Translate

11 lipca 2012

Istne szaleństwo - czyli prezent od Anstahe :)

Niedawno wygrałam candy u Anstahe. Zajełam drugie miejsce - pierwsza nagroda została wybrana i ja dostałam do wyboru obraz czy chustecznik.  Juz zaczełam pisać że chustecznik, gdy nagle mnie oprzytomniło, że obraz jest wolny! Byłam święcie przekonana, że obrazu juz nie ma! A tu proszę, obraz nadal do wzięcia, a ja się ucieszyłam drugi raz!

I w zeszły czwartek wybieram się rano do pracy - juz zamykam drzwi, podjeżdża samochód pocztowy - no nic nowego u nas tylko takie jeżdżą, ale chłopak otwiera bagażnik... i tak patrzę z wywalonymi oczami na jakąś wielka paczkę. Padłam w korytarzu na kolana i śrubokrętem - bo szybciej mi do niego było - zaczęłam rozpakowywać. I tak sobie myślę, że obraz to chyba trochę szczuplejszy powinien być?! I otwieram... i tylko pamiętam: "Cudne, o ku***"! I zaczęłam rozkladać, oglądać, dotykać. Dawno nie spotkał mnie tak miły prezent, to już nie chodzi o samą twórczość - choć piękna i tego sie nie da ukryć, ale o takie zrobienie naprawdę miłej niespodzianki, komuś, tak bezinteresownie. 
Ale od początku: wygrałam obraz, więc przy okazji piszcząc do Męża mojego - "mam obraz!", jakoś nam się zgadało, że może się dowiem przy okzaji o taki obraz z różami dla Córki. Chciałam kupić taki, ale oczywiście Anstahe chce mi go podarować - właściwie to powinnam sie tego spodziewać... bo nie ma na blogu informacji o możliwości sprzedaży... - najpierw musi go zrobić, wiec trochę poczekam, chciałam na wszystkie prezenty poczekać, bo po co dwa razy wysyłać, no ale Anstahe zadcydowała (i dobrze, bo ile radości!). Zaproponowałam wymiankę - skoro nie chce zapłaty, ale nadal nie wiem co by chciała?! Ale ja i tak cos dla niej przygotuję. No nie teraz, dopiero w sierpniu, bo czasowo nie wyrabiam, znaczy wyrabiam... ale o tym później...
No ale słuchajcie czy byście nie oszalały jak waszym oczom ukazały by się takie cuda?!
Długo myślałam nad miejscem zawiśnięcia i wybrałam hol na piętrze, ale w takim miejscu, że nie tylko wchodząc na górę pierwsze co widzisz to obraz, ale widac go pieknie również z dołu i wręcz przyciąga wzrok :)

Jestem zła, bo zdjęcie wyszło ciemne, a w rzeczywistości poszewka z transferem jest z jasniejszym zielonym - teraz muszę się dokopać do poduszek i założyć poszewkę - ale to może dziś mi sie uda bo mam jeden pokój do odgruzowania :)
I jeszcze tył poszewki - bo mi się bardzo podoba :)
to dopiero szaleństwo, przeglądałam te serwetki, chodziłam przymierzałam - oj podzieje się!
Taka zawieszka, w której idealnie mieszcza się filtry do ekspresu do kawy nr 3 takie jakie my używamy - zawiśnie w kuchni jak skończę tam broić :)
Cudowny notesik, który podglądałm już nie raz u Anstahe na blogu - jak Ona je robi?!

I wisienka na torcie! jeszcze nie wiem gdzie zawiśnie, na razie stoi na szafce w salonie
I czym ja sobie zasłużyłam na takie cuda?! Zaczęłam rozmowę o tym obrazie dla córki i to dlatego chyba tak wyszło... Do tej pory się cieszę, jak pomyślę o tych prezentach, albo je zobaczę :)
Drugi prezent juz w poniedziałek do mnie przyleci - już widziałam, bo przyszedł na adres mojej Mamy - i znów cudeńka! Tym razem od Renii z zabawy Podaj Dalej - ogłoszę ta zabawę u siebie, ale to dopiero jak dostanę prezent w łapki i sie uporam z wakacyjnymi odwiedzinami - czyli ok 1 sierpnia.
A co już wczesniej napomniałam - wyrabiam się z czasem choć nie rozumiem jak!? Robię dużo rzeczy na raz i szaleje wręcz, wpadłam w taki wir i aż wczoraj nie mogłam wieczorem usiąść z szydełkiem, bo mnie nosiło! Przed wczoraj wieczorem malowałam w kuchni, a wczoraj od rana w przypływie radości tak po tym malowaniu przeniosłam malowanko do łazienki :) A teraz się ruszam, bo już czas najwyższy!
Pozdrawiam serdecznie i lecę walczyć z moimi zbiorami pierdołków!