Może dla Was wcale nie inna, ale dla mnie inna. Nie decu, nie szydełko, nie mulina, nie zwykły sznurek koralików, tylko coś trochę innego. Powiem Wam szczerze, że trochę się umęczyłam z tą bransoletką... Z dwóc prostych przyczyn, bo sznurek zbyt giętki i koraliki za małe dziórki miały... A że się uparłam...
Podobną bransoletkę widziałam w jednym ze sklepików z pamiątkami podczas wakacyjnych podróży. Podpatrywałam wszystko co miało etykietkę ręcznie robione - a dużo tego było (i jakie przecudne świece ręcznie malowane... eh... powzdycham sobie... - ceny okrutne, ale tutaj wszystko co ręcznie robione ma swoją cenę) i zwróciłam uwagę na bransoletki, plecione sznurki, koraliki i zobaczyłam TĄ bransoletkę... Były w kilku wersjach kolorystycznych - ja jednak zwróciłam uwage na czarno-srebrną. Popatrzyłam, pomyślałam, a że ja dwa razy przemyślam wszystko co kupuję i zastanawiam się, czy kupić, czy spróbować zrobić. Spróbowałam... Trochę przekombinowała, bo chciałam żeby sznurki z koralikami się rozkładały, więc uplotłam je jak to sie robi przy bransoletkach shamballa (odsyłam na you tube - tam pokazują jak wykonać tą techniką bransoletki )... A że to kilka sznurków było, wyszło bardzo niechlujnie. Ściągacz wyszedł mi już lepiej, choć też przekombinowałam, bo powinno się wiązać naprzeminnie, a ja wiązałam tylko jednostronnie, jak przy bransoletkach z muliny. Bransoletka sie sprawdza, nie spada, nie denerwuje, mi się nawet podoba, póki nie przypomnę sobię o tym co poplątałam za bardzo :)
Tu widac moją radosną twórczość... starsznie to wyglada, jak robiłąm to myślałam, że będzie to lepiej wyglądało.
A że jak się uprę to nie ma zmiłuj się, to podczas kolejnej wycieczki w to samo miejsce zajżałam ponownie do tego sklepiku, obejżałam bransoletkę jeszcze raz, kupiłam lepszy sznurek, odpowiednie koraliki i zrbiłam sobie bransoletkę taką jaką chciałam - ale ją pokażę kiedy indziej :)
Pozdrawiam serdecznie!!!
Podobną bransoletkę widziałam w jednym ze sklepików z pamiątkami podczas wakacyjnych podróży. Podpatrywałam wszystko co miało etykietkę ręcznie robione - a dużo tego było (i jakie przecudne świece ręcznie malowane... eh... powzdycham sobie... - ceny okrutne, ale tutaj wszystko co ręcznie robione ma swoją cenę) i zwróciłam uwagę na bransoletki, plecione sznurki, koraliki i zobaczyłam TĄ bransoletkę... Były w kilku wersjach kolorystycznych - ja jednak zwróciłam uwage na czarno-srebrną. Popatrzyłam, pomyślałam, a że ja dwa razy przemyślam wszystko co kupuję i zastanawiam się, czy kupić, czy spróbować zrobić. Spróbowałam... Trochę przekombinowała, bo chciałam żeby sznurki z koralikami się rozkładały, więc uplotłam je jak to sie robi przy bransoletkach shamballa (odsyłam na you tube - tam pokazują jak wykonać tą techniką bransoletki )... A że to kilka sznurków było, wyszło bardzo niechlujnie. Ściągacz wyszedł mi już lepiej, choć też przekombinowałam, bo powinno się wiązać naprzeminnie, a ja wiązałam tylko jednostronnie, jak przy bransoletkach z muliny. Bransoletka sie sprawdza, nie spada, nie denerwuje, mi się nawet podoba, póki nie przypomnę sobię o tym co poplątałam za bardzo :)
Tu widac moją radosną twórczość... starsznie to wyglada, jak robiłąm to myślałam, że będzie to lepiej wyglądało.
A że jak się uprę to nie ma zmiłuj się, to podczas kolejnej wycieczki w to samo miejsce zajżałam ponownie do tego sklepiku, obejżałam bransoletkę jeszcze raz, kupiłam lepszy sznurek, odpowiednie koraliki i zrbiłam sobie bransoletkę taką jaką chciałam - ale ją pokażę kiedy indziej :)
Pozdrawiam serdecznie!!!
Olka, ten chaos chyba jest tutaj niezbedny. Dodaje uroku i jestem bardzo zachwycona. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń