Translate

22 czerwca 2011

Kruche ciasto z rabarbarem i kruszonką - sezon rabarbarowy wciąż trwa!

Sezon rabarbarowy trwa i niech trwa nadal, chyba nawet bardziej cieszę się z rabarbaru niż z truskawek, bo truskawki najbardziej lubię w deserach (z kremem, bitą śmietaną, lodami) lub tak bez niczego. A rabarbar - ech... nawet do mięs jest pyszny.Tutaj ciekawy przepis na wytrawne danie z rabarbarem: Schab z rabarbarem.
Moja kolejna propozycja na ciasto z rabarbarem, to ciasto kruche i olbrzymią ilością kruszonki, a wewnątrz - pyszny rabarbar i odrobina dżemu truskawkowego! Ciasto jest pyszne, można sobie wymieniać owoce i przy kwaśnych owocach jak np porzeczki czerwone, proponuję dla wyrównania smaków dodawać słodkiego dżemu, a przy słodszych owocach - kwaśny dżem, bo samo ciasto jest dość słodkie, można też zmniejszać ilość cukru w cieście. Przepis na to ciasto znajdziecie na stronie Moje Wypieki: Kruche ciasto z rabarbarem i kruszonką.
Ciasto umiliło nam pewne popołudnie, podczas pobytu u znajomych, dlatego też zdjęcie zrobiłam przed zapakowaniem ciasta i nie jest zbyt udane...

Ale za to jakie pyszne... Mmmm...
A szydełkowo utknęłam w martwym punkcie, zakupiłam włóczkę, którą miałam przeznaczyć na coś innego, a ostatecznie wykorzystałam ją na coś innego a teraz mi do sklepu z włóczkami nie po drodze więc musiałam zrobić coś czego nie lubię, czyli zacząć coś innego, ale to będzie też szyte i z elementów, więc  musicie się uzbroić w cierpliwość. Póki co większość czasu spędzam w ogrodzie, bo jeszcze dużo prac porządkowych nas czeka... Dlatego teraz zmykam do ogrodu! Pa!

19 czerwca 2011

Lody strasznie czekoladowe.

Czy pamiętacie smak najbardziej czekoladowych lodów jakie w życiu jedliście? Ja w zeszłym roku odkryłam w Danii takie lody, ale ich cena jest tak porażająca, że zwykłych lodów za tą cenę miałabym 4 litry, a nie litr, więc ograniczyłam się do zakupu jednego opakowania i zapamiętania smaku. Pyszne, czekoladowe, nie za słodkie i z kawałkami czekolady. W tym roku, stawiam na lody własnej produkcji i na życzenie Córki zrobiłam lody czekoladowe z tego przepisu: Lody czekoladowe. Zgodnie z Mężem stwierdziliśmy, że są lepsze niż jakiekolwiek czekoladowe lody, a nawet lepsze od tych, które kupiliśmy w zeszłym roku. Lody godne polecenia i spróbowania. A co najlepsze w lodach domowej roboty jest to, że jeśli chcecie mieć bardziej czekoladowe, dodajecie więcej czekolady gorzkiej lub deserowej, a jak macie ochotę, na bardzo mleczno-czekoladowe, wystarczy dać więcej czekolady mlecznej (ja dałam pół na pół deserową i mleczną i jak dla nas więcej mlecznej było by już za dużo). Nie należy się też przejmować, jeśli dokładnie nie rozpuści się czekolada, ja specjalnie zostawiłam te drobinki czekolady i to było najpyszniejsze!
Wafelki do lodów kupuje w przeważnie w Lidlu, bo są mocniejsze (lody tak szybko nie przeciekają), szykuję się jednak do zakupu maszynki do pieczenia wafli do lodów. Czy ktoś z Was ma, lub miał, albo chociaż słyszał jak się sprawują takie maszynki, czy będzie to przydatna maszynka? 
Pozdrawiami zachęcam do wypróbowania przepisu na lodu czekoladowe.

17 czerwca 2011

Lody z Daimem i kilka słów o największym szwedzkim grzechu!

Ten kto zna nazwę Daim - a jest wielbicielem czekolad - przyzna mi rację. Szwecja zgrzeszyła Ikeą - która z nas nie chciała by zrobić zakupów w Ikeii? Ja choć Ikeę mam dość blisko, jeszcze się nie odważyłam tam pojechać z obawy o budżet domowy... I król Szwecji ostatnio nagrzeszył :) Nie wiem czy w Polskiej telewizji było wspomniane co On powiedział, ja oglądałam to w duńskiej telewizji i na pytanie czy korzystał kiedyś z usług agencji towarzyskich, odpowiedział rozglądając się po podłodze: "Nie, sądzę że nie.". Oj coś ma za skórą... 
Ale nie o tym mowa w dzisiajszym poście. Będzie o Daimie. Jest to czekolada - pysznie mleczna, a w niej odrobinki chrupiącego karmelu, można też zjeść pyszne cukierki daimowe, lody daimowe, czy batony, płaski kawałek karmelu oblany czekoladą. A nawet w MC Donaldzie sa MCFlurry z Daimem. Ja się w niej zakochałam i na szczęście dla moich zębów trochę się uspokoiłam. Czekolada jest duża, ale uwierzcie mi że choć byście miały spędzić później całą noc oglądając waszą toaletę - zjecie ją całą. Zawiozłam ją dla mojej przyjaciółki do Polski i po pierwszej kostce aż do końca tabliczki powtarzała: "Zabiję Cie za tą czekoladę". Po czym spytała męża co robi dnia następnego, bo Ona chce do Ikei (aż 200 km!). Z tego co wiem w Polsce batony Daim są dostępne w Ikei.
A wyglądają tak:

Przepis na lody z Daimem znajdziecie tutaj: Moje Wypieki.
Lody są pyszne, idealnie karmelowo - czekoladowe. One są takim grzechem, że gdyby nie to, że zjedliśmy cały pojemnik wręcz od razu, jestem pewna, że jak wszyscy domownicy by zasnęli, zjadłabym to co pozostało, coćby to miała być 3 w nocy.

Polecam. Na upalne popołudnia - nie ma nic pyszniejszego!

16 czerwca 2011

Szydełkowe bikini.

Ukończone, przymierzone, czeka na debiut nad morzem. Moje bikini w kolorze amarantu z czarną koronką. Robiłam według wzoru udostępnionego przez Agnieszkę: Bikini. Musiałam troszkę go powiększyć i dopasować do swoich potrzeb, min. ramiączka są z gumek od stanika, pas pod biustem powiększony, przechodzący w sznureczki dopiero w momencie wiązania. Majteczki również dostosowałam do siebie, pierwszy rząd czarną włóczką połączyłam z gumką, a od wewnętrznej strony zrobiłam paseczek szydełkowy, przyszyty w pasie, a w środku znalazła się porządna gumka :) A teraz prezentacja.
I jak Wam się podoba? :)
Pozdrawiam.

15 czerwca 2011

Muffinki rabarbarowe z orzechami włoskimi.

Pierwszy wypiek z mojego własnego rabarbaru! Zrobiłam coś jeszcze, ale to musi poczekać na swoją kolej. A jakie są muffinki z rabarbarem? Co tu dużo pisać - spróbujcie, bo warto! Chrupiąca posypka, w środku z orzechami - jedynymi jakie lubię :) i pyszny rabarbar.
Przepis pochodzi z Moich Wypieków, link do przepisu: Muffiny rabarbarowe.

A co robimy w wolnym czasie? Korzystamy z wczesnego i upalnego lata w Danii. Zdjęcie sprzed dwóch tygodni  pobytu nad morzem w miejscowości Øster Hurup.
W ostatnim czasie zaniedbuję trochę wirtualny świat, ale myślę, że wkrótce napiszę osobny post na ten temat. Dziś zdałam kolejny moduł-test z języka duńskiego, jestem już na 5 module, a to oznacza, że jeszcze tylko jeden test, a właściwie to ustna pogadanka i mogę kończyć szkołę, lub posiedzieć jeszcze trochę i zdać egzamin państwowy :) Cieszę się bardzo, bo ja się nie uczę, nie siedzę z książkami, bo uważam, że język obcy musi być utrwalony, a nie wkuty, a test zaliczyłam wszystkie zadania 6 na 6 z wyjątkiem jednego 3 na 5 :) Ale jestem dumna z siebie :)
A już jutro post szydełkowy!
Pozdrawiam.

11 czerwca 2011

Zapiekane rogale z szynką i serem żółtym.

Podpatrzyłam w Lidlu rogale z nadzieniem - wypatrzyłam ser i jakieś mięso, więc zawróciłam na pięcie i już coś wymyśliłam. Kupiłam rogale - można je jeść jak się podoba - słodko, czy ostro, bo mają neutralny smak. Samemu można zrobić rogale z ciasta francuskiego. Do środka wrzuciłam szynkę pokrojoną w kostkę, plaster sera, plaster boczku wędzonego podsmażony "na chipsy" - jak mówią dzieci, zasypałam serem żółtym i do piekarnika na ok 10 min w temp. 180 st. C. Po tym czasie zasypujemy rogale serem żółtym na górze i jeśli lubicie można go podpiec na opcji grilla w piekarniku, zwiększamy temperaturkę i chwilę pieczemy - tu już trzeba zaglądać co chwilę, żeby nam się ser "nie zjarał". Ja je piekę na tackach, na których pakowane są te rogale - lubię wykorzystywać wszystko w 100%. Z keczupem, sosem pomidorowym z ziołami, czy nawet BBQ, są pyszne, szybkie i na taki obiad bez pomysłu po ciężkim dniu.
Tak wyglądają rogale przed pieczeniem:
A tak po pieczeniu tuż przed pochłonięciem :)
I polecam piec je na papierze, no chyba, że ktoś lubi skrobanie przypalonego sera :)
Tak naprawdę to te rogale można robić na różne sposoby, co macie akurat w lodówce, może być np. z kurczakiem i kukurydzą, czy z pieczarkami i cebulą - można kombinować i tworzyć własne niepowtarzalne kompozycje smakowe.
Polecam i smacznego życzę :)


10 czerwca 2011

Rabarbarowe ciasto z jabłami i pianką.

Sezon rabarbarowy trwa. Ja kupuję namiętnie rabarbar i robię tygodniowo jedno ciasto lub jeden deser z rabarbarem i już mam zamrożony kilogram rabarbaru (oczyszczam go ze skóry kroję w słupki i mrożę - pięknie się później zachowuje w ciastach, nawet drożdżowych, bo się nie "rozciapkuje"). Niestety musimy troszkę uważać na rabarbar, ponieważ po pierwsze dzieci nie mogą dużo rabarbaru spożywać - rabarbar wpływa na odwapnianie organizmu, a po drugie, jeśli masz lub miałaś kiedyś problemy z nerkami - musisz ograniczyć spożywanie kwasu szczawiowego (występuje również w szczawiu i szpinaku) - to właśnie odkładany wapnian szczawiu powoduje kamienie nerkowe, a że i ja i mój mąż mieliśmy tą przyjemność leczenia nerek - uważamy bardzo. Dlatego raz w tygodniu rabarbar (bo witamin to on ma!), potem mleczko i dużo nabiałów. 
Pierwszy wypiek rabarbarowy w tym roku to była szarlotka z rabarbarem i pianką (kliknij w link a znajdziesz przepis) - z blogu Doroty. 
Pyszne i na szczęście małe... Bo byśmy nieźle się pochorowali jakbyśmy zjedli więcej, a było tak pyszne, że nie mogliśmy się od niego oderwać. Jeśli mężczyzna który już raz w życiu jęczał że go nerki bolą, wiedzący że nie może zjeść dużo rabarbaru i tak go je - to chyba najlepszy dowód na to jakie dobre jest to ciasto.
Zdjęcia robione na szybko, bo ciasto znikało jeszcze szybciej :)

Była mała zmiana w przepisie - zamiast mąki orkiszowej dałam zwykłą mąką, i dorzuciłam garstkę orzechów włoskich - zmielonych na pył.
Mam taki plan by w weekend pokazać moje kuchenne wytwory, jak tylko wszyję gumkę to pokażę coś szydełkowego - w końcu, bo mi już brakuje tych szydełkowych postów :)
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu - a w Danii znów długi weekend, tym razem z okazji Zielonych Świątek, tylko, ze tutaj świętuje się dwa dni - więc właśnie zaczęłam długi, trzydniowy weekend :)

06 czerwca 2011

Chłodne ciacho na upalne dni - Ptasie Mleczko i kilka słów o galaretkach w DK.

Pojawiło się w Danii... mleko skondensowane :) Bardzo się ucieszyliśmy, bo to było to czego nam tak bardzo brakowało w DK. Twaróg, zwykły chleb, zasolić śledzie czy zrobić galaretki to można zrobić, ale nie mleko skondensowane... Tak więc, kupiłam, pomyślałam i zrobiłam ciasto ptasie mleczko. Idealne na obecne upały :)
Przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki, link do przepisu: ptasie mleczko. Wykorzystałam ostatnią galaretkę agrestową, bo już termin na nią już nadchodził. I tu będzie o galaretkach, ponieważ przy okazji ciasta czekoladowego z galaretką, pojawiło się pytanie od Gugi o galaretki. To ja już odpowiadam. W Danii nie można kupić galaretek w proszku. Bynajmniej ja nie znalazłam, a znajome duńskie małżeństwo powiedziało mi tak: "A po co? Przecież galaretki można zrobić z soku i żelatyny, bez konserwantów i chemii." Mieszkając w Polsce n ie myślałam o tym w ten sposób, teraz robię galaretki, najczęściej na piątkowy wieczór, kiedy mi owoców zostanie po całym tygodniu. Czy jest to kłopotliwe? Nie. Owoce przeciskam przez sokowirówkę, w tym czasie rozpuszczam żelatynę, łączę, mieszam i do lodówki. Dzięki temu nie marnują mi się owoce. Ostatnio nawet robiłam galaretkę jabłkowo - winogronową :) Dzieci zjadły, choć ja nie zachwyciłam się walorami smakowymi. Niekiedy używam soków owocowych do zrobienia galaretek, jak np widoczna na poniższym zdjęciu galaretka truskawkowa, powstała z soku truskawkowego do rozcieńczania (używam soków bez sztucznego cukru i nie są one tak słodkie, zbyt słodkie soki mogą grozić "słodyczą ekstremalną"). A czasem robię galaretki z sosu wiśniowego z wisienkami i wtedy jedynym minusem jest to, że one nie są klarowne. Zresztą moja galaretka też nie była idealnie klarowna, tylko tak ładnie na zdjęciu wyszła. 
A teraz koniec gadania, czas pokazać ciacho.

Zdjęcie dość kiepskie, ale ciasto tak szybko znikało, że nie było czasu na ustawianie i fotografowanie.
Ostatnim czasem mało pokazuję szydełkowych tworów, ale mam nadzieję, że już w wkrótce uda mi się wykończyć zaczęte projekty - bo stało się coś czego bardzo nie lubię, musiałam poczekać na włóczkę i w wolnym czasie zaczęłam robić coś innego, a ostatecznie włóczkę już mam i zaczęte dwie prace...
Miłego tygodnia życzę!

02 czerwca 2011

Trochę o ogrodzie i do czego "służy rododendron"

Dziś w Danii zaczął się długi weekend, a to z racji Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa. Jak wolny dzień to ruszyliśmy do ogrodu. Przekopaliśmy tył ogrodu, powybieraliśmy śmieci po poprzednich mieszkańcach domu - o zgrozo, jak tak można... zakopywać śmieci pod popiołem.... A na koniec postanowiłam zrobić kilka zdjęć rododendronów, bo kolejne dwa zakwitły. I robiąc zdjęcie zobaczyłam twarz... Kto znajdzie ją na zdjęciu?
Co robią moje dzieci pod rododendronem? "Baze mamy" - padła odpowiedź.



I jeszcze ujęcie z mojego stałego punktu obserwacyjnego.
Moje popielone skalniaczko - tarasy prezentują się tak:


Mam taki ładny krzaczek - nie wiem jak się nazywa - w zeszłym roku nie kwitł, był wielki i miał bardzo dużo suchych gałęzi, myślałam, że padnie, ale go radykalnie przycięłam i w tym roku cieszy nas pięknymi kwiatkami.
Kiedy przygotowywałam grunt pod trawnik, syn przyszedł z ofertą pomocy, zbierał razem ze mną korzenie, chwasty i kawałki gałązek,a po jakimś czasie znudził się i oto jaką sobie zabawę znalazł:
A na zakończenie coś cudownego:
Pozdrawiam!