Translate

20 listopada 2012

Chusta Gingko.

No! Zrobiłam! Drugą chustę na drutach :) Mam jeszcze w planach przynajmniej jedną, ale musze pomyśleć jaka to chysta by była, bo włóczka cieniutka, a niby na druty 4-5 i źle wyglada na niej ażur, więc muszę pomyśleć. Ta chusta jest prosta, ma fajny wzór liści, robi się ją dość szybko i przyjemnie. Oczywiscie nie bylabym sobą jakbym czegoś nie zmalowala - drugi rząd liści odchodzących od środka odchodzą z nikąd, bo myslałam, że tego kawalka wzoru nie musze powtarzać...
Chusta jest z jasno zielonego akrylu, raczej jaskrawego niż pastelowego - kolor straszny na zdjeciach, trudno, ale ni jak nie mogłam światła złapać. Ciężki czas na robienie zdjęć nastał... U mnie wkrótce będzie jasno (co nie oznacza słonecznie...) od 9 do 15...
Wzór chusty Ginkgo znajdziecie na Ravely o tu: Ginkgo.

Wczoraj udało mi się zrobić dość dużo, mam już lampeczki, dziś będzie zabawa wodą i "czymś" instant w puszce oraz sprayem. Na szczęście skończyłam już etap zabawy sekatorem i nie będę już miała dżdżownic w zlewie :) Ale Was zwodzę :) Ale nie powiem ci robie. Możecie się tylko domyslać, zgadywać. Myślę, że w tym tygodniu skończę i pokażę co zmajstrowałam :) Udało mi się wczoraj skończyć kilka zaleglych prac, wreszcie poodpinałam gwiazdki szydelkowe, bo tej część to najbardziej nie lubię - wyciąganie szpilek z lukrowanych gwiazdek... Upiełam podkładki, ktore już Wam pokazałam, doszyłam co trzeba i zrobiłam jeszcze coś, ale teraz o tym myślę, bo nie bardzo wiem czy tak to zostawić, czy co mam z tym zrobić, więc pewnie jak mi czasu starczy to dziś spróbuję zrobić coś z tym, a jak mi nie pojdzie to najwyżej zrobię zdjecia i Was się poradzę. 
Od kilku dni obserwuję wzmożone ustarajanie domostw w lampeczki i mikołaje. Aż sie przez chwilę zastanawiałam, czy to ja się spóźniłam, czy w tym roku jakoś wszyscy za szybko się za to zabierają?! Ale rok temu też tak szybko się zaczęło. Ja w przyszłym tygodniu mam zamiar przejżeć co mam, pouzupełniać baterie, przygotować wszystko i na Pierwszą Niedziele Adwentu będę gotowa - chyba... :)
Pozdrawiam! Miłego dnia dla wszystkich!!!

19 listopada 2012

Zimowa czapka.

Czapka z przed roku... No ale rok czasu guzik czekał na przyszycie... Tak właściwie zwykła szydełkowa czapka z lekkim ażurkiem, ale bardzo ciepła bo wełniana. 
Planuję do jutra skończyć dość duży świąteczny projekt. Zobaczymy, bo co chwila coś mi nie pasuje. Kupiłam lampeczki, i jedne są zielone a drugie czerwone... a ja potrzebuje białych... albo żółtych, a bez lampeczek, niewielę mogę zrobić, więc dziś chcę przygotować wszystko, a jutro jak już będę miała lampeczki, to sobie dokończę. Mam nadzieję... Do tego dziergam świąteczną firaneczkę, miał być bieżnik, ale przyszło olśnienie podczas mycia okien i tak też robię. Na dzien dzisiejszy mam 1/4 firanki... Doszło mi małe zamówienie od Córki, na breloczek jako prezent, niby to takie proste do wykonania, szybkie ale jakoś nie mogę się zabrać za to, bo... etui z szydełkami mam na samym dnie kosza z robótkami, a obecnie w nim jest... druty, masa włóczek ... firaneczka, schematy, gazetki, generalnie bałagan, i żeby wyciągnąć szydełka, muszę sprzątnąć.

Na ten tydzień mam tez ambitny plan wykończenia kilku zaczętych już prezentów światecznych, może troche świątecznego decu się zrobi? :) 
Dziękuję Wam za odwiedziny, miłe słowa i porady. Miłego, udanego i ciepłego tygodnia!
Pozdrawiam!!! 

16 listopada 2012

Doniczka dla ocalonego.

Doniczka czekała na kwiatka, aż kwiatek sie znalazł. Nie ozdabiałam jej wcześniej, bo nie wiedziałam jaki kwiatek w niej zamieszka. Znalazłam ten kwiatek, a raczej uratowałam go. Otóż jak ktoś ma kompozycje ze storczykiem i tym własnie kwiatkiem, to co robi jak storczyk przekwitnie? Wyrzuca. Chore nie? Storczyka już się nie udało ratować, nocą był lekki przymrozek, porozrywane korzenie. Ten kwiatek był lekko przymrorzony (w nocy było ok 2 st, nie wiem ile przy gruncie, ale był szron na trawnikach), niektóre listki były przezroczyste. Nie myślałam długo jak go zobaczyłam i spytałam, dlaczego ta roślinka jest w misce przy śmietniku?! "Bo już jest stara." (!!!) Nie pytałam się czy mogę wziąść, tylko stwierdziłam stanowczo że biorę ją. Spytałam dlaczego nie chcesz tej rośliny w domu? Przecież może rosnąć bez storczyka, usłyszałam, że nie ma gdzie postawić takiego kwiatka - no tak, bo na parapetach puste donice, po padniętych już kwiatkach... Znam tych ludzi, to moi sąsiedzi, wiem że są ludźmi zajętymi, ale jak kupujesz psa to wiesz, że musisz mu poświęcać czas, a roślinie to już nie?! Czasu na podlanie... maksymalnie 5 min... no naprawdę...
Tak więc wygrzebałam z samego dołu kawałek roślinki, taki najmniej narażony na chłód, to co widzicie na zdjęciu to jakaś 1/5 całości. Sadzonkę zawinęłam w chusteczkę i poszłam do domu. I jak teraz uratować tą roślinkę? Czy nie przemarzła? Całość wygladała strasnie, ale sam środek był przykryty storczykiem, jego ziemia i korzeniami, więc stwierdział, że potraktuje ją tak jak sadzonki/szczypki, które transportuje z Polski czy dostaję od znajomych - lekko zwilżyłam chusteczkę, całość włożyłam w szklankę dodatkowo przy przemrozonym kwiatku delikatnie zwiekszalam temperaturę, postawiłam na parapecie przy otwartym oknie, potem okno przymknęłam, potem odstawiłam kwiatek dalej od okna, potem okno zamknełam i roslinka ocieplała się wraz z pokojem. Nie wiem czy to coś daje, czy miałam po prostu szczęście, ale udało się!!! Doniczkę na szczęście miałam jakąś pustą, czekającą na ozdobienie, więc szybko zdekupażyłam, nasypałam najlepszej ziemi do kwiatów jaką miałam, zasadziłam i czekałam. Pierwszy dzień, drugi dzień... nic a nic się nie dzieje! Po dwóch tygodniach stwierdzam, że roślinka się przyjęła, łodyżki podniosly się do góry :) Nie mam pojęcia jak nazywa się ta roślinka, ale jest moja i ocalona! Na razie stoi w łazience, ale jeszcze nie wiem czy tam pozostanie.


Przepraszam Was za mało składny tekst... jestem strasznie zmęczona, aż mi zimno ze zmęczenia. Ciężki i niewyspany tydzień za mną... Siedzę już w łóżeczku, wyjątkowo zawinięta rownież w kołdrę męża (bo ja cały rok śpie pod kołdrą letnią, a dziś ona za zimna), oczy już się zamykają... dobranoc!

14 listopada 2012

Decu pudełka z zapałkami.

Dość popularne w Danii, myślę, że również w całej Skandynawii - ozdabianie pudełek z zapałkami. Czasem to tylko kolorowy papier, przewiązany wstążeczką, a czasem retro zdjęcie z koronką i jakims świecącym koralikiem. W końcu Dania to ojczyzna Dziewczynki z zapałkami. A na co im te zapałki tak poozdabiane? A no, że ciemno szybko się robi to żeby sobie umilić tą ciemność zapalają powalające ilości świec, świeczuszek, lampionów. Swoją drogą to wygląda to magicznie, kiedy spojży się na taka małą wioskę, w oknach małych domków radośnie podrygują płomienie świec ustawionych w pobliżu okien, czy przed domami w lampionach. Naprawdę od samego patrzenia robi się miło na sercu. Oczywiście historycznie to o co innego chodziło z tymi świecami. Otóż gdy Duńczycy przede wszystkim zajmowali się wikingowaniem i wypływali na morze czasem na lata (gorąco wierzę w to, że to wikingowie byli pierwsi w Ameryce :) ), to takie świetełka w oknach były symbolem oczekiwania, żeby dom znaleźli, że żona jest i czeka. Z tych czasów pochodzi też takie duńskie przyzwyczajenie że duńczycy nie mają w oknach firan (czasem się zdaży ale raczej pełnią funkcję ozdobną, sa to jakies zazdroski, zasłonki) - bo jak Sz.P. Wiking w morze, to żeby żonie do głowy nic nie strzeliło i się nie miziała z sąsiadami, to jak firan nie ma to się sąsiadki mogą nawzajem pilnować :) Słabo się pilnowały, albo społeczeństwo zbytnio ewulowało, bo teraz to... 

To wszystko wiem ze szkoły, tak mi to zostało wyjaśnione przez nauczycielkę, nie wiem ile w tym prawdy, bo kilka razy musiałam prostować wyjaśnienia nauczycielki. Ale historia fajna :)
I wracając do zapałek. Też mam sporo świec, a jak chcemy je zapalić to się zaczyna szukanie zapalniczek, zapałek (tych na czarna godzinę nie wolno brać!), a kończy się tak, że świeczek nie zapalamy... Z uwagi na dzieci nie mogę mieć zapałek i zapalniczek pod ręką. Ale ozdobiłam sobie na razie tylko dwa pudełka - trzecie będzie świąteczne. Dość skromnie, bez koronek, koralików, choć korci mnie by przewiązać koronką :) Jedno pudełko jest do sypialni, i tak go nie będzie widać, ale chociaż duże to się nie zgubi :), drugie pudełko z różyczkami do salonu, też poza zasięgiem wzroku, ale ładnie wgląda jak się po nie sięgnie :) Oczywiście pomyślałam o długo wieczności pudełek - kupię następne pudełko, przełożę szufladkę, jak się draska zetrze to wytnę nową i dokleję :)
A teraz zdjęcia:




Pudełka są duże - dlatego dla porównania postawiłam podgrzewacz przy pudełkach.
Ja się bawię (w przenośni oczywiście ale spełniam swoje marzenie świąteczne). Zajęło mi to prawie cały wczorajszy dzień, ale jest dobrze, efekt widać, dzieciom się bardzo podoba, spytali czy ja to kupiłam bo tak to dobrze wygląda - do dzieci takie coś usłyszeć to wielki komplement! Oczywiście w tym roku będzie to jeszcze wielce niedoskonałe, ale i tak się już cieszę na to i planuję... że za rok kupię odpowiednie maszyny i zrobie coś porządnego!
A teraz zajawka moich dokonań:
Jeszcze wiele mam do zrobienia, więc uciekam :) A czekając aż wyschnie farba albo klej, szydełkuję gwiazdki :) Święta idą jak nic! A pogoda nic nie wskazuje na zbliżającą się zimę, dziś o 7 rano było aż 10 st!
Pozdrawiam serdecznie i dziekuję Wam za to, że jesteście!!!