Translate

13 stycznia 2014

A, takie zwykłe mitenki.

Takie zwykłe mitenki w kolorze amarantowym z bladoróżowym akcentem, powstały jeszcze w grudniu w ramach prezentu urodzinowego dla jednej z koleżanek mojej córki.

A już na sobotę mam do zrobienia kolejne urodzinowe mitenki dla koleżanki :) Na szczęście z grubej włóczki - to się szybko robi :) 
Tak w poniedziałek, bez fajerwerków, spokojny post - jednozdjęciowy :) Trzeba się dobrze rozkręcić i wkręcić w nowy tydzień :) Miała przyjść zima. W prognozie pogody widniały dwa tygodnie mrozu (mrozu... ta... -3, -5 max...) i śniegu troche... a nagle w weekend sprawdzam pogodę i co? Przyszła zima... dziś i tyko dziś. Tylko dzisiaj ma być mróz (- 3 nad ranem, w dzień -1...), dzieci trzymaja kciuki za śnieg, bo ma nawet dziś padać... A od jutra, przez następne 2 tygodnie temperatura plusowa, a dalej nie wiem, bo mam prognoze na dwa tygodnie :) No cóż. Chyba nawet nie ma co komentować, przecież i tak nie mamy na to wpływu :) Dzieci sie do śniegu przyzwyczaiły przez ostatnie lata, to teraz czekają z wytęsknieniem na śnieg :)
Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Życzę dobrego tygodnia. Pozdrawiam serdecznie!!!

4 komentarze:

  1. Wspaniałe mitenki :-) Cudne kolory.
    Dzisiaj sprawdzałam pogodę u siebie i niestety - 14-dniowa nie przewiduje mrozu...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze swietne ci te angry birdsy wyszly, normalnie jak zywe. Moi bratankowie fascynowali sie nimi jakies 2 lata temu, pewnie od wieku zalezy... Tez zrobilam, ale sfotografowac zapomnialam przed oddaniem.
    A co do pogody, to nic mnie bardziej nie ucieszylo jak to, ze zapowiadane mrozy przemienily sie na temperatury dodatnie. Bo jak nie ma wiekszego mrozu, a przede wszystkim sniegu, to bez problemu moge rowerem sie przemieszczac, a to wplywa dodatnio na moja i tak srednia jakosc zycia w zimie.
    A co do mitenek, to niewatpliwie ladne sa, ale dla mnie zupelnie niepraktyczne - najbardziej marzna mi czubki placoe ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi to z ta zimą to ani źe, ani dobrze, właściwie to nie lubię tracić sił, czasu i zaśmiecać sobie mózgu myśleniem nad pogodą - bo i tak jej nie zmienię, nie wpynę na nią. Dzieci mi żal, bo tak czekały na śnieg, a mi to wisi. troche może mnie wkurza że miały być mrozy powyciągałam kalesony, podkoszuki, czapki cieplejszem i trzeba je znów chować... A co do transportu - to faktycznie ułatwienie duże :)
      Mitenek też nie lubię, choć sobie kiedyś zrobiłam takie dłuższe, że palce prawie całe zakrywały, że mogłam je sobie schować, to po sezonie je sprułam. Córce wygodnie w mitenkach, bo atwo jej zapąć pecak, wyjąć coś z kieszeni bez zdejmowania rękawiczek i nie ma obawy, ze zostawi je gdzieś w szkole czy autobusie, a koeżanki podpatrzyły i wszystkie chcą :) Pozdraiwam!!!

      Usuń

Dziękuję za wszelkie komentarze pozostawiane na moim blogu :)