Translate

20 września 2013

Drożdżówki "Chelsea Buns".

Zawiesiłam się kilku cudnych blogach, tak z samego rana, głowa aż syczy z nadmiaru pomysłów, które widziałam, a czasu jak na lekarstwo. Już mam opóźnienie, bo powinnam już kończyć post, a ja dopiero zaczynam. 

Dziś, tak na weekendowy wypad, z racji stabilnego nadzienia - drożdżówki Chelsea Buns. 
Długo wogóle na nie nie zwracałam uwagi. Aż się zdecydowałam i znów plułam sobie w brodę - bo okazały się pyszne! Nadzienie nie wypływa, nie brudzi, więc można je spakować na piknik, czy wycieczkę. No może jakaś rodzynka wypaść, ale to nie dżem czy budyń - jak skapnie to nie ma ratunku.
Drożdżóweczki są proste w składzie, bez fajerwerków, a jednocześnie pyszne w tej prostocie. I do tego ta glazura... pierwszy raz robiłam taką i mam zamiar na wycieczkowe drożdżówki robic taką glazurę a nie lukier. 
Przepis na Chelsea Buns znajdziecie oczywiście u niezawodnej Doroty :) o tutaj: Chelsea Buns

Wczoraj zakończyłam definitywnie przygode z dwoma kamizelkami dla chłopców. Jutro zrobię zdjęcia to pokaże je w przyszlym tygodniu. 
Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu!