Ja nie wyobrażam sobie Wigilii bez pasztecików z farszem z kapusty kiszonej. W zeszłym roku wpadłam nawet w taką desperację, że zrobiłam farsz ze zwykłej kapusty. Paszteciki robię tylko na święta i ewentualnie na jakieś większe imprezy. To taki mój świąteczny skarb, na który czekam cały rok :)
Przepis został spisany podczas robienia pasztecików przez mojego Tatę - On wszystko na oko, a ja pomierzyłam trochę żeby to miało ręce i nogi.
Na 1 kg ulubionego farszu z kapusty kiszonej i grzybów:
- 80 dag mąki
- 10 dag drożdży (polecam świeże)
- 1 jajko
- 125 g margaryny rozpuszczonej, przestudzonej trochę
- śmietana kwaśna - dodajemy do uzyskania odpowiedniej konsystencji
- szczypta soli
Zagnieść ciasto z podanych składników - drożdże wykruszamy, nie rozrabiamy ich wcześniej. Nie czekamy aż ciasto wyrośnie - robimy wszystko od razu: Ciasto należy rozwałkować, wyciąć pasek, na środek nałożyć w rzędzie farsz i zlepić bok. Pociąć na kawałki jak pierogi leniwe. Włożyć na blaszce wyłożonej papierem, posmarować roztrzepanym białkiem i piec w temp. 180 st C ok 15 min (aż się zarumienią).
Ja przygotowuję paszteciki wcześniej, nawet tydzień przed spożyciem i mrożę je, przed podaniem należy je oczywiście rozmrozić i podgrzać chwilę w mikrofalówce.
Prezentacja:
Jak zwykle zaszalałam z nadzieniem :) Zostało mi go sporo, a zamrażarka błaga o litość... Więc na obiad zrobiłam kulebiak. Ciasto na kulebiak takie jak do pasztecików może być, albo inne jakie lubicie nie słodkie oczywiście. Niestety zawsze robię "na oko" nie mierząc. Jedynie pozwoliłam ciastu wyrosnąć przez ok 1 godz, a później razem z farszem jeszcze ok 0,5 godz.
Najlepszy kulebiak jest z sosem pieczarkowym, który robię tak:
pieczarki pokrojone duszę z odrobiną soli, bez wody, jak są miękkie dodaję szklankę bulionu ze śmietaną i mąką, mieszam, gotuję chwilę i już.
Taki kulebiak może być również daniem na wigilijnym stole.
Teraz czas na deser. Odkryłam w końcu, że w Danii można kupić mleko w proszku :) Niestety skondensowanego jeszcze nie znalazłam i penie nie mają t takiego, ale w proszku jest! I dlatego machnęłam na szybko trufelki. Dobre, kokosowe, w smaku przypominają nadzienie z Rafaello. Przepis wzięłąm stąd: trufle kokosowe.
Śnieżne kulki - na deser wigilijny - jak znalazł.
Uciekam do kuchni :) A szydełko czeka wiernie na święta... i więcej czasu wolnego...
Bean: Byłam nie raz namawiana do produkcji pasztecików z ciasta francuskiego, ale ja czasem taka uparta jestem, że jak chcę uzyskać określony smak, to jestem w stanie naprawdę się narobić... np co dzień piekę chleb, żeby w domu był ciepły, świeży i dobry chleb... Czy to oznaka choroby? czy głupoty? Nie wiem, ale już ledwo po kuchni się turlam, a gdzie tu do końca przygotowań?!Dziękuję za życzenia i również życzę wesołych, pogodnych i rodzinnych Świąt oraz owocnego - w dzierganiu :) - Nowego 2011 Roku!
Mmmm... apetycznie to wszystko wygląda :) Ja paszteciki robię z ciasta francuskiego, bo jest szybciej ;)
OdpowiedzUsuńWesołych i rodzinnych Świąt życzę :)