Translate

02 grudnia 2013

Pierwsza niedziela adwentu - czas na stroik adwentowy.

Wczoraj rozpoczął się czas adwantu czyli czas oczekiwania. Czas na porządki - ale nie mówię tu o kurzu i błyszczących oknach - choć lubie porządek, nie lubie przebywać w brudnych domach - bo mnie aż nosi, żeby posprzątać, to jesli chodzi o porzadki "przedświąteczne" - mówię im stanowcze nie!!! A dlaczego? Może dlatego, że lubie byc inna, zawsze byłam inna i chyba tak zostanie, taki outsider, buntownik. Dla mnie grudzień, to miesiąc sprzątań normalnych - to co zawsze. W tym roku z powodu malowania zostało mi jeszcze gruntowe sprzatanie na górze i w szafkach w kuchni, ale w tym tygodniu się z tym ogarnę. Od wczoraj na stole stoi stroik adwentowy - w tym roku świeczka "czaso - mierząca" :)  A w całym domu już świąteczne ozdoby, zostały mi jeszcze girlandy do zawieszenia - ale najpierw musze pomalować balustradę. W grudniu mam czas na pieczenie pierniczków, pod koniec przyszłego tygodnia zacznę pieczenie ciasteczek, śliwki w czekoladzie, skórkę kandyzowaną trzeba zrobić...  Paszteciki z kapusta i grzybami też robię wcześniej i je zamrażam - porcjuję na małe woreczki, tak na jeden posiłek dla nas, wyjmuję zamrożone i odgrzewam w mikrofalówce. Szybko i nie zajmują miejsca w lodówce - a to jest deficytowe w trakcie świąt :) Jak dobrze pójdzie to będę miała też czas na jakiś świąteczny decupażyk :) Wiele osób narzeka na listopad - a ja nawet nie wiem kiedy się skończył! W zeszłym tygodniu miałam kilka razy takie dziwne uczucie, że to nie ta niedziela bedzie pierwszą, a następna... Jakoś mi się listopad skrócił! Taki jakiś za szybki był! Może własnie takie moje przeniesienie sprzątania na listopad jest sposobem na listopadową ponurość? Też wszelkie ozdoby świąteczne przygotowałam w zeszłym tygodniu, wstążeczki dowiązałam, co trzeba było naprawić naprawiłam, lampeczki posprawdzane... ta... 300 sztuk na choinkę "trza było kupić"... i dwa sznury okienne stwierdziły, że nie będą świecić... Ale że sprawdziłam wszystko wcześniej, to tragedii nie ma :) Sznury okienne dokupione i od wczoraj wiszą i świecą, a choinkowe lampeczki czekają. Ktoś powie, ze to za wcześnie - a ja powiem, ze nie, bo zaczął się adwent i dla mnie to jest dzień od którego zaczynamy oczekiwanie, to tego dnia zaczyna się czas przedświąteczny. Wiele razy się spodkałam, z tym że to 6 grudnia był takim dniem od którego rozpoczynało się przygotowania świąteczne - jakos mi ten dzień nie pasuje - nie potrafie sobie wytłumaczyć jaką to ma racje bytu - pierwsza niedziela adwentu - to dzień rozpoczynający, a 6 grudnia to imieniny Mikołaja. Jakos lubię mieć wszystko zrozumiałe i wytłumaczone w racjonalny sposób. A poza tym, to u nas z dnia na dzień coraz ciemniej się robi i jeszcze ze 2 tygodnie i dzień będzie trwał 6 godzin..., więc miło chociaż człowiekowi się robi, jak wokół tyle ciepłych światełek i kolorów :)
To ja może wróce to najważniejszego - czyli do stroika. 
Otóż stroik adwentowy miał w tym roku wyglądać inaczej, miał to nie być wieniec, a okrągła minimaistyczna forma, świeczka z cyframi 1,2,3,4 i na srebrnej okrągłej podstawce, z mchem i drobną gałązką świerku... Ale mi Julia w zeszłą środę przywiozła do domu ze szkoły własnoręcznie zrobiony stroik! I to jaki piękny stroik! Ja jestem zachwycona. Koncepcję zmieniłam, Julii stroik został naszym tegorocznym stroikiem adwentowym. Tylko świeczki nie udało mi się kupić takiej żeby pasowała - bo chciałam cieńszą... A ta którą dałam Julii do szkoły do włożenia do stroika była niebieska i bez cyferek. 
Chciałam jeszcze zwrócic uwagę na podstawkę stroika - to drewniany plaster pnia brzozy! Stroik udekorowałam tylko koralikami, wstążeczką i bombkami. 



Strasznie mi się podoba :) Mam strasznie zdolne dziecko!
To wszystko na dziś, zmykam malować listwy... a jeszcze jakieś bułki zrobić, obiad, pranie... yyy... to ja uciekam! Pa!
Życzę wszystkim udanego dnia!!! Pozdrawiam serdecznie!!!