Translate

21 października 2013

Trudne powroty z chlebem wiejskim w tle...

Zacznę od prezentacji chleba, bo jakoś mi się nie chce pisać, a jak się może rozkręce z pisaniem to jakoś mi później pójdzie.

Chleb wiejski wg Zorry - no to to jest chleb! Zachwycający dla tych, którzy lubią smak prawdziwego chleba. Chleb może się wydawać trudny do zrobienia. Bo prócz zakwasu, który uzywamy do mieszanki z zakwasem, potrzebana jest nam jeszcze "jakaś" biga i poolish, oczywiście potrzebujemy też dużo czasu... jak chcecie chlebek na kolację to przygotowania do pieczenia tego chleba należy rozpocząć wieczór wcześniej, a jak nie macie zakwasu, to jeszcze wcześniej...
A czy warto? Warto. Chleb się pięknie piecze, dobrze pracuje się z ciastem, choć trzeba być uważnym przy formowaniu bochenka, żeby nie ugnieść chleba - lepiej żeby kształt był nieciekawy, niż twardy chleb.
Przepis, jak i wszelkie wskazówki dotyczące przygotowania i pieczenia, znajdziecie tutaj: Chleb wiejski wg Zorry
A tak wyglądał mój chlebek:

Chleb wart zachodu - polecam wypróbować ten przepis.

A mi się jakoś tak nie chce pisać. Ostatnie wydarzenia, potem tydzień ferii jesiennych, niewiele się u mnie działo robótkowo, coś się dzierga, coś czeka na zdjęcia, coś na wykończenie... Nie mam o czym pisać, a wrzucać przepisy ileż można? Poza tym to, to co się wydarzyło wpłyneło również na mój blog, miałam plany, na dzień moich urodzin przygotowałam candy, ale że dzień urodzin spędziłam w samochodzie jadąc do Polski, mój nastrój i sytuacja nie sprzyjała by wracać do koncepcji candy. Nie wiem czy do niego wrócę w najbliższym czasie, bo jakoś nie mam ochoty teraz tego robić.
O mnie się nie martwcie, trzeba żyć dalej i się z tym pogodzić. Piękna pogoda, lawenda kolejny raz kwitnie, podobnie jak bakopa, która już miałam wyrzucić, a ona się zazieleniła i znów zakwitła. Okoliczności przyrody pomagają. Trochę straszą "tyczki na śnieg" - ustawiane przy drogach żeby było widać drogę jak śnieg spadnie - jakoś tak przypominają o tym, że wkrótce spadnie śnieg, będzie zima i święta... czas zacząć o nich myśleć, w sklepach już świąteczny asortyment, dobrze, bo można wszystko spokojnie przemyśleć, kupić co trzeba i co można, wcześniej. 
To tyle. Wymęczyłam te kilka słów, jakoś... Chyba bardziej mi sie nie chce pisać - albo się odzwyczaiłam od tego - niż mój nastrój na to wpływa. Nawet mnie nie ciągnie by sprawdzać co słychać na Waszych blogach, raz dziennie przejżę co się dzieje i tyle. Muszę się trochę ogarnąć.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie słowa jakie pozostawiłyście w komentarzach pod ostatnim postem.