Translate

20 grudnia 2016

Historia pewnej gwiazdy.

Po moim powrocie do blogowego świata, jako jedno z pierwszych miejsc które odwiedziłam były Twoje DIY  - czysty przypadek, ale trafiłam właśnie tam.  Wypatrzyłam sobie - zaraz na początku strony w takich najbardziej popularnych- "mechowe" choinki, które już Wam pokazałam i gwiazdy a'la Ikea. Spodobały mi się, myślałam nawet żeby sobie taką kupić- w co drugim oknie tu wiszą takie - ale w Ikei ich nie znalazłam, a na szukanie po sklepach brakło czasu. Przystąpiłam do dzieła. Pierwsze podejście- szablon narysowalam sama, bo nie chciało mi się uruchamiać drukarki - muszę ją przenośni do do innego pokoju czy kuchni żeby podłączyć  do prądu... Bo tam gdzie stoi na stałe ma tylko stać- gniazdko jest po drugie stronie pokoju i jakoś nie widzą mi się kolejne kilometry kabli na podłodze. I nie poszło mi. Źle wymierzyłam i gwiazda się nie złożyła. Podejście numer dwa - uruchomiłam drukarkę, umęczyłam się z ostatnim ramieniem jak nie wiem co - to pierwsza i ostatnia gwiazda! Wymyśliłam sobie ze będzie złota- wzięłam spray dekoracyjny i pomalowałam. Oj... Marszczy się... Wkurzona na siebie, za karę zaczęłam robić kolejna gwiazdę, nie czekając aż tamta całkowicie wyschnie.  Trzecia wyszła idealnie. A w tym czasie złota wyschła i wcale nie jest tak źle z nią- tylko za ciemna jest jak dla mnie. Myślałam nawet o jakiś lampeczkach do środka - to już nie w tym roku. Ale kto wie?, może za rok?

Pierwsza - biała gwiazda - sfotografowana jest na tle czarnej rolety.
To tyle na dziś. Tworzę właśnie coś świątecznego ale wątpię żebym zdążyła przed Wigilią...
Życzę Wam dobrze wykorzystane go przedświątecznego czasu i nie przemęczajcie się!
Pozdrawiam