Translate

11 kwietnia 2013

Słodkości i zieloności.

Dziś post "nie robótkowy", choć z niezłym dokonaniem w innej dziedzinie :). Miałyby dziś być zdjęcia ogrodowe, ale aplikacja na telefonie się aktualizuje i nie mogę zrzucić zdjęć, a czasu później nie będę miała, więc zdjęcia ogrodowe w przyszłym tygodniu. Trochę już w ogrodzie zrobione, krzewy przycięte, rabatka z cebulkowymi roślinami  wysprzątana, mikrofibra na chwasty wyłożona, kora wysypana, no to jakieś 1/6 rabatek zrobiona... co prawda liczyłam, że zdążę przed deszczem - bo po deszczu jak wszystko ruszy, zazieleni się i usuwanie zeszłorocznych niedobitków chwastów nie będzie łatwe, ale trzeba było jeszcze szklarnię umyć i tu zdążyć przed słońcem, co by się nie uprażyć. Szklarnię umyłam razem z Julką - pomocnica niezastąpiona - Ona lała wodą z płynem, a ja pucowałam. Kilka godzin to trwało, trochę nas przygrzało wewnątrz, ale dałyśmy radę. No cóż... tak idealnie wymyłyśmy szklarnię, że wczoraj sikorka się o nią zabiła, na szybie został ślad i trochę puchu, a sikorka na dole... Od wczoraj pogoda niezbyt ciekawa, a dziś pada od świtu. Ale to dobrze, bo nastepny tydzień ma być słoneczny, więc się zazieleni :)
Tymczasem ja mam w domu "wielkanocną choinkę", czyli kawał brzozy :) W czasie Wielkanocy na brzozie wisiały jajka, ale wtedy nie było jeszcze listków... a tydzień czasu w wodzie stała! Jajka zdjęłam zaraz po świętach i brzoza się zazieleniła :) 
Zdjęcia zrobione zaraz po świętach :)

Teraz będzie o słodkościach :) Ostatnio dość często coś piekę, jak nie bułki, to ciasta, ciastka, babeczki, muffinki... ale ciężko mi nadążyć z robieniem zdjęć... bo zrobię i zaraz zabieram się za coś innego, a później to nie pamiętam o zdjęciach. Tym razem to co robiłam, było tak cudne i tak fascynujące, że musiałam to uwiecznić. To byly muffinki Hit- hat cupcakes (przepis tu: http://www.mojewypieki.com/przepis/babeczki-z-piankowymi-kapeluszami-hi-hat-cupcakes).
Ale pokolei. Najpierw wzniosę zachwyty pod adresem samych muffinek - cudowny smak, niesamowicie puszyste, delikatne. A pianka... zabierałam się za te babeczki od dawna, aż stwierdziłam, że spróbuję... i się udało. Pianka wyszła cudowna, jak ta którą pamiętam z "zimnych lodów". Niesamowite! Polewa, o dziwo pianka się nie odrywała od muffinki!, o idealnej konsystensji, pięknie zastygła i co tu dużo pisać! Jesteśmy nimi zauroczeni. Choć słodkie jak nie wiem, rodzina była zachwycona! A nadmiar polewy czekoladowej trzymam w kubku w lodówce i używam jako polewy na ciasta (jak wczoraj np), podgrzewam w mikrofalówce w najniższej temperaturze przez kilka minut, ze środka wylewam ile potrzebuję, a reszta do lodówki :) 
Czas na muffinki:

Zdjęcie samej muffinki coś niewyraźne, ale spieszyłam się, bo znikały w tempie zastraszającym :) 
Na dziś tyle. Pozdrawiam wszystkich, którzy mnie odwiedzają i dziękuję za komentarze!!!

5 komentarzy:

  1. Oleńko, dla mnie jestes mama tysiąclecia, nie ma szans, żebyś czegoś nie zdążyła. Mufiny pięknie wyglądają, ale ostatnio liczę kalorie, bo się rozpasłam. Czekam na zdjęcia z ogrodu, domu, drogi do pracy. ogródków sąsiadów. No, teraz już wiesz czyli dawaj znak życia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Babeczki wyglądają smakowicie :-) Będę musiała kiedyś spróbować i je upiec.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super,coz za profesjonalna robota:)) Jak dla mnie- milosniczki czekolady...klækkelig..szal,az mi slinka cieknie,Pozwol ze bede kontynuowac podgladanie:)) I zapraszam do mnie,na moje poczatki:)) evliv-home.blogspot Usciski:*

    OdpowiedzUsuń
  4. mniam ale słodkosci :) fajnie ze juz masz tyle w ogródku porobione , ja czekam na dobra pogode dziś u nas cały czas pada ... :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszelkie komentarze pozostawiane na moim blogu :)