Translate

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dekoracja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dekoracja. Pokaż wszystkie posty

13 grudnia 2016

Choinki mchem porośnięte.

Czas do świąt topnieje nieubłaganie, a ja jeszcze nie pokazałam czegoś świątecznego. To nadrabiam zaległości. Stworzyłam trzy takie choineczki:
Pomysł na choinki wypatrzyłam na stronie Twoje DIY. Spodobały mi się, a że takie stożki kiedyś przytargałam do domu (co prawda nie styropianowe a tekturowe), trzy doniczki z zestawu mam, jakieś ozdoby też, to przystąpiłam  do realizacji. Zastanawiałam się tylko gdzie znaleźć ładny mech. Synek przyszedł mi z pomocą i powiedział że on wie gdzie rośnie ładny mech - taki "kulkowy" - w lesie przy szkole gdzie ma szałas. Tylko ile chce tego "mecha" to on mi przywiezie. Ostatecznie wysłałam wszystkich mężczyzn z domu na poszukiwania "mecha". Zebrali równo na trzy choinki. Ale co tam- ważne że są i się nam podobają.
Miałam przyjemność ostatnio pozbyć się 5 fiolek krwi z ciała mego, straszne to dla mnie nie jest, nawet lubię popatrzec😀 A dziś odebrałam wyniki i wszystko jest bardzo dobrze. Począwszy do witamin skończywszy na hormonach i cholesterolu. W tej chwili mam witaminę B12 na poziomie ponad 900 a rok temu było to 100. Ale i tak muszę przyjmować zastrzyki co 3 miesiące. Ale co przetestowałam, to Dvitum - witamina d3 w oleju. Rok temu łykajac jakąś tam zwykła witaminę d3 w grudniu miałam ledwo ponad 50 a w tym roku jest 99. Więc jak ktoś się zastanawia jak witaminę d3 wybrać to polecam Dvitum - to z reklamy z pogodynką.
To już wszystko. Postaram się w tym tygodniu opublikować jeszcze jeden typowo świąteczny post, ale nie mogę obiecać.
Do miłego!
pozdrawiam!



05 grudnia 2016

Nissebog - trochę świątecznych inspiracji.


Dzisiaj bedzie inspirująco.
Oto duńska gazetka "Nissebogen"- Nisse to takie skrzaty, stworzenia świąteczne.
Opisów nie publikuje bo i tak nie przetłumacze ich - ja nawet po polsku nie kumam opisów- wolę schematy. Chyba że ktoś jest zainteresowany, to służę dokładnieszymi zdjęciami.

ogrzewacze na jajka
ogrzewacze na butelkę 


W ostatnią sobotę mieliśmy takie piękne niebo o zachodzie słońca. 


Właśnie odkryłam że nie ma już albumów Picasa!? To gdzie teraz można znaleźć fajne wzory? Teraz np szukam serwetki świątecznej w kształcie gwiazdy - ma ktoś może coś takiego albo gdzie szukać? Przerażona jestem że straciłam bezpowrotnie dostęp do bazy wzorów.
Tu zawsze mogłam liczyć na Waszą pomoc - mam nadzieję że i tym razem pomożecie.
Miłego wieczoru Wam życzę!

24 września 2013

Jesienne ozdoby.

Jesień się zaczeła i nie byo rady... w weekend pochowałam letnie ozdóbki. Trzeba było coś wykombinować w jesiennym deseniu. Mam takie dyńki na zydełku, ale niezbyt mi sie podobają. Pomyślałam, pochodziłam, wyciagnełam koszyczek wiklinowy, świeczkę i przypomniałąm sobie o fajnych dyniach które widziałam na jednym z blogów. Wygrzebałam kulki styropianowe, które miały być na bombki... i zrobiłam dyńki :) Bardzo fajnie i przyjenie sie je robi, nawet Julia się zainteresowała i sama zrobiła najmniejsza pomarańczową dynię. Ja owijalam tylko na jeden sposób, miałam tylko cienkie włóczki a z grubą, owijanie na inne sposoby wyglądało by dużo lepiej. Sobie wymysliłam, że skoro ozdobne dyńki maja też kolor zielono - żółty, to jedną dynię obkleiłam dwoma włóczkami, wtym żółta włóczka była z takimi wypustkami i wyszło to nawet fajnie. Cały czas żałuję, że nie miałam grubszych włóczek. Jak ostatnio byłam w mieście, to odwiedziłam sklepik, gdzie mają fajne włóczki też w małych motkach - idealne na takie sezonowe ozdoby, ale nie mieli wtedy żadnych takich "jesiennych" kolorów, wszystko było w pastelach...
Do koszyka trafiły też skarby ze spaceru :)
 Koszyczek trafił na stół, a na ławę zrobiłam mały lampion. Słoiczek, drucik, koronka, swieczuszka i żołędzie :) Ot cała filozofia!

 I nawet głóg się dostał do słoiczka, bo mi dwie kulki się plątały w żołędziach.
Jeśli macie ochote na takie dynie, to zapraszam tutaj: Repeat crafter me. Ja zrobiłam trochę inaczej - nie ścinałam dna kulek, bo mi podstawka niepotrzebna, a nawet jak się dobrze postawi to też stoi. Korki zamieniłam na patyki (kiedys widziałam takie śliczne dynie z patykami z zakręconymi kłączami - niestety przeszukałam cały ogród i nie znalazłam ...), nie robiłam też listków, choć nie wiem, czy przypadkiem nie powstaną, bo coś mi łyso wyglądają. Nie uzywałam kleju w pistolecie - szczerze powiedziawszy to nie wyobrażam sobie trzymania kulki, poklejonych palców, pomiędzy tym wszystkim włóczki, która klei się do wszystkiego i jeszcze pistolet z klejem... Użyłam wikolu i nakładałam go pędzelkiem.
To wszytsko na dziś. Mało tych ozdób, ale to przez te kasztany - jakbym miała ich więcej, to więcej ozdób bym zrobiła. 
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!!!

11 kwietnia 2013

Słodkości i zieloności.

Dziś post "nie robótkowy", choć z niezłym dokonaniem w innej dziedzinie :). Miałyby dziś być zdjęcia ogrodowe, ale aplikacja na telefonie się aktualizuje i nie mogę zrzucić zdjęć, a czasu później nie będę miała, więc zdjęcia ogrodowe w przyszłym tygodniu. Trochę już w ogrodzie zrobione, krzewy przycięte, rabatka z cebulkowymi roślinami  wysprzątana, mikrofibra na chwasty wyłożona, kora wysypana, no to jakieś 1/6 rabatek zrobiona... co prawda liczyłam, że zdążę przed deszczem - bo po deszczu jak wszystko ruszy, zazieleni się i usuwanie zeszłorocznych niedobitków chwastów nie będzie łatwe, ale trzeba było jeszcze szklarnię umyć i tu zdążyć przed słońcem, co by się nie uprażyć. Szklarnię umyłam razem z Julką - pomocnica niezastąpiona - Ona lała wodą z płynem, a ja pucowałam. Kilka godzin to trwało, trochę nas przygrzało wewnątrz, ale dałyśmy radę. No cóż... tak idealnie wymyłyśmy szklarnię, że wczoraj sikorka się o nią zabiła, na szybie został ślad i trochę puchu, a sikorka na dole... Od wczoraj pogoda niezbyt ciekawa, a dziś pada od świtu. Ale to dobrze, bo nastepny tydzień ma być słoneczny, więc się zazieleni :)
Tymczasem ja mam w domu "wielkanocną choinkę", czyli kawał brzozy :) W czasie Wielkanocy na brzozie wisiały jajka, ale wtedy nie było jeszcze listków... a tydzień czasu w wodzie stała! Jajka zdjęłam zaraz po świętach i brzoza się zazieleniła :) 
Zdjęcia zrobione zaraz po świętach :)

Teraz będzie o słodkościach :) Ostatnio dość często coś piekę, jak nie bułki, to ciasta, ciastka, babeczki, muffinki... ale ciężko mi nadążyć z robieniem zdjęć... bo zrobię i zaraz zabieram się za coś innego, a później to nie pamiętam o zdjęciach. Tym razem to co robiłam, było tak cudne i tak fascynujące, że musiałam to uwiecznić. To byly muffinki Hit- hat cupcakes (przepis tu: http://www.mojewypieki.com/przepis/babeczki-z-piankowymi-kapeluszami-hi-hat-cupcakes).
Ale pokolei. Najpierw wzniosę zachwyty pod adresem samych muffinek - cudowny smak, niesamowicie puszyste, delikatne. A pianka... zabierałam się za te babeczki od dawna, aż stwierdziłam, że spróbuję... i się udało. Pianka wyszła cudowna, jak ta którą pamiętam z "zimnych lodów". Niesamowite! Polewa, o dziwo pianka się nie odrywała od muffinki!, o idealnej konsystensji, pięknie zastygła i co tu dużo pisać! Jesteśmy nimi zauroczeni. Choć słodkie jak nie wiem, rodzina była zachwycona! A nadmiar polewy czekoladowej trzymam w kubku w lodówce i używam jako polewy na ciasta (jak wczoraj np), podgrzewam w mikrofalówce w najniższej temperaturze przez kilka minut, ze środka wylewam ile potrzebuję, a reszta do lodówki :) 
Czas na muffinki:

Zdjęcie samej muffinki coś niewyraźne, ale spieszyłam się, bo znikały w tempie zastraszającym :) 
Na dziś tyle. Pozdrawiam wszystkich, którzy mnie odwiedzają i dziękuję za komentarze!!!

07 lutego 2013

Serduszka dwa.

Małe serduszka decu sa ozdobą na słoiki do ciastek - tak, tak, trzymamy się z Julka postanowienia i pieczemy ciaseczka, nie kupujemy ich! Serduszka to tak naprawdę nic specjalnego, niebieskie, z motywem słodkości :) Ot taki drobiazg dekoracyjny :)
Na dziś dzień słoiki wyglądają tak, trzeci też już świeci pustkami, więc w weekend wielkie pieczenie :)


W słoiku są ciasteczka, które polecam - ciasteczka chałwowe. Długo zachowują świeżość i kruchość. Link do przepisu: Chalwowe ciasteczka. Ja użyłam do nich chałwy domowej roboty i to też polecam!
Ale sobie wczoraj spacerek urządziłam... Trasę która normalnie pokonuję w 45 min, machnęłam w 30 min, w dwie strony. Wróciłam do domu, no zmęczona, ale jakość nie czułam tego co dziś... Mam zakwasy, chyba wszędzie... Dawno nie robiłam sobie spacerów ale taka ładna pogoda wczoraj była... (była bo wieczorem śnieżyca i znów mamy zimę...), chciałam rozpocząć sezon spacerowy i mam za swoje...  Będę się cały dzień turlała :) Dobrze że parę rzeczy moge spobie odpuścić i przełożyć na jutro :)
Pozdrawiam serdecznie!!!

05 lutego 2013

Filcowy obrazek Julki i troszke wiosny.

Dziś coś dla wiernych kibiców Julki twórczości. Filcowy obrazek, do którego inspiracją był obrazek konwalii wykonanych przez Anstahe, haftem wstążeczkowym. Dość dawno temu zaczęła pracę nad tym obrazkiem, myślała, układała, rozrywała wełnę podglądała i wydłubała łodyżkę i jednego kwiatka. W zeszłym tygodniu, coś się Julce przypomniało i stwierdziła, że akurat dziś chce dokonczyć. Ponieważ miała tylko pół godziny - nie może uzywać igieł do filcowania jeśli chłopcy są w pokoju, a zaraz mieli wrócić, uprzedziłam, że może nie zdążyć teraz, więc dokończymy wieczorem, a Julka rezolutnie, że zdąży na pewno. I zdążyła! W tym pół godziny miało miejsce porozkładanie wszystkiego, zrobienie obrazka, czyli kwiatków, oraz poprawki i posprzątanie. Nawet jszcze chwilę poświęciłyśmy na szukanie odpowiedniej ramki, ale niestety nie mam takiej w domu i muszę kupić przy najbliższej okazji. 

Obrazek wygląda tak:
Julia nie chciała bardziej "dźgać", oznajmiła, że tak tylko troche podźgane, a mi sie to coraz bardziej podoba - poprzedni obrazek, nie wystawał tak, był bardziej ubity, ten jest taki 3D :)
Za oknem to ja nie wiem co to za pogoda, co to za pora roku, aż strach rolety do góry podnosić zresztą do najprostszej czynności w domu musiałam wczoraj zapalać światło bo takie ciemne chmury były. 
Przedwczoraj spadł śnieg, wczoraj stopniał, a dziś rano znów śnieg i w dzień znów stopnieje. Ale coś widzę w pogodzie  że jest szansa na śnieg na ferie w przyszłym tygodniu :)
W zeszły piatek, po całym tygodniu pieknej i wiosennej pogody zaczął padać śnieg. Jakoś nigdy mnie to tak nie denerwowało, że pogoda się zmienia, bo przecież zimy jeszcze ponad miesiąc, ale jakoś w piatek smutno mi się zrobiło, może dlatego, że juz po ogrodzie połaziłam, kiełki już wystają z ziemi, roślinki się przebudzają! A tu śnieg... więc zrobilam sobie wiosne w domu :)
Fioletowe irysy na stole:
Narcyzy (nie żonkile :) ) na oknie (zdjęcia z wczoraj z rana, jak widac śnieg był i topniał):
I krokusy na ławie:
Niech już zakwitną, bo co rano lece do nich i zaglądam, czy widać że rosną :)
To tyle na dziś. Muszę się jak najszybciej wyrobić z pracami domowymi, bo mam dużo planów robótkowych :) Kilka prac do wykończenia, może choć jedną dziś skończę w całości, bo reszta, to wykończenie musi być rozłożone na dwa razy. Planów dużo, a ja walczę z drutami - jakoś strasznie długo się dzierga na drutach... Jak mi sie umysł zmęczy od tego dłubania to dziergam kwiatki z resztek na szydełku :) A czsem to się tak zawezmę, że idzie jak burza, a jak czuje że się zaczynam plątać za bardzo, to trochę świeżego powietrza i jakoś mi się mózg naprawia :)
To ja się ruszam, bo czas ucieka :)
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję Wam bardzo za odwiedziny i komentarze!

16 stycznia 2013

Różane filiżanki.

Piję sobie właśnie kawkę, espresso... mmm... oczywiście profanacja na całej linii, bo z mlekiem i cukrem, ale ten zapach... Gdy kawa się robi, ja mam czas na ekscytację zapachem i obserwuję sobię jak moja magiczna mikstura wpływa do szklaneczki... Uwielbiam kawę i wszelkie kawowe napoje. To taka moja chwila ciszy, spokoju, wytchnienia, zapachu, czegoś wyjątkowego dla zmysłów.
Skoro tak kocham kawę, to i mam kilka kawowych drobiazgów. Oto jeden z nich: dwie filiżanki z talerzykami, były białe, a ja je ozdobiłam decu.
 Stoją na różanej tacce, z różanymi podkładkami, różanymi zapałkami i różaną świeczką :) Wszystko takie różane, ale nie jest nudno i monotonnie, bo eleenty zestawu sa różne, choć motyw przewodni róże - ten sam:)
A my mamy wielki come back zimy. Wczoraj rano sypało tak, że nie było widać co po drugiej stronie ulicy. jechałam wczoraj autobusem szkolnym do pracy, normalnie to sobie robie 10 min spacerku, ale przy takich warunkach pogodowych, to mogłabym cała świecić, a i tak nie byłoby mnie widać na drodze (spacerek poboczem). Podróż autobusem była... ekscytujaca... najpierw podróż za ciężarówką, później mruganie światłami, żeby na wąskich drogach polnych samochód z naprzeciwka zjechał na bok póki może, później wjechaliśmy na wiskę gdzie "cos stało" - a to coś co widać było w odchłani spadającego śniegu to był samochód, który utknał w zaspach, na szczęście dość szybko przyjechał ciągnik i odciągnął samochód. Ruszyliśmy a kierowca powiedzial do mnie (bo tylko ja byłam w autobusie) - teraz bedzie fascynująco! No tak... było fascynująco. Podjazd pod górkę... był to podjazd stylem podejścia pod górkę Kowalczyk Justyny - przednie koła w prawo, tył w lewo i odwrotnie - skojażyło mi się z biegami Justyny - jak tak rozkłada nogi na boki, żeby podjechać. Dalej bylo już w miarę spokojnie, choć nadal nic nie było widać. Powrót to już spacerek... bo nie padało, ale przebrodzenie przez te góry śniegu... to tylko kawalek, 10 min, połowa drogi poboczem, reszta nieodśnieżonymi chodnikami, bo dopiero co przestało padać. Więc dziś mam cudne zakwasy w calych nogach... A tak ładnie słoneczko świeciło... idealna pogoda na spacerek...

Więc dziś tylko pranie, obiadek, ogólne ogarnięcie domu i relaksu ile się da - w międzyczasie relaksu oczywiście do pracy :)
Dziekuję Wam za odwiedziny i komentarze. WIem, że nie dobra jestem i nie zostawiam u Was komentarzy, ale już się poprawiam, bo nie podgladam tylko kto co opublikował, ale juz nawet mam chwilę, by zajrzeć i przeczytać wszystko :) Jeszcze chwila i się wbije w codzienność tak jak powinnam i będę normalnie funkcjonować - czyli też pisać komentarze :)
Pozdrawiam!!!
Pozdrawiam serdecznie!!!

15 października 2012

Dyniowa dekoracja szydełkiem.

Dawno nie bylo nic szydełkowego. Właściwie to cały czas cos dłubię na szydełku, ale muszę zdjęcia porobić. 

Strasznie mi się podobaja dynki ozdobne. Kiedyś rodzice mieli takie w swoim ogródku i co roku kiedy przychodzi sezon na takie dynie to ja pluję sobie w brodę, że ich nie zasadziłam. Tym razem jednak, zapisałam sobie na karteczce ktora juz  wisi w kuchni - więc jest szansa, że nie zapomnę:) Oczywiście mogę kupić takie dynie, ale jednak co swoje to swoje. 
Postanowiłam zrobić dynie szydełkowe - szukałam wzoru i nagle mnie olsniło, że mam schemat na dynie w gazetce szydełkowej :) Troszkę zmodyfikowałam schemat i zrobiłam dwie dynie, biała wyszła troche dziurawa - zwalam to na włóczkę :) A że w koszyczku było łyso to zrobiłam jeszcze kiść winogron. Do kompozycji dokładam kasztany, kolorowe liście i małą ozdobę jesienną mam :)
U nas zaczęły się ferie i ładna pogoda :) Trzeba posprzatać i może jakiś spacerek :) 
A ja musze sobie spowrotem nastawić budzik na ten tydzien, bo liczyłam że dzieci mnie obudzą o dość sensownej porze, a wstali łaskawie o 8.30... Franek jeszcze śpi. Ale daję mu pospać, bo wieczorem się kręcił, może przez katar źle spał, a czy on wstanie o 7 czy o 10 to i tak grzecznie zasnie przed 20.
Teraz uciekam. Mam nadzieję, że uda mi się jutro znaleźć chwilę to post będzie. 
Pozdrawiam serdecznie!!!