Szybko, szybko, bo napięty grafik dziś mam...
Mały breloczek Hello Kitty, zamówiony przez Córkę jako prezent pourodzinowy dla koleżanki.
Jutrzejszy post będzie bardziej świąteczny :) Ale to jutro, dziś... dużo przede mną, a wczoraj... no cóż obraziłam sie na szydełko, męcze drugi raz firankę, o której wspominałam wcześniej... no żeby męczyć dwa rzędy i pruć i pruć, i znów te same rzędy z błędem...???!!! Do tego złamalam 3 igły w maszynie... i w wielkich bólach udało mi się skończyć spódniczkę, choć na guziki to juz wczoraj nie miałam siły.
A jak u Was z zimą? U nas wczoraj przez chwilę sloneczko przygrzało, dzis cała ta plucha zamarzła i mamy szklankę, a żeby tak łatwo nie było, to lekko przykrytą śniegiem. Julka dziś pierwszy raz z czymś takim się spotkała - szła bokiem i nie wiedziała jak sobie poradzić, wyszła z domu pierwsza, ja zamykam drzwi i widzę jak "próbuje" iść - do autobusu mamy pół minutki spacerkiem, ale dziś dotarcie tam trwało i trwało, niosłam Julki plecak, torbę na gimnastykę i jeszcze biedne dziecko musiałam trzymać, ale ucieszyla się gdy jej powiedziałam, że może się ślizgać, to będzie jej sie lepiej szło :).
Tyle na dziś. Uciekam, ale mi się nie chce, to po wczorajszym złym robótkowo dniu... Czuję nie moc i bezsens, ale pranie samo się nie wstawi, chleb się nie zrobi... nie odkurzy się samo... no dobra jakbym miała robota do odkurzanai to może i samo by się odkurzyło :)
Pozdrawiam!!!
Mały breloczek Hello Kitty, zamówiony przez Córkę jako prezent pourodzinowy dla koleżanki.
Jutrzejszy post będzie bardziej świąteczny :) Ale to jutro, dziś... dużo przede mną, a wczoraj... no cóż obraziłam sie na szydełko, męcze drugi raz firankę, o której wspominałam wcześniej... no żeby męczyć dwa rzędy i pruć i pruć, i znów te same rzędy z błędem...???!!! Do tego złamalam 3 igły w maszynie... i w wielkich bólach udało mi się skończyć spódniczkę, choć na guziki to juz wczoraj nie miałam siły.
A jak u Was z zimą? U nas wczoraj przez chwilę sloneczko przygrzało, dzis cała ta plucha zamarzła i mamy szklankę, a żeby tak łatwo nie było, to lekko przykrytą śniegiem. Julka dziś pierwszy raz z czymś takim się spotkała - szła bokiem i nie wiedziała jak sobie poradzić, wyszła z domu pierwsza, ja zamykam drzwi i widzę jak "próbuje" iść - do autobusu mamy pół minutki spacerkiem, ale dziś dotarcie tam trwało i trwało, niosłam Julki plecak, torbę na gimnastykę i jeszcze biedne dziecko musiałam trzymać, ale ucieszyla się gdy jej powiedziałam, że może się ślizgać, to będzie jej sie lepiej szło :).
Tyle na dziś. Uciekam, ale mi się nie chce, to po wczorajszym złym robótkowo dniu... Czuję nie moc i bezsens, ale pranie samo się nie wstawi, chleb się nie zrobi... nie odkurzy się samo... no dobra jakbym miała robota do odkurzanai to może i samo by się odkurzyło :)
Pozdrawiam!!!