Translate

19 grudnia 2013

Decu bombka.

Nie miałam do tej pory bombek ozdobionych decu. Szydełkowe owszem, ale nie decu. Dlaczego? Bo robiłam kiedyś jajka decu... masakra, niedość że strasznie niewygodnie się klei na owalnej powierzchni, to jeszcze strasznie trudno. Bo nie da się ładnie i bez zmarszczek rozprowadzić duży obrazek na owalnej powierzchni. Mały, dobrze ponacinany owszem, ale ja nie lubię wycinanych elementów, wszystko wyrywam za pomocą wody. Ostatnio czytałam gdzieś (nie pamiętam niestety na jakim blogu... pamietam, że stałam przed pralką i czekałam aż sie ostatnia najdłuuuuuuższa minuta prania skończy - korzystając z takiej wolnej minuty zajrzałam do bloggera i przeczytałam fragment posta), że nie da się zrobić idealnie, że tak już jest, ale można to ukryć. Się zawzięłam... wiem że się nie da, to chyba nie troche podniosło na duchu :) Ale pomyślałam, spróbowałam i jedna bombka jest zrobiona, trzy się wykańczają, a dwie czekaja na zrobienie :)

Myślałam, myślałam, jak to zrobić, żeby ładnie tą serwetke rozłożyć i jeszcze równo na bombce. Proces myslowy zaczęłam od obejżenia styropianowej bombki, a, skoro ma  ona takie wgłębienie na środku, to zrobie sobię tu dziurkę, nabije bombke na coś... ale na co, juz miałam patyczek do szczłyków uszykowany, ale przypomniało mi się, że przecież mam taki świecznik z bolcem na świeczki i nabiłam na niego bombkę. Dziura została górą, zaznaczylam sobie dół bombki szpilką i wtedy przyszła myśl - szpilkami poprzypinać serwetke. Przypinałam, wyrywałam, wszystko udokumentowałam, zdjęcia porobiłam (na zdjeciach może się znaleźć brokat...no cóż chwilowo mam go wszędzie...), może ktoś chce spróbować :)
Cała sztuka poleka na tym, by sobie dobrze rozkładać serwetkę, tam gdzie wyraźnie się marszczy, mozna lekko przeciąć lub rozerwać serwetkę - na liniach motywu, czy zrobić małą zakładkę.
 Parasolke musiałam odedrzeć od dziewczynki, 


 tu widać zakładki na dziewczynce,
 i nóżki im porozrywałam
 Pomiędzy dziewczynką a murem widać marszczenie - pedzelek z wodą i malujemy na linii, gdzie zamierzamy odedrzeć niepotrzebną część serwetki.
 I tu już podczas schnięcia, pamietamy żeby wyciągac szpilki przed pomalowaniem wokół nich serwetki klejem...
 Jak widać marszczenia są, nie da się ich uniknąć...
Dzis bombka jest juz pomalowana, miała być malowana zwyklymi farbami, ale sobie wymyśliłam że sie pobawie moimi farbami strukturalnymi.
 Tu kolory wszły takie jakie są, dla porównania bombke postawiłam na szklance.
 O, a tu mój patent na zawieszke - do małego drewnianego kołka dokleiłam sznurek, po wyschnięciuw dziurke po bolcu swiecznika wcisnełam odrobinę kleju w żelu "patex" (uwaga! nie uzywać kleju budapren czy kropelka, bo rozpuszcza styropian) i wcisnęłam kołek ze sznurkiem.

To już wszystko, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. 

Zmykam piec ostatnie ciasteczka, jutro do pracy i od soboty wolne :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego dnia!!!