Translate

02 stycznia 2014

Poświateczne wspomnienia.

Witam wszystkich serdecznie w Nowym Roku. W tym miejscu życzę Wam zdrowia, szczęścia, miłości, radości i wielu robótkowych projektów (plus kilka godzin  dziennie ekstra na dzierganie - rozszerzmy dobę do 30 godzin :)). 

Ja święta spędziłam rodzinnie i leniwie - czyli robótkowo z jak najmniejszą ilością domowych obowiązków :) Co prawda dziś tylko Julia pojechała do szkoły, a moje chłopaki jeszcze leniuchują i mają ferie, ale ja już mam dosyć spania i też już skończyłam ferie, wstając o normalnej godzinie :)
Chce Wam dziś pokazać moją choinkę. Nie umiem robić zdjęć włączonej choince. A wyłączona wychodzi ciemno. W tym roku z racji, że akwarium zajęło miejsce choinki, to choinke postwiliśmy w drzwiach do pokoju z zabawkami, zwanego "bawialnią". Za choinka znalazła się lampa i przez to chyba te zdjęcia wychodziły tak strasznie.








Nie wiem czy zauważyłyście, co wisi pod sufitem? To długaśny łańcuch, który zrobiły moje Dzieciaczki :) A sobie wymyśliłam, żeby mi nie przeszkadzali podczas przygotowań przedświątecznych, że dam im papier pocięty w paseczki, klej i będą kleić łańcuch. I tak kleili i kleili, nawet ich to wciągnęło :) 
Pomiędzy Świętami a Nowym Rokiem odwiedziliśmy Regnskov w Randers, czyli las deszczowy :) Trzeba było się ruszyć trochę :) I stwierdziłam, że moje dzieci są wybitnie porąbane. Tak, porąbane, no bo ich zachowanie czasem nawet nie pasuje do norm zachowań. Otóż uczestniczylismy w pokazie zwierząt.
Julia, Granek i Jędrek ochoczo głaskali takiego węża:
ktorego ogon ładnie zawijał się na ich rączkach...
I małego krokodyla głaskali, nawet przyglądali się z bliska jego zębom... a wiedza, że krokodyl potrafi i zranic i zabić, bo programy o zwięrzątkach to u nas bardzo często.

 O i pytona przynieśli, to tez pogłaskali i nawet ogon podnosili, żeby sprawdzić jaki ciężki jest.
 Ale jak tylko na pokazie pojawił się ten ptak:
Przyszedł, bo on w naturze zjada małe węże :), Julia była twarda, została na miejscu, choć przerażenie miała w oczach, ale i Franek i Jędrek uciekli przed ptakiem i zaiesili się na moich nogach... Nie bali się ani węży, ani krokodyla, a przestraszyli się ptaka, który wygląda jak pluszowa kulka... 
Czy to normalne? Chyba im się coś poprzestawiało...
To wszystko na dziś. Zmykam, bo już sie pierwsze pranie zrobiło,  a kilka ich dziś mam do zrobienia :)
Dziękuję za życzenia świateczne, jakie od Was dostałam.
Pozdrawiam serdecznie!!!

2 komentarze:

  1. Piękna choinka :-)
    Świetne zdjęcia z wizyty w deszczowym lesie :-) Masz wspaniałe dzieci.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszelkie komentarze pozostawiane na moim blogu :)