Translate

08 października 2012

Różowe kosze.

Post z cyklu sprytne chowanie z mały nakładem finansowym. Zakup koszy wiklinowych, plastikowych, dewnianych... to koszta. A dodatkowo wysokość koszy jakie były mi potrzebne, była dość niestandardowa. Miałam już za sobą przygodę z mniejszymi szytymi koszykami, więc kupiłam różowy obrus i siwy gruby materiał. Koszyki wyglądają tak:


Mialam je usztywniać ociepliną, ale na szczęście stwierdziłam, że lepiej niech będą takie troche giętkie, choć stać bez zawartości potrafią - bo niestandardowa zawartość mają. Kosze stoja u Julki pod łóżkiem na jej skarby, udełka z kamieniami, koralikami, ubranka dla lalek i inne zabawki, które nie mają miejsca na półkach - Julka jak poszla do szkoły, to oprózniła aż dwie półki i przeznaczyła je na książki! Tych książek do szkoly toza wiele nie ma - jedną z biblioteki, kilka do nauki po polsku - ale one są zawsze na biurki. 
Szybki ost, bo oniedzialek to ciężki dzień dla mnie - dużo domowych obowiązków, a dodatkowo muszę zrobić jakieś drożdżówki, lub bułki, dodatkowo muszę przygotować ciasto, żeby zmiekło przed przełożeniem krememem a gdzie jeszcze to wszystko co robię co poniedziałek?! 
Kuchnę juz ogarnęłam, śmieci powyrzucałam, to ide robić chleb i ułozyc plan działania :)
Pozdarawiam!!! Miłego tygodnia!!!