Chruściki, faworki, chrust... Dla mnie to wszystko jedno: jak zwał, tak zwał, ważne żeby były kruche :)
Zrobiłam je w zeszłą sobotę, ale jakoś mi umknęło opublikowanie zdjęcia :) Byłam w ciężkim szoku, kiedy pokazałam córce jak je "przewijać", a ona już drugiego faworka przewinęła sama i właściwie to wszystkie były jej autorstwa. Nie sądziłam, że jej się to uda, bo były dość cienkie. Ale zrobiła wszystkie i to bardo ładnie.
Muszę sobie jakoś radzić z brakiem kwaśnych śmietan w DK - dlatego jeśli potrzebuję smaku kwaśnej śmietany pomagam sobie kwaskiem cytrynowym lub sokiem cytryny ( ale to bardzo rzadko), a dość dobrym rozwiązaniem jest "zasilenie" śmietany jogurtem z biokulturami - dzięki temu nie zepsuje się, a zakwasi - nie wiem ile czasu to trwa, bo nawet nie sprawdzam tylko od razu dodaję - tą śmietanę do chruścików miałam z jogurtem ok 3 dni. To taka mała "porada" jakby ktoś nie miał śmietany kwaśnej pod ręką :).
A teraz przepis. Właściwie, to każdy ma swój wypróbowany przepis, taki od Mamy czy Babci. Właściwie to każdy jest taki sam, różni się jedynie ilością powstałych faworków... ale... Z powodu dużego ułatwienia jakim jest internet, wyszukałam faworki u Doroty. Ale nie taki on jest - brakowało mi cytrynki.
To w takim razie przedstawiam przepis od Mojego Taty (a skąd On go ma?...):
- 6 żółtek (białka mrożę - zbieram do bezy)
- 2 szkl mąki
- 1 szkl kaśnej śmietany
- 1 łyżka masła
- czubata łyżeczka cukru
- kieliszek spirytusu (ewent. - czego ja nie robię - 2 łyżki octu)
- trochę startej skórki cytryny
- tłuszcz do smażenia - olej/smalec
- do posypania cukier puder może być zmieszany z cukrem waniliowym
Wykonanie:
Wyrobić gładkie ciasto z podanych składników, rozwałkować bardzo cienko, pokroić najlepiej radełkiem, na pasy, następnie poprzecinać pasy na mniejsze kawałki, na każdym kawałku zrobić nacięcie i przez nie przewinąć koniec faworka. Usmażyć w głębokim tłuszczu - wystarczy chwilka - żeby się nie spaliły.
W końcu mamy karnawał!
Szydełkowo - cierpliwie się dłubie.
Bean: dzięki spirytusowi nie wsiąkają tłuszczu :) Fajnie, że nie jestem sama w delektowaniu się tymi pysznymi faworkami.
Kasianat, Reni: Polecam te faworki - są warte zrobienia.
Eve-jank: Z wielką przyjemnością.Edi: Córka dziękuje, a ja zachęcam do wypróbowania przepisu!
Robię wg identycznego przepisu (też daję spirytus!) i potwierdzam, że wychodzą przepyszne :) Właśnie piekłam je w tym tygodniu!
OdpowiedzUsuńMniam mniam!!!1
OdpowiedzUsuńuwielbiam faworki..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMniam. Pyszne te Twoje faworki. Dzięki za podanie przepisu. Pozdrawiam. Miło mi, że zapisałaś się do mnie na Candy
OdpowiedzUsuńDLa córci brawo! Mnie narobiłyście apetytu! Ach!
OdpowiedzUsuń