Uff... skończyłam ją... co prawda to nie jest to co miało być... bo... zapomniałam powoskować... i ścierając białą farbę, troszkę się czarna starła... ale też jest dobrze. Dodatkowo pożółciłam ją lakierem, a bo mam taki lakier, co lekko żółty odcień ma.
Nawet dobrze nie? Jest tam takie jedno miejsce, gdzie mi się trochę serwetka zawineła i się zmarszczyło, widac to na zdjęciu na widelcu :) Ale co tam, wreszcie się udała ta moja deseczka i nie mam zamiaru na nią narzekać :)
To tyle na dziś, życzę Wam dobrego weekendu.
Pozdrawiam!!!
Nawet dobrze nie? Jest tam takie jedno miejsce, gdzie mi się trochę serwetka zawineła i się zmarszczyło, widac to na zdjęciu na widelcu :) Ale co tam, wreszcie się udała ta moja deseczka i nie mam zamiaru na nią narzekać :)
To tyle na dziś, życzę Wam dobrego weekendu.
Pozdrawiam!!!
Rewelacyjna deseczka ;-) Idealna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Olu, oczywiście, że nie masz co narzekać:) deseczka jest bardzo ładna, baaaaaardzo mi się podoba!!! Jeszcze takim sposobem nie próbowałam nie robiłam, może pora w końcu..pogrzebię w internecie jak to się robi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:).
Deseczka wyszła bardzo ładnie i nie ma powodu do narzekania. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze wyszło! Deseczka w stylu vintage- więc pasują przecierki, zdrapania, odrapania i... zmarszczenia. Fajnie wygląda.
OdpowiedzUsuńWyszło świetnie, myslałam, że to transfer. Gdybyś nie powiedziała, to nikt nie zauważyłby zmarszczeń. Zresztą naprawdę nie przeszkadzają. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńcudowna :)
OdpowiedzUsuń