Pisałam wcześniej, że dostałam zamówienie na kilka nowych ciuszków dla lalki Izabell. To było dość "dziwne" zamówienie, bo jak tu wydziergać "gummistøvle" - tłumacząc na język polski "gumowce / gumiaki". Przedstawiłam Julce propozycje, jakie kolory i jak bedą wygladały te "gummistøvle" i na całe szczęście pomysł został zaakceptowany :) Co prawda, juz wymyśliła jak można wydziergać "gummistøvle", by bardziej przypominały gumowe buty na deszcz, ale to następnym razem :)
A teraz ogródek. Udało mi się ukończyć kolejny kawałeczek ogródka, Jest lawenda, hortensja, i dużo innych kwiatków, pokażę jak zaczną kwitnąć :)
A na ostatnim zdjęciu widać na wyższym pięterku, to z czym muszę się zmierzyć... końska trawa... pomiędzy roślinami płożącymi... Ale to jak już wrócimy.
I jeszcze moja nowa zdobycz :) Już w zeszłym roku spodobały mi się wiklinowe skrzynki, chciałam sobie kupić, ale jak się wybrałam do sklepu to już nie było, kupiłam zwykłe plastikowe i więcej nie szukałam. W tym roku skrzynka sama mnie znalazła :) A Mąż zrobił mi uchwyty :) I nawet na nie nie czekałam pół roku :) Aż się zdziwiłam! Powiedział, że to dlatego tak szybko się za to zabrał, bo lody zrobiłam :) Warto czasem wyjść z inicjatywą :) - choć nawet nie taki miałam zamiar:)
W ogrodzie pracy jeszcze mnóstwo, rabatki, taras, choć ten ostatni to co zamiotę to znów napaprze, bo to na nim sie rozkładam z ziemią i roślinkami :)
Oj uciekam, bo późno już, a ja mam dziś tyle do zrobienia... Jak ja nie lubie pakowania...
Nie będzie mnie na blogu przez ponad tydzień.
Dziekuję za odwiedziny :)
Pozdrawiam serdecznie!!!
A teraz ogródek. Udało mi się ukończyć kolejny kawałeczek ogródka, Jest lawenda, hortensja, i dużo innych kwiatków, pokażę jak zaczną kwitnąć :)
A na ostatnim zdjęciu widać na wyższym pięterku, to z czym muszę się zmierzyć... końska trawa... pomiędzy roślinami płożącymi... Ale to jak już wrócimy.
I jeszcze moja nowa zdobycz :) Już w zeszłym roku spodobały mi się wiklinowe skrzynki, chciałam sobie kupić, ale jak się wybrałam do sklepu to już nie było, kupiłam zwykłe plastikowe i więcej nie szukałam. W tym roku skrzynka sama mnie znalazła :) A Mąż zrobił mi uchwyty :) I nawet na nie nie czekałam pół roku :) Aż się zdziwiłam! Powiedział, że to dlatego tak szybko się za to zabrał, bo lody zrobiłam :) Warto czasem wyjść z inicjatywą :) - choć nawet nie taki miałam zamiar:)
W ogrodzie pracy jeszcze mnóstwo, rabatki, taras, choć ten ostatni to co zamiotę to znów napaprze, bo to na nim sie rozkładam z ziemią i roślinkami :)
Oj uciekam, bo późno już, a ja mam dziś tyle do zrobienia... Jak ja nie lubie pakowania...
Nie będzie mnie na blogu przez ponad tydzień.
Dziekuję za odwiedziny :)
Pozdrawiam serdecznie!!!
kaloszki są boskie ! :)
OdpowiedzUsuńKaloszki świetne:) Czekam na foty kwitnącego ogródka;)
OdpowiedzUsuńJakie fajniutkie te kaloszki!
OdpowiedzUsuńJulkowa lala chyba dopieszczona :) i piekny ogrodek sie zapowiada :))a ta konewka z poprzedniego postu :))))klasa :)))
OdpowiedzUsuńJakie cudne buciczki :) Ogródek coraz ładniejszy :)
OdpowiedzUsuńNo mam nadzieję ,że kaloszy juz wtym roku nie założę hi hi.
OdpowiedzUsuń