Translate

24 grudnia 2012

Spieszę z życzeniami.

Choć trudno tak wielu osobom złożyć życzenia indywidualnie, każdemu złożyć życzenie bardzo osobiste, życzyć tego, co wiem, że chciabym życzyć akurat tej osobie, postaram się jakoś z tego wybrnąć.

 Każdej z Was, z osobna - zamknijcie oczy, weźcie w dłoń kawałek opłatka i podzielcie się nim ze mną, słyszycie życzenia? - chcę Wam życzyć tego, o czym pomyślicie, czego pragniecie, co skrywacie w sercu. 
Cudownego spokoju...
radości z najmniejszych rzeczy...
cierpliwości...
miłości wokół...
twórczej weny...
radości z tworzenia...
czasu dla bliskich...
sprawienia by marzenia stały się planami, które zaczniecie wykonywać...


Radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam!!!
Przesyłam świąteczne uściski :)

22 grudnia 2012

Świąteczne decu puszki na ciasteczka.

Dosłownie na chwilę wpadam, zostawiam po sobie ślad - szkoda, że nie w postaci komentarzy u Was, a korci bardzo, bo widziałam ciekawe posty... Ale walczę z czasem, nie w kuchni, nie ze sprzataniem, bo to wszystko pod kontrolą, ale z tą nieszczęsną firaneczka do kuchni... została mi połowa choineczki, jak nie padnę albo sie nie pomylę to może dziś skończę. 

Ostatnio pisałam o ciasteczkach jakie zrobiłam z Julią na święta, nie pamietam czy wspominałam o pierniczkach robionych z dziećmi - idealne nie są, bo dzieci potrzebowały duzo mąki i przez to są bardziej chrupkie niż miękkie, ale takie też są dobre :) Wszystkie ciasteczka i pierniczki schowałam w puszki ozdobione decu i farba strukturaną. Wyglądają o tak:







I cały stosik puszek - dwie są nieprzerabiane, bo jedna jest z Mikołajem a druga z aniołkiem i takie już zostaną. Oczywiście puszki są opisane, jakie ciasteczka są w środku.
Choć bym jeszcze popisała, to ta firaneczka spokoju mi nie daje i uciekam do dziergania.
Pozdrawiam Was serdecznie!

20 grudnia 2012

Stroiki świąteczne i prezenty.

Powoli wracam do zdrowia, powoli, bo jeszcze temeratura nieznacznie się podnosi, w głowie się kręci, a o katarze i kaszlu już nie wspominam... Dzwonię dziś do pracy, że nie przyjadę, bo nadal jestem chora i co słyszę: "nie myśl teraz o pracy, zdrowiej na Święta" - miłe prawda?

Teraz czas na stroiki.
Pierwszy adwentowy:
 Tacka wyłozona jest folią, gąbką florystyczną, na to mech i żywa gwiazda betlejemska.
 Stroiki w gwiazdkowych koszyczkach:


 Jak widać powyżej w tle stoi dzwonek, który powinien wisieć, ale jeszcze nie wiem gdzie i pewne nogi, a oto czyje to nogi:
 Łośka została ostatnio poszkodowana i odpadł jej jeden róg, ale zrobiony był z patyczków, więc jak już będę się dobrze czuła to wyskocze do ogrodu i Łośkę naprawie :)
I dwa małe stroiczki w doniczkach:

Czas już myśleć o wigilijnym stroiku, a ja dopiero pokazuję adwentowy...
Tym czasem dotarły do mnie dwa piekne prezenty świąteczne.
Pierwszy od Anstahe:
Śliczna ręcznie robiona karteczka, cudeńko! Julka też dostała karteczkę z Mikołajem, ale zapomniałam zrobić zdjęcie...Zrobię i pokażę następnym razem.
A drugi prezent od Diany:
Niestety zdjęcia kiepskie, bo za oknem pochmurno. Bombeczka jeszcze w woreczku, bo pięknie w nim wygląda :) Jak cukierek :) 
Ale to nie wszystko!
Na koniec zostawiłam przysłowiową wisienkę na torcie :)
Często pokazuję co zrobiła Julia, ale chlopcy też tworzą! Co prawda rzadziej, bo w przedszkolu wyżywają się twórczo tak, że w domu to nic im się nie chce (hit ostatniego tygodnia - choinka z kartofla - pokażę Wam je w swoim czasie). Ale jak siedzą w domu, a mieli być w przedszkolu i robić stroiki, a choroba pokrzyżowała im plany, to z miłą chęcią coś potworzyli, a oto co zrobili.

 Tata (a mój mąż) im pomagał (zrobił nawet im karteczki z imionami, tak jak w przedszkolu pani robi :)), czyli dał glinkę dekoracyjną, postawił w niej świeczkę i poprzycinał gałązki, reszta to już chłopcy - jak widać, bo nawet kokardek nie zawiązali. Chcieli też trochę farbki - złotej w sprayu i brokatu w sparayu - to tata im popsikał. A ja jeszcze pomazałam świeczki brokatem, żeby takie zwykłe białe nie były. Chłopcy dbali o każdy szczegół, żeby pod gałązkami nie było łyso to dosypai trochę koralików :)
Nie wiem kiedy znów się odezwę, dużo obowiązków, a mało czasu. 
Więc do następnego postu! Pa!!!
P.S. Dziekuję za życzenia zdrowia :) Przydały się!


19 grudnia 2012

Tilda Anielica.

Uszyłam ją już jakiś czas temu. Nic specjalnego, wisi sobie teraz  w kuchni i pilnuje pierniczków. Bez lukru jeszcze, uszek i pasztecików też jeszcze nie ma.... masakra kompletna...


A wszystko przez cudowną chorobe, która nas dopadła. Dobrze, że dzieci już wyzdrowiały, to mi pomagają - Julka właśnie powiesiła pranie, nie dużo, bo to tylko to co nie można suszyć w suszarce. Chłopcy wytarli stół, sprzątnęli ze zmywarki, co prawda wszystkie talerzyki i miseczki stoja teraz na blacie, ale chociaż się schylać nie muszę. Nos już ma dosyć kataru, ja raz cała mokra, raz trzęsę się z zimna... Uroczo... a przy mojej normalnej temperaturze ciała 35,8 to przy gorączce 38,5 (to jak 39,3 u normalnego człowieka...) mam jazdy nieziemskie...
Teraz mam tylko jeden problem, pal licho z tymi uszkami, zrobie je w weekend, ale muszę się dostać na pocztę, kartki już mam, to i tak sukces - i tu proszę o fanfary dla mej cudnej organizacji... - ale dwie jeszcz nie wypisane... A tym czasem dostałam ja i Julka karteczkę cudowną od Anstahe i piekna bombke z karteczką od Diany. A ja jak ta głupia... Dobrze, że na klawiaturze można pisać jednym palcem :) A w dzwonieniu i informowaniu, że chorzy jestesmy pomaga mi Julka, bo chwilowo głosu nie mam. 
Kończę narzekanie, kiedyś ozdrowieję, to pokaże co ostatnio zmalowałam. 
Pozdrawiam i zdowia życzę :)

16 grudnia 2012

Świąteczne słoje i zawieszki z serduszek.

Dwa słoje, na razie tylko tyle... Poszukuje więcej, ale niestety, więcej bedzie pewnie na Wielkanoc... (i gdzie ta moja organizacja, którą tak wychwalacie?!) Wiekszy słój jest na ciasteczka różne, czyli, pieczemy ciasteczka (jak dziś - trzy rodzaje ciasteczek :)), wszystkie lądują do puszek, ale zawsze zostaje mi trochę, co sie nie mieści i ląduje do słoja. Mniejszy słój jest na kandyzowaną skórkę pomarańczową własnej produkcji :) - która się właśnie skończyła, bo wykorzystałam ją do ciasteczek :)
Słoje ozdobiłam wstążeczkami, koronką, drucikami z koralikami, na większym słoju nawet z małym dzwoneczkiem - to ta złota kuleczka na zdjęciu poniżej i serduszkami filcowymi które dostalam od Insomni.

 Ale serduszek było więcej! Reszta stworzyła taką ozdobę - girlandę, zawieszkę? Nie wiem jak nazwac ale ja jeste zadowolona. Dodatkowo od dawna podgladałam słynne dyndadełka Lacrimy. A moja córka jeszcze z czasów tworzenia bizuterii w przedszkolu miała kilka takich i podczas sprzatania - myślę, że nie chciało jej się rozplątywać tych plątanin naszyjników... - oznajmiła, że mogę sobie powybierać te koraliki, które mi się przydadzą. I tak dostałam miedzyinnymi dyndadełka :)


Ciężko ze światłem, zdjęcia ciemne... no cóż, to problem nie tylko mój i wy też znacie ten "ból" niedoświetlenia.

Dziś pojechalam polować na kieliszki, a upolowałam komodę, o kieliszkach zapomniałam i jestem na siebie zła. Upiekłam z Julką trzy rodzaje ciastek już na święta (mam nadzieję, że nie znikną przed świętami!), a puszki na nie, nadal się tworzą :) - i znów gdzie ta moja organizacja? teraz zmykam, bo się pranie skończyło, a komódka czeka na przeprowadzkę :)
Pozdrawiam serdecznie, życzę miłej i rodzinnej niedzieli!

13 grudnia 2012

Moje piękne świątecznie świecące lampioniki :)

Obserwuję na Waszych blogach pięknie zdobione szkło, w technice decu z takimi pięknymi zdobieniami. Długo myslałam jak ugryźć ten temat. Pewnie wystarczyłoby kupić coś specjalistycznego... Spróbowałam raz, zrobiłam małe lampioniki, pomalowałam je farbką strukturalną i no to nie to, ale... nagle błysk w mózgu aż zakuł mnie w oczy! Spojżałam na sople zwisające pod schodami i nagle mnie olsniło - nie mam pojęcia jak to się ma do siebie i jak się poturlał mój tok myślenia, ale juz wiedziałam jak nałożyć moje farbki strukturalne by efekt był taki jak mi sie wymarzył. 

Wyciągnęłam zdobyczne kieliszki, serwetki od Jaddis i brokat :) I podziałałam. Efekt? Nie jestem zadowolona tylko z tych z aniołkami, nie wiem dlaczego, ale najmniej mi się podobają, a przecież to jeden z moich ulubieńszych motywów...
A co Wy powiedziecie o moich poczynaniach?


 A teraz czas na zbliżenia :)


Tak mnie wciągnęło to szklane szaleństwo, że najchętniej to bym się zajęła ślubnym kompletem kieliszkow, ale muszę się powstrzymać :) Może jutro coś upoluję :) 
Tym czasem zmykam do tej nieszczęsnej zazdrostki świątecznej... nie wiem czy zdąże, bo idzie jak ... Uszła ze mnie para do tej zazdrostki... Jakoś ciężko sie za nią zabrać, a jak się zabiorę, to mylę się i pruję... 
Jeszcze tylko jutro wybitnie porąbany dzień, a w sobote? Za dużo planów na 24 godziny :)
Pozdrawiam serdecznie, dziękuje za odwiedziny i komentarze, przepraszam za brak znaków życia u Was, ale czasu mi wystarcza tylko na pobierzne podglądnięcie co poczyniłyście... A przyszły tydzień? Może się poprawię :)
Pozdrawiam!!!

11 grudnia 2012

Trochę zimy, wyróżnienie i prezent od Jaddis.

Zacznę od ZIMY. Oto ona w całej okazałości:
Ogród
 W lewym rogu rysuje się jakiś kształt...
 A! To samochód... już troche odśnieżony :)
 Ale cóż to w oddali?
 Nadjeżdża odsiecz, czyli duńska pomoc sąsiedzka, bez dobrego sąsiada z traktorem to cała wioska mogłaby utknąć :)
 Podczas robienia zdjęć, jak i cały dzień padał śnieg, stąd tak siwo. A oto zobrazowanie tego, jaki to uroczył śnieg padał:
 Zdjęcia śniegu pochodzą z niedzieli, oczywiście w poniedziałek szkoły pozamykane, a ja z Julką wykorzystałyśmy ten czas, by zająć się prezentem od Jaddis
Niestety nie zrobiłam zdjęć poszczególnych serwetek, bo jak zaczełyśmy przeglądać te wszystkie serwetki, przekładać to sie pomieszały z innymi. Serwetki są cudne, dużo pieknych norweskich świątecznych motywów :) Na jedną serwetkę to mam nawet ciekawy pomysł, na prezent który chcę przygotować jak chłopcy będą kończyli przedszkole, czyli jeszcze trochę, ale pomysł już jest :) Co prawda do tego będę potrzebowała jeszcze serwetki z lisem - ale czy takie wogóle są?
Pomysłów pełna głowa :) Dziękuję Ci Jaddis!!!
Również od Jaddis otrzymałam wyróznienie.

A teraz pytania:

1. Jakie jest Twoje największe marzenie?
 Domek w polu z marzeń materialistycznych, a nie materialistycznych szczęście i zdrowie w tym domku.

2. Jaki jest Twój ukochany smak?
Cynamon, kardamon, gałka, wanilia, imbir, wszystkie przyprawy jakie można wrzucić do piernika :), ogólnie przyprawy korzenne.


3. Czy masz jakąś ukochaną rzecz?
Dużo rzeczy lubię, ale żyć bez nich mogę, ale wreszcie mam portfel jaki zawsze chciałam mieć - ma 20 cm długości i miesci wszystko co potrzebne, nawet mały ołóweczek :) To takie moje małe biuro, nawet telefon mogę w nim schować, a do małych nie należy! Ale nadal nie jestem pewna czy portfel - jako przedmiot, a nie jako przechowalnia pieniędzy jest mój ukochany.

4. Co Cie doprowadza do pasji?
To, że ludzie strasznie szukają dziury w całym, zajmują się rzeczami bezsensownymi, debatują nad tym jakby od tego zależało ich życie, interesują się wszystkim co wokół, zamiast zająć sie sobą, a wtedy nie narzekali by że nie mają czasu, bo marnują czas na głupoty.

5. Z czego śmiejesz się najczęściej?
 Z wielu rzeczy, najczęściej z rodzinnych rozmów, z tego co dzieci odkryją, ile radości sprawia im osiąganie jakiegos celu, co wiąże się wieloma śmiesznymi sytuacjami, jak np, wczorajsze odkrycie, że śnieg smakuje wodą, a na schodach solą :) Albo że jest minkki - czyt. miękki :)

6. Jaka jest najmniejsza najcenniejsza rzecz dla Ciebie?
O matko, nie wiem! Nie mam cennych rzeczy. Jak i ukochanych, czy ulubionych.  Mam obrączkę której nie zdejmuję nigdy z wyjątkiem porodu chłopców, gdzie zachodziła mozliwość nagłej cesarki, pierścionek zaręczynowy, którego nie noszę zbyt często, ale jakoś tak gdzieś leży w mym sercu i może moje kolczyki, które też noszę non stop, każdy z innej parafii :) Ale to tylko rzeczy, a mi jest ciężko przyzwyczajać się do rzeczy, może przez to że kiedyś moje rzeczy jeśli już takie miałam, nie były szanowane i zbyt dużo traciłam.

7. Jakie najdziwniejsze pytanie w życiu zostało Ci zadane?
Skąd wiem, że Franek to Franek, a Jędrek to Jędrek?, że jak się urodzili to nie zostali zamienieni, albo że imiona powinnam nadać odwrotnie? - po prostu wiem, a imiona pasują jak ulał do charakterów.

8. Co nadaje sens Twojemu życiu?
 Rodzina i spokój.

9. Co jest dla Ciebie synonimem chaosu?
 Czasem moja Córka - zaczyna robić jedno, zostawi, robi drugie, zapomni, gdzieś pójdzie, i robi jeden wielki bałagan, nawet przy sprzątaniu, bo zacznie coś sprzątać i zostawi, na rzecz sprzątania w innej części pokoju, a na koniec zacznie robic swoje wycinanki i bałagan jeszcze większy.

10. Jaka jest Twoja ulubiona część garderoby?
 Skarpetki w kwiatki lub kolorowe :)

11. Jaka jest Twoja ulubiona książka?
Dużo książek, ważnych, ulubionych, ale napiszę nietypowo: książki które mnie zachwyciły to trylogia Tolkiena - wybitna, aż mam wstręt do filmu, bo tam wszystko nie tak oraz... cała seria Harrego Pottera! Książka dla dzieci, ale czyta ją się jednym tchem, i jest takim odmóżdżeniem od rzeczywistości. A filmów też nie oglądałam :)

Nie przekazuję dalej wyróżnienia, ale zachęcam, by w komentarzach umieszczać odpowiedzi na pytania na które ja odpowiedziałam, nie trzeba na wszystkie, ale na jedno, dwa, kilka :)

To tyle na dziś. Łapki mnie szczypią... mroźno troche, a przecież w rękawiczkach chodzę... musiałam gdzieś przez chwile nie mieć rękawiczek... zmęczona jestem, podziębiona, dziś był pierwszy dzień z tych trudnych dni w tym tygodniu, ale się bardzo cieszę, bo udało mi się część skończyć :) A jutro znów dużo pracy a musze jeszcze uszykować przydasie do robienia stroików z chłopcami w przedszkolu i tak się zastanawiam jak ja to zrobię, kiedy wrócę do domu to będzie już ciemno, a musze wyskoczyć na ogród po jakieś gałązki zielone! Hmmm... Z latarka i łopatą żeby śnieg odgarnąć... świetnie :)
Może w czwartek coś pokażę, znaczy mam nadzieje, bo mam sporo do pokazania!

Pozdrawiam serdecznie!

09 grudnia 2012

Anioł Śpioszek.

Anioł Śpioszek, ozdoba świąteczna do sypialni, choć kusi mnie dorobienie jeszcze Pana Anioła i zawieszenie ich w zagłówkach łóżka jako całoroczna ozdoba :) Anioł jeszcze nie ma imienia - ostanio u mnie wszystko dostaje imiona, Basia, Żabcia - dziecinnieje czy co? Co do szytych ozdób świątecznych, to plan był ambitny, śpioszki dla chłopców do pokoju, męski śpioszek do sypialni... ale przyszły tydzień to ja nie wiem jak to będzie wyglądało... czasem nastają takie tygodnie kiedy pracy mam więcej niż czasu w ciągu dnia. I tak też od jutra się zaczyna... Ja decyduję kiedy jadę, kiedy kończę ile czasu pracuję, ale zależy mi by przeznaczyć na pracę trzy całe dni niż stracić pięć a się tylko mniej zmęczyć. A się niektórzy dziwili że zaczęłam świąteczne porządki w listopadzie... Została mi kuchnia do sprzatnięcia i takie standardowe sprzatanie więc spokojnie nawet przy wyrwanym z planu tygodniu :)

I zeszłam z tematu, a przecież to Śpioszek jest dziś gwiazdą :)

A za oknem jaja, bo inaczej to się nie da tego nazwać, traktory i koparki z łychami do śniegu zgarniania zasuwały cały dzień, a i tak zasypane drogi, mamy zamieć, nawałnicę śnieżną, masakre jednym słowem :) Ale śmiesznie jest, podoba nam się, gorzej będzie rano, muszę słuchać uważnie radia, bo może szkołe zamkną jak nie przestanie padać. Dzisiaj przez godzine nie padał snieg, to wyskoczyliśmy zrobić bałwana - wyszedł wielkolud 2 m :) Chłopcy się czołgali po śniegu, najfajniej jak się przeczołgali z trawnika na taras przez betonowe donice, które mam wokół tarasu, bo tyle śniegu, że nie zauważyli, że turlają się po donicach :) 
A śnieg jest taki mokry i ciężki, że nawet ściany domu są nim obklejone :)
Dobrze, że intenet jakoś działa, choć kilka stron internetowych wystwiło informacje, że w związku z pogodą mają usterki. A tu coś dla pocieszenia - że nie jest u Was za oknem tak źle, mi bardzo to pomogło :) - Zaspy
Do następnego postu, choć nie wiem kiedy coś napiszę :)
Pozdrawiam serdecznie, ciepło i śniegowo :)

06 grudnia 2012

Szydełkowe gwiazdki.

Gwiazdki zrobiłam już dawno, ale czekały najpierw na lukrowanie, a później na zdjęcie :) Ale już jest, i teraz czekają na zawieszenie, ale nie wiem jeszcze gdzie, bo na choince to miejsca w zeszłym roku nie było, a w tym to ja nie wiem gdzie powieszę jak coś dojdzie :) 

Ten stosik to 19 gwiazdek plus 1 jako model :) Łącznie 20 gwiazdek i jedna niby też gwiazdka. 
To tyle na dziś, mało, wiem, ale co poradzę, czas sie kurczy, tyle do zrobienia, a jeszcze w piecu trzeba napalić, bo mroźno  u nas (wczoraj wieczorem -9). A jeszcze przyszły tydzień pokręcony taki, co dzień coś innego będzie się działo, będe musiała gdzieś jechać, coś zrobić itp...
Odbiję sobie w święta :) i się wyśpię :)
Pozdrawiam serdecznie!!!

05 grudnia 2012

Hello Kitty breloczek.

Szybko, szybko, bo napięty grafik dziś mam...
Mały breloczek Hello Kitty, zamówiony przez Córkę jako prezent pourodzinowy dla koleżanki.

Jutrzejszy post będzie bardziej świąteczny :) Ale to jutro, dziś... dużo przede mną, a wczoraj... no cóż obraziłam sie na szydełko, męcze drugi raz firankę, o której wspominałam wcześniej... no żeby męczyć dwa rzędy i pruć i pruć, i znów te same rzędy z błędem...???!!! Do tego złamalam 3 igły w maszynie... i w wielkich bólach udało mi się skończyć spódniczkę, choć na guziki to juz wczoraj nie miałam siły.
A jak u Was z zimą? U nas wczoraj przez chwilę sloneczko przygrzało, dzis cała ta plucha zamarzła i mamy szklankę, a żeby tak łatwo nie było, to lekko przykrytą śniegiem. Julka dziś pierwszy raz z czymś takim się spotkała - szła bokiem i nie wiedziała jak sobie poradzić, wyszła z domu pierwsza, ja zamykam drzwi i widzę jak "próbuje" iść - do autobusu mamy pół minutki spacerkiem, ale dziś dotarcie tam trwało i trwało, niosłam Julki plecak, torbę na gimnastykę i jeszcze biedne dziecko musiałam trzymać, ale ucieszyla się gdy jej powiedziałam, że może się ślizgać, to będzie jej sie lepiej szło :).
Tyle na dziś. Uciekam, ale mi się nie chce, to po wczorajszym złym robótkowo dniu... Czuję nie moc i bezsens, ale pranie samo się nie wstawi, chleb się nie zrobi... nie odkurzy się samo... no dobra jakbym miała robota do odkurzanai to może i samo by się odkurzyło :)
Pozdrawiam!!!