Translate

24 października 2012

Chusta na drutach!!!

No i co? Miałam rano zrobić zdjęcia moich ostatnich robótek i ... ciemno. Dopiero od 8 rano robi się jasno. Zdjęcia przy sztucznym świetle to jednak nie to. Musze już uszykować zimowe stanowisko do robienia zdjęć. 

Ale dość gadania. Dzisiaj sie będe chwalić i popadać w samozachwyt! Dziś robimy imprezę, wielką balangę na cześć... mojej pierwszej chsty na drutach!
A teraz krótka historia mojego drutowania - poznałam oczka prawe i lewe przy okazji zajęć w szkole zwanych techniką. Moja mama dużo robila na drutach, swetrów, opasek, ale jakoś sie nie paliła do tego by mnie nauczyć, choć chciałam i coś tam próbowałam. Moje próby robienia na drutach były dość koślawe, wygl adało to tak jakbym miała sobie oczy wydłubać... Ale zawzięta jestem. Trafiłam w sklepie na 3 pary drutów aluminiowych z żyłką za 30 koron, to jakieś 15 zł. Stwierdziłam, że warto zaryzykować i kupiłam. Troche do tego przekonał mnie syn, który powiedział, że fajne są te patyki ze sznurkiem. Od razu ruszyłam po włóczkę i trafiłam na piekną kolorową wełnę, a dokładniej wełnę sojową (70% wełna, 30% włókna sojowe). W domu na spokojnie usiadłam, przemyślałam i co? Nie wiem od czego zacząć. Poszukałam w internecie opisów, schematów i rany ja tego kompletnie nie rozumiem! Pomyslałam, pochodziłam trochę po domu i stwierdziłam, że napiszę do Maknety. I otrzymałam od tej cudownej nauczycielki naprawde dużą pomoc i wyrozumiałość - wiecie, bo jakby ktoś zadawał mi takie pytania dotyczące szydełkowania, jak ja zadawałam w kwestii drutów, to nie wiem czy bym wytrzymała, bo to nawet cieżko jest sobie wyobrazić jaki błąd mógł powstać. Od Maknety otrzymałam wzór, opis - nawet mi go przetlumaczyła, link do instrkcji początkowych oczek chusty i pomoc właściwie co chwila, bo coś mi tam nie grało. Ale zrobiłam. Nie wiem, jak bo nadal jestem w szoku. Oczywiście nie obyło się bez "jaj". Gdzies się zapomniałam i chyba odwrotnie narzuty robiłam, przez co dziurki małe, kilka oczek musiałam dorobić, bo się nie zgadzała ilość, a pliska to już bajka. Pozjadałam, pewnie narzuty, bo te często mi spadały. W zeszłym tygodniu lało u nas prawie cały czas jak na Narodowym przez te kilka godzin - no ale duma mnie rozpiera, bo mój trawnik ma lepszy drenaż :) I tak też od wtorku do niedzieli machnęłam chustę.
Zdjęcia z poniedzialku rano, mało intensywne kolory wyszły, bo oczywiście padało. 



Kolory są naprawdę dużo lepsze. 
Wzór różni się od tego co miało być, bo zrobiłam szersze pasy oczek ażurowych. A i jeszcze najlepsze z tego calego dziergania to było to jak przy poczatku pliski zastanawiałam sie dlaczego nie mieści mi się wzór w ilości oczek - a no tak... mam zacząć czytać schemat od dołu a nie od góry! Pewnie że błędów dużo i pieknie nie jest, ale dla mnie jest to najpiekniejsza i najbardziej upragniona chusta na świecie!
Świętujcie razem ze mną moje zwycięstwo. I jeszcze raz z całego serca dziękuję Maknecie!!!
Teraz się zastanawiam za którą chustę się teraz zabrać :) 
Uciekam, bo musze trochę dom ogarnąć, wreszcie mam pierwszy luźny dzień - na sprzątanie - od półtora tygodnia. Sprzatanie na szybko, albo z dziećmi u boku to jednak nie to. 
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny.