Wreszcie pozbyłam się okropnej ławy... Po pierwsze bo miała kanty, a przy mojej Słodkiej Trójeczce to niebezpieczne, bo jak kant ławy wpasowuje się w oko, wie najlepiej mój brat (tak to przeze mnie, oko jest, pod okiem blizna, a ja za to miałam żółwia ninja na jedynce :)). A wracając do ławy - dzieci obdłubały mi listwy boczne i ława się wygięła, bo blat był wyłożony kafelkami... A po trzecie - te kafelki! Straszne, żeby były fajne jakieś, a to jakieś takie... nie podobało mi się i koniec. Wreszcie mam ławę półokrągłą, co prawda jeszcze nie w 100% taką jaką bym chciała, no ale dobra, przeżyję. I wreszcie mogę zrobić na ławę jakieś serwetki, czy podkładki, bo na starej ławie najlepiej wyglądały gładkie obrusy, bo jak było widać kafelki to strasznie było! Ale dość ględzenia o ławie!
Pomyślałam sobie o listkach, jeden większy i dwa pod kubki, tak jesiennie żeby było. W pasmanterii nie było akurat żadnych melanży w jesiennych kolorach, czasu nie było żeby lecieć do drugiej pasmanterii, a ja dokładnie wiedziałam jakie chcę kolory, bo miałam taką serwetkę w domu. Nigdy jej nie używałam, oprócz sesji zdjęciowej z bukietami z liściastych różyczek. Wydawała mi się zbita - jakby robiona za małym szydełkiem i tak jakby była złożona z 3 części i żadna do siebie nie pasowała. I tak też było! Mój jeden największy liść jest większy od serwetki jaka była, podczas prucia okazało się, że rzeczywiście po każdej części serwetki była dowiązana nitka, a żeby było śmieszniej, to część serwetki była przekręcona - zamiast prawą stronę serwetki obrabiać, ktoś obrabiał lewą! Zastanawiałam się skąd ja mam tą serwetkę, ale nie pamiętam, może ją znalazłam w domu po przeprowadzce?
Moje liście wyglądają tak:
Kolor w oryginale jest bardziej wyrazisty, a w planach jak dostanę taki kordonek to zrobię jeszcze większego i kilka małych :)
Wzory liści znajdziecie tutaj: Szydełkomania.
To wszystko na dziś, ja uciekam sprzątać po malowaniu... Na szczęście łazienka i korytarz na górze dopiero za "jakiś" czas będzie malowane, bo mam już dosyć skrobania arylowej farby z drewnianych, naturalnych-nielakierowanych podłóg!
Pozdrawiam serdecznie!P.S. Tak patrzę na ten post i więcej tekstu niż zdjęć :)
Cześć Alex,
OdpowiedzUsuńa próbowałaś zmyć tą farbę WD 40 (to taki smar do roweru/ samochodu). Podobno farba po nim (z delikatnym użyciem skrobaczki) świetnie schodzi, np. z okien.
ja też wypróbowałabym WD 40. Ciekawe listki jesienne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana za tak milunie słowa, pozdrawiam.papa
OdpowiedzUsuńśliczne te twoje listeczki :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
liscie bardzo jesienne, tak kilmatycznie sie u Ciebie zrobilo :)))
OdpowiedzUsuń