Jesień się zaczeła i nie byo rady... w weekend pochowałam letnie ozdóbki. Trzeba było coś wykombinować w jesiennym deseniu. Mam takie dyńki na zydełku, ale niezbyt mi sie podobają. Pomyślałam, pochodziłam, wyciagnełam koszyczek wiklinowy, świeczkę i przypomniałąm sobie o fajnych dyniach które widziałam na jednym z blogów. Wygrzebałam kulki styropianowe, które miały być na bombki... i zrobiłam dyńki :) Bardzo fajnie i przyjenie sie je robi, nawet Julia się zainteresowała i sama zrobiła najmniejsza pomarańczową dynię. Ja owijalam tylko na jeden sposób, miałam tylko cienkie włóczki a z grubą, owijanie na inne sposoby wyglądało by dużo lepiej. Sobie wymysliłam, że skoro ozdobne dyńki maja też kolor zielono - żółty, to jedną dynię obkleiłam dwoma włóczkami, wtym żółta włóczka była z takimi wypustkami i wyszło to nawet fajnie. Cały czas żałuję, że nie miałam grubszych włóczek. Jak ostatnio byłam w mieście, to odwiedziłam sklepik, gdzie mają fajne włóczki też w małych motkach - idealne na takie sezonowe ozdoby, ale nie mieli wtedy żadnych takich "jesiennych" kolorów, wszystko było w pastelach...
Do koszyka trafiły też skarby ze spaceru :)
Koszyczek trafił na stół, a na ławę zrobiłam mały lampion. Słoiczek, drucik, koronka, swieczuszka i żołędzie :) Ot cała filozofia!
I nawet głóg się dostał do słoiczka, bo mi dwie kulki się plątały w żołędziach.
Jeśli macie ochote na takie dynie, to zapraszam tutaj: Repeat crafter me. Ja zrobiłam trochę inaczej - nie ścinałam dna kulek, bo mi podstawka niepotrzebna, a nawet jak się dobrze postawi to też stoi. Korki zamieniłam na patyki (kiedys widziałam takie śliczne dynie z patykami z zakręconymi kłączami - niestety przeszukałam cały ogród i nie znalazłam ...), nie robiłam też listków, choć nie wiem, czy przypadkiem nie powstaną, bo coś mi łyso wyglądają. Nie uzywałam kleju w pistolecie - szczerze powiedziawszy to nie wyobrażam sobie trzymania kulki, poklejonych palców, pomiędzy tym wszystkim włóczki, która klei się do wszystkiego i jeszcze pistolet z klejem... Użyłam wikolu i nakładałam go pędzelkiem.
To wszytsko na dziś. Mało tych ozdób, ale to przez te kasztany - jakbym miała ich więcej, to więcej ozdób bym zrobiła.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!!!
Do koszyka trafiły też skarby ze spaceru :)
Koszyczek trafił na stół, a na ławę zrobiłam mały lampion. Słoiczek, drucik, koronka, swieczuszka i żołędzie :) Ot cała filozofia!
I nawet głóg się dostał do słoiczka, bo mi dwie kulki się plątały w żołędziach.
Jeśli macie ochote na takie dynie, to zapraszam tutaj: Repeat crafter me. Ja zrobiłam trochę inaczej - nie ścinałam dna kulek, bo mi podstawka niepotrzebna, a nawet jak się dobrze postawi to też stoi. Korki zamieniłam na patyki (kiedys widziałam takie śliczne dynie z patykami z zakręconymi kłączami - niestety przeszukałam cały ogród i nie znalazłam ...), nie robiłam też listków, choć nie wiem, czy przypadkiem nie powstaną, bo coś mi łyso wyglądają. Nie uzywałam kleju w pistolecie - szczerze powiedziawszy to nie wyobrażam sobie trzymania kulki, poklejonych palców, pomiędzy tym wszystkim włóczki, która klei się do wszystkiego i jeszcze pistolet z klejem... Użyłam wikolu i nakładałam go pędzelkiem.
To wszytsko na dziś. Mało tych ozdób, ale to przez te kasztany - jakbym miała ich więcej, to więcej ozdób bym zrobiła.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!!!
Świetne ozdoby jesienne :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
w jesiennym klimacie...pięknie i pomysłowo. Miłego dnia Oluśka
OdpowiedzUsuńJesiennie, miło i kolorowo :-) zachciało mi się też coś robić, po skarby bym poszła z Marcysią, żeby tylko przestało tak wiać ...
OdpowiedzUsuńUściski!
Super te dynie, kasztanów u nas dostatek szkoda że nie da się ich teleportować przez internet. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń