Translate

01 października 2012

Donice.

Październik zaczynam... donicami! Znów donice, ale trudno, nie moja wina że mam ich dużo i nawet połowy jeszcze nie ozdobiłam. Dziś donice, które stoja na dworzu - one są duże i stoja przed domem. Donice są trzy, na zdjęciach są tylko dwie - trzecia podczas sesji nie miała jeszcze kwiatów, ale teraz już ma. Szkoda, że nie pomyślałam o jakimś porównaniu wielkości. Żółty kwiat - który nakleiłam - był wielkości 1/4 serwetki i niektóre płatki musiałam domalować, bo na końcach serwetki były ścięte.  

Tak... jesień się zaczęła już na dobre. U nas choć dość ciepło to wilgotno, raz pada, raz kropi, raz piekne słońce świeci. Ja sobie umilam jesień - którą nadal bardzo lubię, też ze względu na to umilanie - sadzę w domu różne roślinki, wrzosy, małą kapustkę ozdobną, jakiś krzaczek, z białymi kwiatkami i czerwonymi kulkami - wygląda mi na żurawinę i małe papryczki :) Cały piątkowy wieczór kolejne doniczki produkowałam :) A i udało mi się wreszcie kupić małe fiołki dla Julki. Ale mam pytanie - czy takie małe papryczki są jadalne? jak któraś papryczka opadnie, to zobacze czy są w nich jakieś nasionka, bo urocza roślinka :)

Wrócę jeszcze na chwilę do piątku - bo to był szalony dzień, ja po dziś dzień nie mogę dojść do siebie, z Julką już lepiej, ale dziecko takie wrażenia miało, że aż na fotelu zasnęła! A wszystko przez Anstahe, z którą umówiłam się na mała wymiankę. Julii bardzo podobają się obrazy jakie haftuje Anstahe i taki też obrazek zamówiłam, a tu na poczcie pani daje mi taki wielki karton, a ja zdziwiona pytam, czy to na pewno do mnie... A co było w tej paczce, pokażę wkrótce. Na razie jesteśmy na etapie zachwytu:)
Jeszcze raz dziękuję Ci Anstahe - i na pewno to nie ostatni raz dziękuję :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życze udanego tygodnia i przyjemnej jesieni :)
P.S. Komputer wybyczył się na turnusie rehabilitacyjno-rekreacyjnym i wreszcie mogę bez stresów i tego wiecznego czekania klikać - zaoszczędzę trochę czasu :)