Jesienna pogoda dopisuje i aż miło spędzić trochę czasu w ogrodzie, trochę sprzątając ogród, trochę celebrując piękną jesienną pogodę i ten zapach... Uwielbiam zapach września. Kiedy przyjechałam do Danii, mój pierwszy wrzesień a w Danii wrzesień nie pachnie!!! Ależ pachnie! Ale mój pierwszy wrzesień był za zimny, drugi wrzesień był za ciepły a dwa ostatnie wrześnie pachną tak jak powinny pachnieć. A czym pachnie wrzesień? Mgłą, porannym zimnem, mokrą ziemią, lekko ogrzanymi roślinami ostatnimi ciepłymi promieniami słońca? Nie wiem czym pachnie, ale dla mnie pachnie. I październik i listopad też pachną jak nie jest zbyt mokro. Ogród powoli przygotowuje się na zimę... Malin końca nie widać, znów będę je zbierać do listopada, ja nie wiem co one mi tak późno dojrzewają - podejrzewam, że w Danii to tak jest, bo u sąsiada też późno dojrzewają maliny. Pomidorki się kończą... Papryka jeszcze zielona - chyba zdąży przed przymrozkami? A cebulki gradioli mają mnóstwo jakiś maleńkich cebulek na sobie - to tak ma być? Czy je oczyścić? Nie lubię nie wiedzieć... a jeszcze tylu rzeczy nie wiem...
Tak pogoda pozwala na siedzenie w ogrodzie i na przykład dzierganie. Ja mam swój magiczny fotelik z szydełkową kołderką. To moje miejsce :)
Kołderka to prawdziwa kołderka jeszcze po chłopcach, a włóczki kupiłam kiedyś kilka motków na sweterek, ale nie lubię tej włóczki, bo jest ona jakaś taka... ma takie bąble i cienkie nitki. Zrobiłam z niej najpierw kocyk, ale jakoś nie widziałam dla niego przydatności, był jakiś mały i dziurawy i wcale nie ciepły. Ale jak przyszła wiosna, a ja wyciągnęłam mój fotel na ogród, to stwierdziłam, że jeśli kolejne lato mam się męczyć z dwoma poduszkami pod tyłkiem, to zrobię sobie coś porządnego. I tak też powstała moja kołderka. A tego dnia, kiedy robiłam to zdjęcie, ja szydełkowałam, dzieci na kocyku obok budowały zamki z klocków :)
Dziękuję za odwiedziny, ja się staram odwiedzać Was i zostawiać komentarze - i nawet powoli mi się to udaje :)
Pa!
Cudne miejsce do szydełkowania - marzy mi się takie!
OdpowiedzUsuńZe mnie ogrodnik żaden, do tego z braku czasu nasza działeczka ma trawę po pasa... a przed zimą chcę chociaż przygotowac nowe miejsce pod truskawki i powiększyć warzywniak...
A malinki i u moich sasiadów dopiero niedawno sie rozszalały i owocują na całego - może taka odmiana? U teściowej jadłam kiedys maliny w styczniu prosto z krzaczka ;)
Też tak myślę, że te jednoroczne potrzebują więcej czasu :)
UsuńPozdrawiam!
Ale Ci zazdroszczę tego fotela, ogródka i kocyka. Super pomysł z tym kocykiem, żeby sie miło szydełkowało. Ja czuję miesiące, ale poza miastem. Fajnie mi w te zimne wieczory i ranki. Jest rześko. Nawet kiedy jestem zaspana, to na dworze wszystko mija. Buziaczki.
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem narzekań na pogodę i lubię w każdej porze roku wynajdywać coś co lubię, co mi się podoba :)I zimą jest jakoś tak cicho, a jak spadnie śnieg to już w ogóle jakby żadnych dźwięków nie było :)
UsuńJak tak patrzę na fotel miękko wyściełany, to już chcę swoje podwórko! :)
OdpowiedzUsuńFajny fotel na poranne śniadanie w ogrodzie... włóczka w kolorze jajeczniczki :)
hehe, a ja stwierdziłam, że to odwrócone jajko sadzone - białe w środku :) Ja w tym fotelu kawę poranna piłam :)
UsuńFotel z kołderka wygląda na bardzo wygodny. Aż by się chciało w nim posiedzieć.
OdpowiedzUsuńU mnie w oródku też jakoś dziwnie, bo ogórki dopiero mi się niedawno zaczęły (niewiele ich mam - zaledwie kilka krzaczków), a u więkrzości ludzi to już dawno się skonczyły. Z pomidorkami jest podobnie...
Ja to myślę, że to wszystko przez tą angielską pogodę :D
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za życzenia:)
Moje pomidory kupiłam sadzonki i już zebrałam prawie wszystkie, a papryki sadzone z ziarenek przeze mnie i jeszcze są zielone... poczekamy, zobaczymy :)
UsuńGrunt to miękko pod siedzeniem a i zmarznięte nogi można przykryć - super fotelik z super kołderką :) ewa
OdpowiedzUsuńFotelik absolutnie mnie zauroczył :) Pięknie opisałaś jesień
OdpowiedzUsuńEwo i AgaW - dziękuję Wam bardzo!!!
UsuńPrawda, pogode mamy dobra, nie jest ani za zimno ani za deszczowo. Oczywiscie, nieuchronnie zbliza sie znienawidzony przeze mnie listopad. Twoje pomidory sie koncza, a moje, choc w szklarence, jeszcze sie nie zaczely, same zielone, co one tak powoli dojrzewaja? Fakt, ze z nasion wyhodowane. Trzymaj sie!
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, że to przez to, że z nasion - jak moja papryka... A ja tam lubię listopad - to taki miesiąc na myślenie :)
UsuńOleńko, to piekny fotelik, trochę taki babciny.Będzie Ci służył długie lata. Wstążezcki jutro dostanę i zabieram się do pracy. Buziaki.
OdpowiedzUsuńA ja muszę trzymać język za zębami, bo Julka nie wytrzyma :)
UsuńJest taka odmiana malin, która dosyć późno zaczyna owocować, ale za to do samych przymrozków.Moja mama ma taka odmianę i Ty tez zapewne ja masz.
OdpowiedzUsuńA co do tych gladioli to one tak się rozmanażają.
Prace jak zwykle ładne i bardzo pomysłowe.
Pozdrawiam i czekam na nowe wpisy z nowinkami, co u ciebie:( Lubie tu zaglądać:)
A to dobrze, niech się rozmnażają :) Bałam się, że coś na nich wyrosło, albo inne cebulkowate się rozpleniły.. Dziękuję za odpowiedź! Pozdrawiam i miło mi, że lubisz do mnie zaglądać :)
UsuńUroczo wygląda fotel pokryty kocykiem.Jesień można polubić...Może spróbujemy?!...
OdpowiedzUsuńJa lubię jesień - to może zacznę ją propagować? Wszyscy kochają wiosnę, bo rośnie wszystko wokól, a jesienią niesamowite jest jak wszystko wokół przygotowuje się na zimę - zasypia, zmieniają się kolory, mgły, poranny pachnący chłód, liście, jarzębina, kasztany, rośliny które zasypiają - eh, czysta poezja.
UsuńFotelik masz super. Fajną zrobiłaś tą kołderkę. Urocze miejsce masz do siedzenia :) Zapasów trochę zrobić trzeba.
OdpowiedzUsuńFantastyczny masz fotelik i kołderkę:-) Też bym taki chciała...;-)
OdpowiedzUsuńNa tak przygotowanym fotelu to można dziergać i dziergać:)
OdpowiedzUsuń