Translate

23 marca 2012

Serweta z prezentu od Córki :)

Wiecie jaką mam kochaną Córeczkę?! Zawsze pomysli o mamusi! Jak tacie nie przypomni o kwiatkach na stół jak są razem w sklepie, to kordonek przywiezie - ze "złomu" (miejsce gdzie wywozi się wszystko co niepotrzebne - RTV, AGD, PCV, pape, aluminium, plastki, meble, ziemie, drzewa, itd. a w jednym kontenerze są rzeczy które można sobie wziąść, bo są zdatne do użycia - cuda tam można znaleźć i to czasem nowe - jak mój robot kuchenny, który był jeszcze w styropianie a ostrza pozaklejane.) I właśnie tam córka wygrzebala całą stertę małych podkładek pod szklanki. Ja takowych nie używam, więc za poradą Córki - "Popruj je i możesz coś ładnego zrobić "- sprułam i wydziergałam serwetę, miała byc na ławę, ale już w połowie dziergania stwierdziłam że na ławę za duża!!!Ale to mnie ucieszyło, bo wolałam na stół, a  myślałam patrząc na wzór, że będzie na ławę. 

Co prawda chowanie nitek wnerwiało mnie niemiłosiernie, ale z efektu jestem bardzo zadowolona!
Oczywiście w dniu debiutu na serwetę polalo sie kakałko, ale śladu nie nie widać :)



W rzeczywistości kolor jest bardziej intensywny niż na zdjęciu. 
Po trzech postach nieudolnych prób decu i szycia wreście przyszedł czas na pokazanie czegoś w czy się czuję dobrze :) Ale nadal kleję, żeby nie było :)
Pozdrawiam serdecznie!