Wybór pierwszej książki do przeczytania był prosty - skusił mnie autor. A właściwie autorka. Robert Galbraith to pseudonim artystyczny J.K.Rowling autorki powieści o Harrym Potterze. W Poterromanie nie wpadłam nigdy, ale nie przecze, że z wielką przyjemnością przeczytałam wszystkie tomy Harrego - filmów nie obejrzałam. Dlaczego? Bo lubię jej styl pisania. Lubię kiedy czytam opis postaci czy miejsca i to widzę. Nie zapominam tego wyglądu. W mojej głowie tworzy się film. Lubię łatwość z jaką pisze, tworzy taki potok słów, myśli i uczuć i te dopowiedzenia, takie myśli w nawiasach. Też bym chciała mieć taką finezje w pisaniu.
Wołanie kukułki to kryminał. Jaki? hmmm. Dobrze się czyta, wciąga, historia ciekawa, dobrze zakręcona. Postacie też niczego sobie. Jest Cormoran - aż tyle wpakować w jedną postać? Czasem trochę komiczne go odbierałam. Bo jak się nie wygląda, nie ma kasy, miłości, szczęścia to może chociaż dwie nogi? albo jest się honorowym dawcą krwi czy coś. Ale za to jest tam Robin - taka niby drugoplanowa ale... to była moja wisienka na torcie. Niby sekretarka, niby też detektyw, fajna postać. Nawet dopingowałam, żeby ją zatrudnił. Bo to tak jest że nie zawsze pierszoplanowa postać jest najważniejsza. Cormorana by nie było, gdyby nie Robin. Tak jak Maddie z serialu "Na wariackich papierach" - czym by był David bez swojej Maddie, czy "Detektyw w sutannie" bez zakonnicy Steve? Takie postacie najbardziej mi się podobają.
Sama historia jest naprawdę dobra i przemyślana. Ale jak w świecie magii dobrze było zaczarować i ukryć co się dzieje - podtrzymać w napięciu, tak w kryminale chciałabym uczestniczyć w toku myślenia bohatera. Też bym chciała coś odgadnąć. A tu właściwie nie bardzo mogłam bo jakby czytelnik nie był do tego dopuszczony. Tylko na koniec się dowiadujemy, że coś tam zobaczył i to go naprowadziło... A ja to co? Może fajnie by było gdybym też mogła w sprawie uczestniczyć. Fakt, że zgadłam "kto", ale co z tego jak bez satysfakcji. Bo to zwykle zgadywanie, bo ta osoba mi pasuje na tego złego i już, a nie dedukcja i tropienie.
Takie małe zastrzeżenie.
Ale mimo to jak ktoś szuka kryminału nie ze skandynawskiej klasyki ciężkich kryminałów, czy siekanki trup za trupem z krwawymi opisami to książkę polecam.
Czy ktoś czytał lub słyszał o tej pozycji? Piszcie jakie są Wasze odczucia, może ktoś uważa, że ta książka jest tragiczna, a może ktoś uważa, że tropy były podawane dostatecznie dobrze? Przedstawiłam tu moja opinie a nie typową recenzje z krytycyzmem.
Piszcie też czy taka forma opinii w moim wydaniu Wam odpowiada. Bo mam jeszcze 19 książek do opisania i nie chce tego robić jeśli nikogo to nie zainteresuje.
Pozdrawiam Was serdecznie!!!
Fajnie, że znów jesteś, a książkę spróbuję przeczytać.
OdpowiedzUsuńTeż ostatno się zaczytałam :) A raczej zasłuchałam, bo z audiobooków korzystam. Co prawda wolę zwykłe książki, ale nie mam zbyt wiele czasu, a audiobooki słucham jak jadę godzinę do pracy, drugą z pracy, jak dzieciaki śpią a ja jeszcze muszę poprasować lub coś innego zrobić.
OdpowiedzUsuńTak przełuchałam duuużo książek. Ostatnio całą Trylogię w 2 tygodnie :)
Pozdrawiam :)
Racja...że pewne sprawy dzieją się poza czytelnikiem...i to jest taki mały dysonans moim zdaniem;)...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...fajnego masz bloga!
Witam u mnie😀 Cieszę się że podzielasz moje zdanie - bo nawet się zastanawiałam czy ja tu czegoś nie rozumiem czy co?😀
Usuń