Translate

03 lipca 2013

Chleby na zakwasach - z ziarnami.

Musze trochę urozmaicić tematykę na blogu, i dziś coś z kuchni Wam pokażę:)
Zawzięcie próbuję swoich sił w pieczeniu chlebów na zakwasie. Moje wnioski po wypróbowaniu kilku przepisów i wyjęciu z piekarnika dwóch bochenków którymi można by było zabić..., stwierdzam, że mam już kilka ulubionych przepisów, najlepsze chleby wychodzą mi jednak z dodatkiem drożdży, niewielkim, ale zawsze (chociaż 1/4 łyżeczki - chyba do przepisów bez drożdży sama będę je dosypywała), po drugie, jednak zakwas pszenny lepszy mi wyszedł, chleby na nim wychodzą fantastyczne, a na żytnim tylko te z drożdżami - nie będę już robiła zakwasu żytniego, tylko pszenny, może zrobię z mąki pszennej pełnoziarnistej, ale już nigdy z żytniej pełnoziarnistej...
Dzisiaj pokażę Wam dwa chleby, które zrobiłam jako pierwsze - niesamowicie dobre chleby...
Pierwszy to chleb wieloziarnisty chleb na zakwasie, przpis: http://www.mojewypieki.com/przepis/wieloziarnisty-chleb-na-zakwasie.
Bardzo dobry chleb, ziarna się nie narzucają - nie są jakoś bardziej wyczuwalne, fajnie chrupie słonecznik, miło się je ten chleb. Dodam jeszcze, że ani mój mąż, ani córka nie lubią chlebów ziarnistych - a ten im smakował.
 Strukturę miąsza ma ciut poszarpaną, ale to przez niecierpliwość i niesamowity zapach - nie mogliśmy się doczekać i pokroiliśmy go jeszcze ciepłego... Ziarna jakie użyłam to siemię, słonecznik i sezam.
Drugi chleb, dostał przydomek "wciągający"... Kursowaliśmy do kuchni po kolejną "małą kromeczkę" jak małe wyścigówki. Pyszny, puszysty chleb, zdecydowanie lepszy od poprzedniego, a przez uzycie zakwasu pszennego - nie mam już drobinek z zakwasu żytniego, kolor piekny, jasny i jak widać ma śliczne dziury w miąszu... Przepis: http://www.mojewypieki.com/przepis/chleb-z-siemieniem-lnianym-i-slonecznikiem-na-zakwasie
Podsumowując moją pracę z zakwasem, stwierdzam, że nie taki on straszny. Jednym problemem jest to, ze żeby taki chleb przygotować nie wystarczy jak w chlebie na drożdżach, który zawsze robię - wrzucić wszystkie składniki do misy miksera, włączyć - samo się robi, po 1,5 godz. wyjąć z misy, bez wykładania na blat czy podsypywania mąką, uformować kulę w dłoniach, położyć na formie i po pół godz. do piekarnika i już. A zakwasowce, to nie tak prosto... Dzień wcześniej trzeba zacząć myśleć o tym jaki chleb chcemy zrobić - zakwas po wyjęciu z lodówki potrzebuje 3 godzin na ocieplenie, potem 3 godziny po dokarmieniu, wtedy możemy zrobić zaczyn, który musi odczekać 12-16 godzin... więc jak w południe wyciągnę zakwas, to dopiero na drugi dzień wieczorem mamy chlebek. Ale tak szczerze, to warto pomęczyć się z zakwasem, dla tak pysznych chlebów.
To wszystko na dziś, zmykam, bo starsznie dużo na głowie mam dziś.
Pozdrawiam!!!

2 komentarze:

  1. Tak to już jest, że im więcej czasu poświęcamy dla kogoś czy czegoś tym bardziej Go lub to kochamy.
    Dziękuje za rady i przepisy, na pewno z nich skorzystam. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale narobiłaś Olka apetytu. Muszę koniecznie nastawić zakwas. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszelkie komentarze pozostawiane na moim blogu :)