Translate

03 października 2013

Kosz z papierowej wikliny.

Bez fajerwerków - zwykły kosz, kosz na śmieci, na moje chusteczki :), do sypialni. Wydłubałam go z papierowej wikliny już dawno, dawno temu, ale jakoś tak się nie złożyło żeby go pokazać. Najpierw miałam go pomalować na biało, może jakieś decu na niego walnąć, potem ale a to farby nie miałam, a to nie miałąm czasu a to mi sie wizja zmieniła... Potem sobie wymyśliłam, że może go pomaluje tylko czymś przezzroczystym, bo tak sie już przyzwyczaiłam do tych gazetowych rurek, zresztą kosza nawet dobrze nie widać, bo stoi troche schowany, a używa sie go dobrze i tak już prawie rok, niemalowany a używany. Jeszcze się nie rozpadł :) To niech taki zostanie. Od jakiegoś czasu w sklepach można spotkać koszyki z papierowej wikliny, ale kolorowe, bez malowania, druk zostaje, często są to kolorowe, nawet bardzo kolorowe, z takich śliskich gazetek i wyglądają bardzo fajnie. 

A może mi się odwidzi i go pomaluję :) Kiedyś tam w przyszłości. 
Robótkowo zastój, bo co ukończę robótkę to jej wykończyc nie mogę... dwie zazdroski niezawieszone... torebka bez rączek... torebka bez kwiatka, a bo mi się nie chciało po igłę wstać... trochę decu do wykończenia... coś tam dłubie powolutku, może dziś jakoś mi lepiej pójdzie, może coś wykończę? Bo dziś strajkuje :) Nic nie robie :) Znaczy zrobie, musze pranie rozłożyć, aż dwie bluzki wyprasować, obiad zrobić, sprzatnąć gałęzie po przycięciu żywopłotu, a reszta dnia dla mnie :) 
Pozdrawiam serdecznie!!! Miłego dnia życzę :)