Translate

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hm by Julia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hm by Julia. Pokaż wszystkie posty

23 października 2013

Kocyk, poduszka, kołderka, materacyk... część to twórczość nie moja :)

Dziś pokaże Wam efekt jaki wywołało bycie "niedobra matką". Całe historia zaczęła się od kocyka do wózka dla Izabelli - Julii lalki. Machnełam w dwa wieczory taki mały kocyk, z resztek, więc krzywy jak nie wiem co, włóczki cienkie, grube, powstał efekt fali, a Julia się ucieszyła, że taki fajny ten kocyk z falbankami :) Kocyk wygląda o tak (zdjęcia z samego rana, ciemno strasznie i niezbyt ładne wyszło):

I teraz o wspomnianej "niedobrej matce" - podczas ferii jesiennych sprzatałam z dziećmi w piwnicy i znalazłam cienką gąbke z jakiegoś materaca, wycięłam kawałek dopasowałam do kołyski, obszyłam materiałem, nawet zostawiłam otwór żeby można było gąbkę wyjąć i pokrowiec uprać :) Niestety nie miałam tego dnia więcej czasu na szycie, trzeba było się zająć obiadem, a Julia zaczęła się turlać po podłodze z chłopcami... Składając materiał po szyciu tak sobie "w powietrze" powiedziałam, że Julia to umie szyć, ale że jej sie nie chce i zamiast uszyć lalce poduszeczke to się woli turlać, a ja uszyłam jej materacyk, więc jak ona zrobi za mnie obiad, to ja za nią uszyję poduszeczkę. Trochę jej pojechałam po ambicji. Zaczełam robić obiad, a Julia usiadła sobie przy stole w kącie i szyła :) Na kawałeczku lnu ćwiczyła. Nic nie mówiła. Zobaczyłam co robi, to przyniosłam materiał, na szybko wycięłam podusię, zaznaczyłam długopisem gdzie szyć, powbijałam szpilki, krótki instruktaż jak szyć i zostawiłam Julię z szyciem samą. Dała radę. Juz po chwili zajrzałam do niej jak jej idzie i mi szczęka opadła. Opłaciło się trochę na nią pomarudzić - ani dla mnie ani dla mnie nie było to przyjemne, ale za to jaki efekt!!! Ja tylko zzszyłam jej dziurkę po włożeniu wypełnienia, ale już przy kołderce - bo Julia się rozkręciła i teraz szyje kołderkę!!! - chce spróbować sama :)
Teraz się cieszy, że to takie proste i szybko się szyje i że może sobie szyć poduszki, kołderki, woreczki i wszystko co chce, bo to takie fajne :)
Zobaczcie jak jej to wyszło:
Podusia i materacyk
 Tu starałam się uchwycić szew, jak widać Julia trzyma sie linii idealnie i jak ja krzywo narysowałam linie to Julia równo po tej lini szyła :)
 Jeszcze kawałeczek i kołderka powstanie :)
Zmykam, bo chusta do blokowania czeka :), a czasu mam mało.
Pozdrawiam serdecznie!!!

06 września 2013

Wisząca ozdoba z gliny hm by Julia.

Julia stworzyła taką prostą ozdobę wiszącą - troszkę dzwoni, bo ma maleńkie dzwoneczki na końcach. Zrobiła ją  glinki plastycznej, bez malowania, jedynie lakier o mlecznym kolorze. Ja tez miałam swój mały wkład, pomagałam wiązać i musiałam stworzyc stelaż - wiecie jak ciężko tnie się bambusowe tyczki i jak ciężko wierci  się w nich dziurki! Prędzej zrobiłabym dziurę w ścianie, albo  każdym innym drewnie...

A wygląda ona tak:

Ja nie wiem, czy ja zwolniłam w tym tygodniu, czy czas przyspieszył, ale ja wogóle nie moge się ogarnąć, czas mi się kurczy i się nie wyrabiam. Może choć dziś uda mi się zrobić wszystko co mam zaplanowane :) 
Pozdrawiam serdecznie i życze wszystkim udanego weekendu!

06 sierpnia 2013

Twórczość różna Julii i pierwszy gliniany aniołek.

Moje dziecko szybko się fascynuje róznymi rzeczami - technikami robótkowymi na przykład, ale wbrew pozorom wcale równie szybko jej to nie przechodzi. Cierpliwie czeka na materialy, czeka na dzień kiedy i ja i ona będziemy miały czas, a gdy już ogarnie tą technikę to sama się zabiera za robótkowanie, odkładając na bok zabawki czy bajki. Ogarnęła już filcowanie i ostatnio nawet odkrylam że powstaje nowy obrazek, o którym ja nawet nie wiedziałam!, próbuje się w szydełkowaniu, decu to niestety tylko ze mną, ale może już wkrótce, tworzy bizuerię i to nie tylko taka "zabawkową" z plastikowych kolorowych koralików, ale również taką użytkową. To jest strasznie miłe i budujace i wogóle cudowne jak dla mnie, że córka tak lubi spędzać ze mną czas w taki sposób, czy nawet sama spędza czas robiąc "coś" a nie dyndając na kanapie przed tv.
Pierwszego pokaże Aniołka - fascynacja glinką zaczęła się "dwufazowo" - najpierw Julia polubiła plastelinę i zaczęła tworzyc różne małe figurki wg tutoriali z sieci, ale wiadomo, a bo się kolor skończył, a bo po kilku dniach się rozpadło... ale bardzo polubiła lepienie. Potem zobaczyła aniołka którego wygrałam w candy u Na-stole. I koniec. Ona chce taką glinkę. A że akurat byliśmy przed wyjazdem do Polski a ja nie miałam możliwości żeby wybrać się do miasta i poszukać w sklepach plastycznych takiej glinki, więc poprosiłam siostrę, żeby odwiedziła sklep plastyczny - i tak Julki ciociunia wracając z wykładów codzień po paczuszce glinki kupowała i tak 5 kg się uzbierało. Julia dzielnie wyczekała aż glinke w łapki dostała, potem czekała na wolny czas i wreszcie w wakacje powstał pierwszy aniołek.
Jeszcze duzo muszę jej pomagać, ona przeważnie lepi, wycina, wałkuje, ja dolepiam i poprawiam, ale nawet palcem nie majstrowałam przy malowaniu! (tylko twarz jest moja).
Julkowa biżuteria:
 Te duże koraliki to moje decu.
Jak widać po lewej stronie pierwszy wezeł dość kiepski, ale drugi wyszedł jej bardzo ładny.
I jeszcze próby szydełkowe:

Oczywiście pierwsze oczka są moje, ale reszta juz nie moja!
Ale jestem dumna!!!
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia.
P.S. Co do wczorajszego wpisu, to spokojnie, nie trzeba wzywać Greenpeace'u - to nie wieloryb, to tylko ja :) :) :) :) 

21 maja 2013

Filcowane obrazki.

Mam strasznie dużo do pokazania moich prac, ale nie mogę się powstrzymać i muszę w pierwszej kolejności pokazać filcowane obrazki Julki.
Zacząć jednak muszę od zarysowania całej historii. Otóż ramki były z odzysku - bo te kupne to jakieś takie zwykłe, płaskie, bez ozdobników..., a jak wiadomo przed wyjazdem i na ostatnia chwilę to kompletnie się nie ma głowy do tego by szukać ładnych ramek. Pobuszowałam w sklepie z używanymi rzeczami, wybrałam ramki, pousuwałam z nich stare obrazki, wymyłam i wręczyłam je Julce do szlifowania. Dziecko dostało papier ścierny i miała szlifować. Początkowo była tym przerażona, ale szybko się przemogła i szlifowała :) Potem dobór kolorów, malowanie i dopasowanie obrazków do ramek.
A teraz czas na obrazki - nie umiem robić zdjęć szklanym ramkom... a jeszcze niektóre były antyrefleksowe, to już wogóle mi wyszły nieostre zdjęcia. Ale już za późno było by wyciągać obrazki z ramek.
Obrazki to prezenty od Julki i trafiły do dziadków, wujka i cioci .
Słonecznik


Lawenda
Lilia wodna
Dziecię mi się rozwija w tempie porażającym, jeszcze trochę a nie dam rady i jej tempa nie dotrzymam :)
A ja juz uiekam, bo wciąż mam duuużo do ogarnięcia...
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam Was serdecznie! 

05 lutego 2013

Filcowy obrazek Julki i troszke wiosny.

Dziś coś dla wiernych kibiców Julki twórczości. Filcowy obrazek, do którego inspiracją był obrazek konwalii wykonanych przez Anstahe, haftem wstążeczkowym. Dość dawno temu zaczęła pracę nad tym obrazkiem, myślała, układała, rozrywała wełnę podglądała i wydłubała łodyżkę i jednego kwiatka. W zeszłym tygodniu, coś się Julce przypomniało i stwierdziła, że akurat dziś chce dokonczyć. Ponieważ miała tylko pół godziny - nie może uzywać igieł do filcowania jeśli chłopcy są w pokoju, a zaraz mieli wrócić, uprzedziłam, że może nie zdążyć teraz, więc dokończymy wieczorem, a Julka rezolutnie, że zdąży na pewno. I zdążyła! W tym pół godziny miało miejsce porozkładanie wszystkiego, zrobienie obrazka, czyli kwiatków, oraz poprawki i posprzątanie. Nawet jszcze chwilę poświęciłyśmy na szukanie odpowiedniej ramki, ale niestety nie mam takiej w domu i muszę kupić przy najbliższej okazji. 

Obrazek wygląda tak:
Julia nie chciała bardziej "dźgać", oznajmiła, że tak tylko troche podźgane, a mi sie to coraz bardziej podoba - poprzedni obrazek, nie wystawał tak, był bardziej ubity, ten jest taki 3D :)
Za oknem to ja nie wiem co to za pogoda, co to za pora roku, aż strach rolety do góry podnosić zresztą do najprostszej czynności w domu musiałam wczoraj zapalać światło bo takie ciemne chmury były. 
Przedwczoraj spadł śnieg, wczoraj stopniał, a dziś rano znów śnieg i w dzień znów stopnieje. Ale coś widzę w pogodzie  że jest szansa na śnieg na ferie w przyszłym tygodniu :)
W zeszły piatek, po całym tygodniu pieknej i wiosennej pogody zaczął padać śnieg. Jakoś nigdy mnie to tak nie denerwowało, że pogoda się zmienia, bo przecież zimy jeszcze ponad miesiąc, ale jakoś w piatek smutno mi się zrobiło, może dlatego, że juz po ogrodzie połaziłam, kiełki już wystają z ziemi, roślinki się przebudzają! A tu śnieg... więc zrobilam sobie wiosne w domu :)
Fioletowe irysy na stole:
Narcyzy (nie żonkile :) ) na oknie (zdjęcia z wczoraj z rana, jak widac śnieg był i topniał):
I krokusy na ławie:
Niech już zakwitną, bo co rano lece do nich i zaglądam, czy widać że rosną :)
To tyle na dziś. Muszę się jak najszybciej wyrobić z pracami domowymi, bo mam dużo planów robótkowych :) Kilka prac do wykończenia, może choć jedną dziś skończę w całości, bo reszta, to wykończenie musi być rozłożone na dwa razy. Planów dużo, a ja walczę z drutami - jakoś strasznie długo się dzierga na drutach... Jak mi sie umysł zmęczy od tego dłubania to dziergam kwiatki z resztek na szydełku :) A czsem to się tak zawezmę, że idzie jak burza, a jak czuje że się zaczynam plątać za bardzo, to trochę świeżego powietrza i jakoś mi się mózg naprawia :)
To ja się ruszam, bo czas ucieka :)
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję Wam bardzo za odwiedziny i komentarze!

04 stycznia 2013

Poświąteczne prezentacje swiątecznych ozdóbek.

UUUlalala! Dawno mnie tu nie było. Ale jeszcze nie wracam na "stałe", wrócę w przyszłym tygodniu. Dziś szybciutki post z zaległościami poświątecznymi.
Słoiczki na przyprawy w "całości", które ślicznie wyglądają jako ozdoba świąteczna.
Niedopracowane, ale trudno, przedświąteczny czas naznaczony był choróbskiem więc na domalowanie brzegów sił i czasu brakło, ale dokończę je na przyszly rok :)

 Na przeświątecznych wyprzedażach kupiłam drewniane serduszka i gwiazdki, po 14 sztuk w opakowaniu i machnęłam takie ozdóbki:

Zostały mi jeszcze dwa opakowania serduszek, może zrobię je w wersji kwiatowej?
Podczas robienia lampionów z kieliszków miałam towarzyszkę - Julka też zrobiła lampiony ze szklanek:


I muszę się jeszcze pochwalić, że dostałam prezent od Agi-Wilczycy. Zdjęć nie będzie, bo... wszystko zjedliśmy :) Dostałam pierożki, a dzieci zajęły się piernikami, których nawet dobrze nie widziałam, wiem, że miały dziurkę do zawieszenia na choinkę i ozdobione lukrem były... Najważniejsze, że smakowało i dużą przyjemność prezent od Agi nam sprawił. Dziękuję Ci Agnieszko jeszcze raz.
Mało ciekawy ten post, od poniedziałku zabieram się za zrzucanie zdjęć i jeszcze parę rzeczy muszę sfotografować, więc będzie ciekawiej :)
Nowy rok przyszedł, więc na nowy rok życzę wszystkim radości z tworzenia i mnóstwa pomysłów :)
A mi się przydarzyło postanowienie noworoczne. Nie robię postanowień, jakoś mnie to nigdy nie mobilizowało, że nowy rok się zaczyna, dla mnie to tylko inna cyferka, ja się potrafię sama zmobilizować i sobie coś postanowić i nowy rok do tego nie jest mi potrzebny, ale podczas kolejnej serii pieczenia ciasteczek akurat na Sylwestra, stwierdziłyśmy z Julką, że nie będziemy jeść już więcej kupnych ciasteczek, będziemy ciasteczka piec. Największą frajdą są ciasteczka do których można dowolnie dobierać dodatki, zamieniać orzechy na czekoladowe groszki, dodawać rodzynki, żurawinę, jak kto lubi. A na bardziej "rozpustne" dni bedziemy turlać pralinki :) - takie co smakują trochę jak polskie cukierki "Michałki" :)
Pozdrawiam serdecznie, miłego weekendu i do przyszłego tygodnia!

19 października 2012

Ufilcowane przez Julię.

Dziś chce się pochwalić tym co Julia ufilcował z filcu który otrzymała od Anstahe. Oczywiście ja kompletnie nie wiedziałam co jej jest potrzebne oprócz tego filcu i igiełek, ale dziecko mi dokładnie wytłumaczyło, że potrzebuje czegoś na czym będzie filcowała żeby jej się nie powbijało i że chce kawalek filcu na którym może umocować to co chce zrobić.

Zabawa była przednia, a że był to dzień w którym Julia całą paczke otrzymała - to też w fartuszku nawet filcowała.


A teraz co powstało:
Muszę kupić opowiedniej wielkości ramkę, bo te które mam wolne sa za małe albo dużo za duże.
Teraz Julia obmyśla i podgląda jak ufilcować kwiatek. Ogląda filmiki na You Tube :) Chciałaby spróbować z mydłem, ale nie wiem czy to ma  być szare mydło? U nas brązowe mydło jest w płynie, albo w płatkach, nie widziałam szarego. Chyba są brązowe w kostce, ale nie wiem czy to tylko taki kolor czy ma właściwości jak polskie szare. Może któraś z Was może mi wytłumaczyć czy mydło ma byc szare w kostce, czy może byc w płynie - to nie to samo co mydła do mycia rąk w płynie, a może nadaje się to w płatkach? A może wiecie gdzie znajdziemy jakąś porządną szkółkę filcowania?
Cudownie jesiennego i pięknego weekendu!!!
Pozdrawiam!!!

04 października 2012

Julki igielnik, skrzyneczka i moje skarby.

Zacznijmy od igielnika, który szyłyśmy wspólnie. Julka asystowała, o wszystko sie pytała i wybierała materiały. Ja doszyłam część koronki, Julka trochę i się zmęczyła - dokończyłam ja. Górę z dołem zszyłam prawie całą ja bo Julka przejechała nitką prawie przez środek , więc musiałam interweniować, - dziecko najwidoczniej ochoty już nie miało, ale widac było że jest zdesperowana, by dokończyć igielnik, bo skrzyneczka stała pusta. Po przełożeniu na prawą stronę, dałam Julce wypełnienie i sama wpychała, gniotła, czy już jest dobrze. Później spięłam szpilkami zamknięcie i Julka sama dokończyła. 

A oto Julki igielnik:
A i dałam jej czarną nitkę, żeby dobrze ją widziała - teoretycznie nawet czarnej nici nie powinno byc widać, ale co tam.
A teraz skrzyneczka. Znalazłam ją na zlomie, w kontenerze z metalem - komuś się chyba pomyliło. Kontener wielki, wysoki, a ja sie przewiesiłam przez barierę i wyciągnęłam, jakoś, choc wszelkie druty skutecznie mnie blokowały, udało się!
W skrzyneczce (czy takie skrzyneczki maj jakąś specjalistyczną nazwę?)Julka ma swój igielnik, swoje szpileczki, centymetr, nożyczki i małe szpulki nitek kolorowych. Może wkrótce uda mi się zabrać i za moją skrzyneczkę i Julki i zrobie na nich jakieś delikatne decu. 
A teraz moje Skarby -dzieci i skarby - zdobycze:


Zdobyłam dwa worki próbek materiałów, takich jak w sklepach maja z etykietami i naklejkami, trzeba było to uporządkować, ale na szczęście dzieci mi pomogły, dla nich była to świetna zabawa - odklejanie naklejek. Materiały są pociete na małe kawałki, ale jakiegos patworka - tak na próbę można z nich uszyć. Swoją drogą już zaczęłam... Maja być dwie patworkowe narzuty, jedna już ma zszyte kawałki, druga tylko pocięta... chwilowy brak weny na zabrabranie się za to...
Pozdrawiam serdecznie, dziekuję, za liczne odwiedziny i komentarze.
Mam nadzieję że do jutra, bo już czeka materiał na kolejny post!

27 września 2012

Decu doniczka - ale nie moja! A Julii :)

Moja Julka ma już swoich pierwszych wiernych fanów :) Czasem pokazuję co zrobiła, myślałam nawet o blogu dla niej - co też zaproponowała Anstahe w ostatnim komentarzu - ale to będzie myślę dobry pomysł by zachęcić dziecko do pisania po polsku, a najpierw musi się nauczyć pisać po duńsku, pozna literki, zapozna się z komputerem, to będzie mogła sama i bardziej świadomie prezentować co potrafi zmajstrować - oczywiście publikacja z pełną "maminą" moderacją :) Na razie uczy się literek a ja w domu mam zadanie - tłumaczyć, że ta literka po polsku jest tak, a ta tak - nie wiem jak Ona to załapała, że "e" to "a" a "a" to "e"?!
Potrwa to jeszcze pewnie rok, może dwa, a tym czasem Julka tworzy. Miałam obdrapaną złotą doniczkę... Oczyściłam ją, razem z Julką pomalowałyśmy - ja brzegi, Julia środek. A samo przyklejanie:
Oczywiście musiałam troszkę pomagać - ponieważ element serwetki był długi, a nie wystarczy mazać klejem, tylko trzeba prostować tą serwetkę, więc musiałam trochę pomagać. 
Doniczka już z roślinką - jeszcze małą, ale kiedyś urośnie :)
Widać , że nie jest idealnie, trochę zagięć pościerałam - pokazywałam Julce jak to robić, ale jej nie szło przecieranie, a chciałam by była to jak najbardziej jej praca własna.
Doniczka jest tylko pomalowana na biało i ma naklejony pasek serwetkowy - bez cieni i malowania kolorem - chciałam mieć doniczkę z pasem ze wzorem, taką trochę zwykłą, a dodatkowo, że to Julia robiła, to nie chciałam ingerować w tą doniczkę, a cieniowanie to dobrze jest sobie poćwiczyć na czymś niezobowiązującym :)
Pozdrawiam serdecznie, dziękuje za liczne odwiedziny i komentarze. 
Miłego dnia!