Translate

18 kwietnia 2013

Szydełkowe kapcie i trochę ogrodu.

Kapcie robiłam i robiłam, końca nie było widać. I bynajmniej nie chodzi tu o część szydełkową, a o przyszycie skóry na podeszwy... Wreszcie po zszyciu jednego kapcia, zbuntowałam się i do pozostałych trzech kapci zatrudniłam męża. Zszywał je chyba ze trzy tygodnie. Na szczęście już po wszystkim :) Już są :) I już są używane - kapcie służą chłopcom jako kapcie po kąpieli. Kapci jest sztuk 4 czyli dla dwóch chłopców po parze :) Na zdjęciu tylko jedna, bo jedno dziecko akurat miałam w domu, ale papcie są identyczne, więc nawet nie ma sensu ich fotografować.


Wczoraj był piękny i ciepły dzień. Potańcowałam na drabinie, okna umyłam, jedno mi zostało, a dziś... ledwo wchodze po schodach, a co mówić o drabinie... trochę zrobiłam w szklarni, zostało tylko zamieść dróżkę i czekamy na pomidory.
Teraz szkalarnia wygląda tak:
W skrzynkach juz widać spore aksamitki :) 
Wczoraj na krzewach i drzewach zaczęło się zielenić :) Mój agrest wygląda o tak:
A po południu żonkile zaczęły się wykluwać :)
To już wszystko. Życzę Wam udanego weekendu, ciepłego i miło spędzonego :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za odwiedziny!