Translate

03 stycznia 2014

Czapki uszatki.

Właściwie to zima jest, nie? Jak na Danię to nawet słuszne zimowe temperatury (w tym roku szyby w samochodzie skrobane były tylko dwa razy...hmmm)- bo tu zima powinna tak wyglądać. Nie narzekam, bo nawet jakbym tęskniła za śniegiem, to nie mam co płakać, bo nie mam takiej mocy sprawczej żeby śnieg przyciągnąć. Więc po co narzekać, że śniegu nie ma jak to nic nie da, a tylko humor popsuje.

A że tego śniegu nie ma... to i czapek coś mało robiłam w tym roku. Julii czapka zimowa to czapka późno jesienna, bo się ciepła okazała :), moja czapka nawet jeszcze nie wyjęta z szufady... chuste tylko jedną wyjęłam, bo reszta za ciepła, ale zrobiłam czapki dla chłopców. Co prawda dopiero w grudniu... ale zrobiłam. Miałam jeszcze trochę fajnej włóczki, z której robiłam im czapki już kilka lat temu. Stare czapki sprółam, niestety zwłaszcza niebieska włóczka nie nadawała się do ponownego dziergania. Uratowałam część włóczki brązowej i zaczęłam dziergać. Czapki miały być klasyczne, naciągane, bez uciwnień, tylko z nausznikami. Ale się chłopcy uparli, że uszy chcą. Czapki maja kształt... kasków, mają zakryty kark. Uszy użyłam ze starych czapek. DO kompletu zrobiłam rękawiczki jednopalczaste. Wyglądają kosmicznie - bo gruba włóczka i musiałam trochę kobinować z kolorystyką, bo włóczki brakowało.
Komplety wyglądają o tak:



Nie wiem czy przypadkiem nie poknociłam coś ze zdjęciami i nie dałam dwóch takich samych zdjęć rękawiczek. W każdym razie, rękawiczek sa dwie pary i są takie same.
To wszystko na dziś. Życze wszystkim udanego weekendu :) 
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam!!!