

Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Mam nadzieje, że jutro znajdę dłuższą chwilkę na popisanie :)
Pozdrawiam!!!

19 października 2012

Ufilcowane przez Julię.

Dziś chce się pochwalić tym co Julia ufilcował z filcu który otrzymała od Anstahe. Oczywiście ja kompletnie nie wiedziałam co jej jest potrzebne oprócz tego filcu i igiełek, ale dziecko mi dokładnie wytłumaczyło, że potrzebuje czegoś na czym będzie filcowała żeby jej się nie powbijało i że chce kawalek filcu na którym może umocować to co chce zrobić.

Zabawa była przednia, a że był to dzień w którym Julia całą paczke otrzymała - to też w fartuszku nawet filcowała.


A teraz co powstało:
Muszę kupić opowiedniej wielkości ramkę, bo te które mam wolne sa za małe albo dużo za duże.
Teraz Julia obmyśla i podgląda jak ufilcować kwiatek. Ogląda filmiki na You Tube :) Chciałaby spróbować z mydłem, ale nie wiem czy to ma  być szare mydło? U nas brązowe mydło jest w płynie, albo w płatkach, nie widziałam szarego. Chyba są brązowe w kostce, ale nie wiem czy to tylko taki kolor czy ma właściwości jak polskie szare. Może któraś z Was może mi wytłumaczyć czy mydło ma byc szare w kostce, czy może byc w płynie - to nie to samo co mydła do mycia rąk w płynie, a może nadaje się to w płatkach? A może wiecie gdzie znajdziemy jakąś porządną szkółkę filcowania?
Cudownie jesiennego i pięknego weekendu!!!
Pozdrawiam!!!

18 października 2012

Kosze na zabawki.

Miał dzis być post z przepisem na ciasto, ale muszę go przetłumaczyć, to wymaga czasu chwilę, a ja mam dzieci w domu i czasu nie potrafię zagospodarować. Już 10, a ja nic jeszcze nie zrobiłam! Wstajemy później, śniadanie jest dłuższe, później sprzątanie po śniadaniu, robię chleb i ewentualnie jakieś pranie wstawić, obiad i to tyle. Żadnego sprzątania, pranie do poukładania czeka juz drugi dzień. Pewnie lepiej by mi było z organizacją czasu gdyby nie to że ostatnie dwa dni chłopcy chorowali i raz Jędrek leżał mi na kolanach prawie cały czas, nastepny dzień Franek... Chociaż podziergać sobie mogłam.

Dlatego wrzucę dziś zdjęcia koszy na zabawki. Przeżyłam koszmar plastikowych koszy, na które dzieci wchodzą - swoją drogą były one bardziej interesujące niż same zabawki, rzucają nimi, chowają sie pod nimi...plastiki pękają, a to jednak może byc niebezpieczne. Postanowiłam pozbywac sie tych plastików i w zamian za nie szyć kosze. Na razie dobrze się sprawdzają - łatwo je przenieść, zajmuja mniej miejsca bo niepełne można zagiąć. Kosze wyglądają tak:
Tyle na dziś. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i odwiedziny!
Pozdrawiam!!!

17 października 2012

Słoje na zioła i dekoracyjne "bomby" decu.

Ozdobiłam słoje na lawendę i miętę. Duże słoje. Ale mam też mniejsze, na pietruszkę, bazylię itp. Są już ozdobione, ale musze popracować nad brzydkimi zakrętkami. Dlatego dzis pokażę tylko te duże słoje.


A teraz "bomby". Bomby to nic innego jak "dizajnerskie" młynki... "Danish design" czasem mnie zaskakuje.
A że takie stały łyse, to je ozdobiłam.



A pod kulą jest:
To tyle na dziś.
Ferie i czasu wybitnie mało.
Pozdrawiam!!!

15 października 2012

Dyniowa dekoracja szydełkiem.

Dawno nie bylo nic szydełkowego. Właściwie to cały czas cos dłubię na szydełku, ale muszę zdjęcia porobić. 

Strasznie mi się podobaja dynki ozdobne. Kiedyś rodzice mieli takie w swoim ogródku i co roku kiedy przychodzi sezon na takie dynie to ja pluję sobie w brodę, że ich nie zasadziłam. Tym razem jednak, zapisałam sobie na karteczce ktora juz  wisi w kuchni - więc jest szansa, że nie zapomnę:) Oczywiście mogę kupić takie dynie, ale jednak co swoje to swoje. 
Postanowiłam zrobić dynie szydełkowe - szukałam wzoru i nagle mnie olsniło, że mam schemat na dynie w gazetce szydełkowej :) Troszkę zmodyfikowałam schemat i zrobiłam dwie dynie, biała wyszła troche dziurawa - zwalam to na włóczkę :) A że w koszyczku było łyso to zrobiłam jeszcze kiść winogron. Do kompozycji dokładam kasztany, kolorowe liście i małą ozdobę jesienną mam :)
U nas zaczęły się ferie i ładna pogoda :) Trzeba posprzatać i może jakiś spacerek :) 
A ja musze sobie spowrotem nastawić budzik na ten tydzien, bo liczyłam że dzieci mnie obudzą o dość sensownej porze, a wstali łaskawie o 8.30... Franek jeszcze śpi. Ale daję mu pospać, bo wieczorem się kręcił, może przez katar źle spał, a czy on wstanie o 7 czy o 10 to i tak grzecznie zasnie przed 20.
Teraz uciekam. Mam nadzieję, że uda mi się jutro znaleźć chwilę to post będzie. 
Pozdrawiam serdecznie!!!

12 października 2012

Pierwszy koszyk z papierowej wikliny.

Wieki temu - no jakieś dwa lata temu, próbowałam ukręcić coś z papierowej wikliny. Nie szło mi w ogóle, rurki wyłaziły z siebie, nie mogłam ich poskładać, dziury starszne, pozgniatane rurki, krzywy jak nie wiem, aż się wkurzyłam i je odłożyłam - rurki, bo koszyk wyrzuciłam. Przyszła potrzeba chwili - sprzatanie w łazience. W szawce pod umywalka miałam ściereczki, szczotkę, gąbkę, worki na śmieci itp akcesoria do sprzątania w łazience. Kiedyś stały w małej miseczce, ale miseczka jest potrzebna gdzie indziej. Więc wszystko leżało luzem i mnie tylko denerwowało. Pomyślałam o zakupie plastikowego koszyka, no ale... musiałabym czekać ponad tydzień zanim pojechaliśmy do większego miasta. Pomyślałam, przetrawiłam to i usiadłam do rurek. Potem zaczęłam wyplatać... i tak jakoś wyszło.


Krzywusek jeszcze, może kiedyś dojdę do wprawy :) Ale swą funkcję spełnia - a że zamknięty jest w szafce, to nie będę mu wytykać jego krzywizn :) Swoją drogą to ja już mam wypleciony kosz na śmieci i niedokończony kosz z pokrywką. Ja skończę i pomaluje to pokażę :)
A my zaczynamy ferie jesienne - na wykopki :) Więc następny tydzień mam dzieci w domu, licze na to, że pogoda będzie taka jak w tym tygodniu i będziemy mogli zrobić sobie małe wyprawy jesienne :)
Miłego weekendu życzę wszystkim! Dziekuję za odwiedziny :)
P.S. Czy fuksje u Was zimują? Słyszałam, że można je przezimować, ale nie wiem czy wszystkie odmiany, bo moja nie ma wogóle owoców, tylko kwitnie nonstop. A jeśli zimują to w jakich warunkach? W szklarni będzie dobrze?
Pozdrawiam!!!

11 października 2012

Hindbærsnitter - duńskie ciastka z dżemem malinowym.

Te ciastka wydawały mi się nie do zjedzenia. Kupilismy kiedyś sobie popularne w Danii ciastka - Hindbærsnitter. Ale były takie słodkie, że więcej ich nie kupiłam. Przez przypadek trafiłam na blog Himmelske kage, gdzie możecie znaleść dużo ciekawych przepisów nie tylko duńskich przysmaków. Barierą może być język a niestety tłumacz google nie jest idealny i może namieszać, co tez zauwazyłam, to uboga baza słownictwa w słowniku dunsko-polskim, więc polecam tłumaczyć z dunskiego na angielski i z angielskiego na polski. 

Ja mam ten "luksus", że tłumaczenie następuje u mnie w głowie, toteż się nim z wami podzielę :)


Hindbærsnitter (ok 16 szt)
Ciasto:
175 g masła
275 g mąki
100 g cukru trzcinowego (ja użyłam brązowego cukru)
ziarna z jednej laski wanilii, aromat/olejek waniliowy, cukier waniliowy wg uznania
1/2 łyżeczki amoniaku (ja zasypalam go od razu cukrem waniliowym i zapach wcale mi nie przeszkadzał)
1 jajko

Nadzienie:
200 g dżemu malinowego, o dość zwartej konsystencji 

Lukier:
150 g cukru pudru
2-3 łyżki wrzącej wody
posypka do ozdoby

Wykonanie (ucierałam mikserem przystawką hakową, można też w robocie kuchennym):
Masło utrzyj na gładką mase, wymieszaj makę, cukier, wanilię i amoniak. Na koniec dodaj jajko. Ucieraj do połączenia składników. Gotową kule ciasta należy zawinąć w folię spożywczą chłodzic w lodówce przez 1 godz.. 

Po godzinie podziel ciasto na 4 równe części - ja podzieliłam na 2. Rozwałkuj ciasto na 8-10 cm kwadrat (w przypadku podzielenia na 2 części - kwadrat owinien mieć ok 20 cm bok, a mój miał 22cm) o grubości ok 1/2 cm. Ciasto przełóż na blaszke wyłozoną papierem do pieczenia i piecz w temperaturze 175 C przez ok. 16-18 minut. Przestudzić. Tak samo przygotować z pozostałą porcją lub porcjam ciasta. 
Ja rozwałkowałam ciasto na macie sylikonowej z miarką i na niej też piekłam ciasto.

 Dżem malinowy rozsmaruj na jednym z blatów ciasta, przykryj drugim ciastem. W tym momencie można polać lukrem i ozdobić. Ja to zrobiłam po pokrojeniu blatów na mniejsze ciastka. Przed krojeniem wstawiłam ciasto do lodówki, bo dżem malinowy trochę się ochłodził i pod wpływem krojenia nie uciekł z ciasta :)

Może i piekne nie wyszły, jednak krojenie to nie jest moja najmocniejsza strona. Ale smaczne były i nie zamierzam zapominać o tym przepisie.
Święta się zbliżają w sklepach pojawiaja się juz świąteczne produkty spożywcze, widziałam już obrus świąteczny w markecie, a super i hiper markety rozpoczęły sprzedaż ozdób świątecznych - ja nie widzę w tym nic złego - z produktami spożywczymi, może i przesada - bo jeść swiateczne ciastka rzez trzy miesiące, to juz nie ma magii świątecznych smaków i zapachów. Ale co do ozdób wiatecznyc yo jest to uważam bardzo mądre, bo jeśli zamierzam zakupić lampki, choinkę czy inne akcesoria świateczne, to mam na to czas, nie muszę robic tego na ostatnia chwilę, pomiędzy karpiem a prezentami, a na koniec sie okazuje że pieniedzy brak na to wszystko i wtedy ludzie biora szybkie kredyty i ... 
Choc ja zawsze dzien przed Wigilią odwiedzam sklep gdzie co roku jest przecena 75% na ozdoby świąteczne własnie dzien przed świętami :)
Się świątecznie zrobiło :)
Dziekuję za wszystkie życzenia jakie wczoraj dostałam. Jestescie kochane!
Pozdrawiam!!!

10 października 2012

Puszki na kolorowe kredki.

Puszki nie tylko na kredki, ale tak ładnie mi sie tytul ułożył, tak prosto, że nie chciałam uściślać. 

Proste puszki po ananasach i chyba po kukurydzy, na biurko, w kwiatki, oczywiście dla Córki. 

Uzbierałam już kolejne puszki, ale chwilowo zajmuje mnie pewien komplecik zimowy... Ale już w miarę wyszłam na prostą, najgorsze jest robienie na oko, nie ma to jak głowa do mierzenia pod ręką - wczoraj w ciagu pół godziny udalo mi się zakończyć czapkę, miarę na golfik pod kurtkę już zrobiłam, a w weekend postaram się zacząć rękawiczki, a skończę wieczorami gdy Julka bedzie spała. Dobrze, że czapki dla chłopców musiałam tylko nieznacznie powiekszyć, bo inaczej to nie wiem czy zdążyłabym do zimy...

Dziś 10.10 - mój dzień, moja data. Do trzydziestki jeszcze razy dwa, więc reasumując nie jest ze mną źle, Brat z przerażeniem na mnie patrzy, że od osiemnastych urodzin to się nie postarzałam i aż się boi jak będę wyglądała za dziesięć lat, rodzina, trójka dzieci - w wieku o wiele łatwiejszym niż niemowlęctwo, więc pod pewnymi względami jest coraz łatwiej, mamy swoje miejsce na ziemi, to co przede mna to pospinanie kilku kwestii i do przodu - byle mądrze. To tak w ramach podsumowania. Wszystkie życzenia są miłe, ciepłe i bardzo gorąco za nie dziękuję. Prezenty - to już inna bajka, nie potrzebuję ich tak naprawdę, ważniejsze dla mnie jest wsparcie, miłość, wspólna radość, dobre słowo. Myślę, że mam takie podejście, bo wolę nie dostać prezentu lub dostać coś wyjątkowo drobnego, niż coś pieknego i drogiego, z musu - bo prezent trzeba dać, bo tradycja, a tydzień później "nie mam pieniędzy" - ot taka gorzka lekcja z czasu mojego dorastania. Stosuję tę zasade także wobec moich dzieci. Uczę ich, że pieniążki są, ale zaraz może ich nie być. Żeby szanować i doceniać chęci, a nie oceniać możliwości (przed urodzinami chłopców bylismy w mieście, Franek uparł sie na samochodzik, nie drogi, ale zasada to zasada, wytłumaczyłam mu, że tydzień wcześniej dostali po drobnej zabawce, a za tydzien maja urodziny i dostana prezenty, Franek sie zgodził, odłożył zabawkę, a po chwili dodał, że może ten samochodzik kosztuje mniej pieniążków, niż prezent który miałby dostać, no ale juz za późno było) - może i jest to troche brutalne, ale za to nie mam problemu z fochami dzieci w sklepach - turlanie się po podłodze, bicie, plucie, krzyki, płacze itp. Ale do rzeczy o co mi chodzi - każdego dnia dzięki Waszym komentarzom, odwiedzinom, mailom i prezentom czuję, że to co robię, co sprawia mi przyjemność jest doceniane, kogoś to interesuje, komuś się podoba, komuś niezależnemu, bo oczywiście mąż i dzieci zawsze zachwycają się wszystkim co im pokażę :) - to sa właśnie największe prezenty jakie mogłabym dostać i za to Wam dziękuję! 

Teraz czas na dokończenie tortu, poskładać ręczniki, przygotować obiad, zebrac maliny, a później siedzę i nic nie robię... no pewnie z szydelkiem w ręku :) W końcu dzis świętuje! Tylko kiedy ja się doczekam żeby ktoś dla mnie zrobił tort?
Pozdrawiam serdecznie! Milego dnia!

09 października 2012

Solniczka decu.

Miałam granatowy kamionkowy słój w którym trzymałam sól. Jako, że granatowy to widac było na nim odpęknięcia, które były białe... Mogłam zamalować odpeknięcia na granatowo, albo całość na biało - żeby za łatwo nie było - całość na biało i jeszcze decu.

Ta wygląda teraz moja solniczka.

Na pierwszym zdjęciu widać odęknięcia. Słój jet fajny, bo mieści się w nim kilogram soli,nie wiem jak u Was, ale u mnie kilogram soli starcza na bardzo długo i dopóki nie miałam tego słoja to mi sól kamieniała, a teraz nie mam już tego problemu. Muszę jeszcze dokupić małą drewnianą łyżeczkę do ucha słoja - raczej do ozdoby - bo małą "szufelkę" drewniana mam w słoju, a łyżeczkę drewnianą co prawda już kupiłam, ale taka jestem zdolna, że łyżka jest za długa... i wystaje nawet ponad słój.
Zimno się coś u Nas zrobiło, wieje strasznie zimny wiatr i nawet piekne od rana słońce nie grzeje... 
Nie zdążyłam wczoraj wyprać ręczników... więc ide zrobić to teraz, żebym nie zapomniała :)
Pozdrawiam, dziękuję za komentarze i odwiedziny!

08 października 2012

Różowe kosze.

Post z cyklu sprytne chowanie z mały nakładem finansowym. Zakup koszy wiklinowych, plastikowych, dewnianych... to koszta. A dodatkowo wysokość koszy jakie były mi potrzebne, była dość niestandardowa. Miałam już za sobą przygodę z mniejszymi szytymi koszykami, więc kupiłam różowy obrus i siwy gruby materiał. Koszyki wyglądają tak:


Mialam je usztywniać ociepliną, ale na szczęście stwierdziłam, że lepiej niech będą takie troche giętkie, choć stać bez zawartości potrafią - bo niestandardowa zawartość mają. Kosze stoja u Julki pod łóżkiem na jej skarby, udełka z kamieniami, koralikami, ubranka dla lalek i inne zabawki, które nie mają miejsca na półkach - Julka jak poszla do szkoły, to oprózniła aż dwie półki i przeznaczyła je na książki! Tych książek do szkoly toza wiele nie ma - jedną z biblioteki, kilka do nauki po polsku - ale one są zawsze na biurki. 
Szybki ost, bo oniedzialek to ciężki dzień dla mnie - dużo domowych obowiązków, a dodatkowo muszę zrobić jakieś drożdżówki, lub bułki, dodatkowo muszę przygotować ciasto, żeby zmiekło przed przełożeniem krememem a gdzie jeszcze to wszystko co robię co poniedziałek?! 
Kuchnę juz ogarnęłam, śmieci powyrzucałam, to ide robić chleb i ułozyc plan działania :)
Pozdarawiam!!! Miłego tygodnia!!!

06 października 2012

Kolorowy jesienny post z donicami decu w roli głównej.

Piękny jesienny dzień, jak uporam się w kuchni to robimy wypad na dwór :) "Pani Walewska" sie piecze, jeszcze tylko krem musze przygotować. Przy okazji robienia tego ciasta, musiałam zrobić dżem porzeczkowy z moich mrożonych porzeczek i jeszcze buteleczka soku wyszła dodatkowo :) A idąc za ciosem, po tygodniu zostało mi jakieś pół kg śliwek, to się trzy słoiki kompotu zrobiły :) Własnie się pasteryzują :) Az sama jestem w szoku ile dziś zrobiłam od rana! I prawie posprzątane!

Taki dziś ładny dzień, to pokaże Wam jesienne roślinki.

Ozdobna kapustka juz padła - coś mało trwała roslinka, a ten drugi krzew wygląda mi na żurawinę, ale czy nią jest? Doniczki są typowo kuchenne, z motywem oliwek. 

Wiaderko z papryką - cudny motyw decu, ale bardzo ciężki do ułożenia, bo jest prostokątny i z napisami - jakiekolwiek zagięcie i już po efekcie...
I doniczka która bardzo długo czekała na ozdobienie, a że akurat znalazły sie dobre serwetki w paczce od Anstahe, to sie doczekała:




Tak mi się podoba, że nie mogłam się zdecydować, które zdjęcie lepsze :) 
I na koniec donica, która została w stanie surowym i myślę, że tak zostanie. Strasznie mi się podobają ażurowe donice i choć ta ma lekki ażurek to i tak jestem z niej zadowolona :)
Tyle na dziś - udanego weekendu życzę wszystkim, a ja idę robić kremik :)
Pozdrawiam!!!