Dziś zacznę od tematu poruszanego prawie przez każdego "ludzia" na ziemi: wakacje. Julia rozpoczęła wakacje w piątek, ale żeby była tym jakoś szczególnie szczęśliwa?!: "Cieszysz się że kończysz już zerówkę?", "No...", "A cieszysz się, że b edą wakacje, czy że pójdziesz do pierwszej klasy?", "Że pójdę do pierwszej klasy"... Nawet tak na wszelki wypadek przypomniała mi, że w wakacje też można chodzić do szkoły, do takiej jakby "świetlicy" - gdzie dzieci od 0 do 3 spędziają czas od 6.00 do lekcji i po lekcjach do 17.00. W wakacje i wszelkie ferie ta świetlica funkcjonuje przez cały dzień. Rozwiązanie kapitalne, ale teraz ja musze dorównać "fajności" świetlicy, by dziecko poczas wakacji było zadowolone. Chłopcy jeszcze dwa tygodnie będą w przedszkolu, bo za dwa tygodnie zaczynają się wielkie wakacje w Danii - nawet niektóre firmy będą przez dwa tygodnie zamknięte, bo w te dwa tygodnie wszyscy biorą wolne - w czasie tych dwóch tygodni zamknięta jest też świetlica w szkole i przedszkole (oczywiście zawsze w regionie jest otwarte jakieś dyżurne przedszkole i świetlica).
Wakacje się zaczęły a ja mam jakieś 45 min więcej czasu, bo nie muszę rano po odprawieniu facetów zajmować się Julką i odprowadzać ją na autobus :) I już kończę te moje wywody, bo za chwilę skończy mi się te magiczne 45 min :)
Pokrowiec na stołeczek - taki drobiazg, bo podrapany był.
Hmmm... robótkowo natopmiast... przeżyłam kryzys, zaczęłam narzutę, po 150 elementach zaczęłam ją pruć, bo mi się nie spodobała - robilam ją z kilku różnych resztkowych włóczek i to nie był dobry pomysł... więc sprółam, do dwóch rodzajów włóczki, dobrałam trzecią i robię pled, z kwadratów. To trochę potrwa... a narzuta, no cóż... czas sie wybrać na zakupy po włóczkę :)
Uciekam się wakacjować :)
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!
Wakacje się zaczęły a ja mam jakieś 45 min więcej czasu, bo nie muszę rano po odprawieniu facetów zajmować się Julką i odprowadzać ją na autobus :) I już kończę te moje wywody, bo za chwilę skończy mi się te magiczne 45 min :)
Pokrowiec na stołeczek - taki drobiazg, bo podrapany był.
Hmmm... robótkowo natopmiast... przeżyłam kryzys, zaczęłam narzutę, po 150 elementach zaczęłam ją pruć, bo mi się nie spodobała - robilam ją z kilku różnych resztkowych włóczek i to nie był dobry pomysł... więc sprółam, do dwóch rodzajów włóczki, dobrałam trzecią i robię pled, z kwadratów. To trochę potrwa... a narzuta, no cóż... czas sie wybrać na zakupy po włóczkę :)
Uciekam się wakacjować :)
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!
Witaj.
OdpowiedzUsuńMyślę sobie, że dla dzieci wakacje to przede wszystkim zabawa;-) To my dorośli chcemy jechać jak najdalej od domu, żeby faktycznie wakacje poczuć;-) Dzieciaki mają się dobrze bawić, nieważne czy na podwórku obok domu, czy gdzieś tam w świecie...
Bardzo podobało mi się to co napisałaś u Janeczki, że wakacje to stan psychiczny i tego trzymać się trzeba;-)
Stołeczek mnie urzekł. Jak skończę poduszkę, spróbuję zrobić ubranko mojemu staremu stołkowi. (teraz jak nauczyłam się szydełko trzymać w ręce, to chciałabym robić wszystko;-)))
Ciekawa jestem Twojej narzuty. Uchyl rąbka tajemnicy.
Buziaki ślę i pięknego wakacyjnego tygodnia życzę.
Masz racje z tym jak dzieci postrzegaja wakacje. Ja od malego duzo podrozowalam i teraz chyba sobie to odbijam. Tak jakk wczoraj - kocyk na trawniku w ogrodku, maz wyciagnal kule do gry - takie do turlania do patyka nie wiem jak to sie nazywa. I zabawa byla przednia! Nie wiem czy pokaze cos przed ukonczeniem bo nie lubie pokazywac przed - a jak mi sie wizja zmieni? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńprzyjemne te pokrowce, az sie spoczac chce :)
OdpowiedzUsuń