Translate

04 grudnia 2012

Tildowa myszka.

Dawno nie było szycia, a ja szyję i szyję, choć chyba więcej czasu poświęcam na myślenie o szyciu, niż na samo szycie... Ale do rzeczy. Córka wypatrzyła w sklepie szmacianą myszkę, wcale nie taka "świąteczną", wykonana dość przeciętnie - siepiąca spódniczka, wystające nitki, oczko wyżej, oczko niżej... i za takie coś ja mam zapłacić 40 koron? (20 zł), to niby wcale nie dużo, za to mam 3 opakowania masła, ale przecież mogę to zrobić sama! Jak nie mogę jak mogę? Poszukalam inspiracji w internecie, znalazłam wykrój w norweskiej gazetce c mi ułatwiło sprawe, bo duński i norweski dość podobne i opisy wszystkich części ciała i prawie wszystkich części ubioru, były dla mnie zrozumiałe :)  Wykrój zajął mi chwilę, po obiedzie usiadłam z Julką na godzinę i pozszywałam wszystkie części ciała, Julka wywlekała elementy, ponadziewałyśmy watoliną, a na drugi dzień siedłam na godzinę i dokończyłam! Szok! To tak szybko się robi?! Zachęcona szybkością pobawiłam się jeszcze z tildom i tildo-podobnymi stworami, ale to już kiedy indziej :)

I czas na myszkę:
Myszka ma jeszcze czapeczkę:
Teraz Myszka potrzebuje kołderki i podusi. Zaraz usiądę i ją stworzę :)
I co? Zima na maksa :) Fajnie, niech pada, tylko po ostatnich latach i doświadczeniach ze śniegiem związanych z obawą co rano wysyłam dzieci do szkoły i przedszkola. Niech pada, niech nas zasypie, ale wtedy kiedy jesteśmy wszyscy w domu. W szkole i przedszkolu "śniegowe plany" mają - jak postępować gdy spadnie lub ma spaść śnieg, w razie co w lokalnym radiu będzie podawana informacja o zamkniętych instytucjach. Choć już dziś się zastanawiałam czy przypadkiem nie zamknęli szkoły bo autobus szkolny się spóźniał, ale wreszcie przyjechał - Julka już była załamana, że na gimnastykę nie pójdzie jak szkoła będzie zamknięta! Zobaczymy co z tym śniegiem będzie :)
Pozdrawiam serdecznie!!!