Dziś zaprezentuję Wam druga szkatułkę z serii stare kino, tym razem w roli głównej James Dean.
Tą szkatułkę robiło mi sie najszybciej - kolory cieniowań dobrałam od razu i bez poprawek taki efekt udało mi się uzyskać za pierwszym malowaniem - a to sukces, bo zazwyczaj jest tak, że maluję i zamalowywuję przez kilka dni, aż się wszystko pozamazuje.
I dla przypomnienia zapraszam do zabawy w Robótkowe EURO 2012. (kliknij a poznasz zasady zabawy).
Szydełkowo się męczę... robię sweterek i idzie mi to jak po grudzie... Jakoś odeszła mi wena, a że część sweterka jest z elementów, to prócia nie będzie. Męczy mnie to, że mam kolejne plany, a nie lubię odkładać zaczętych robótek. Ogrodowo... pada... a jak któregoś dnia wyskoczyłam z rana do ogrodu z ambitnym planem sprzątnięcia drugiego "wieczornego" tarasu, którego jeszcze nie używamy, bo słońce będzie tam wieczorem za jakiś tydzień, to mnie kolano rozbolało - to po przygodzie na skuterze i jedyną pozycją jaką mogłam przyjąć, było siedzenie (nawet nie mogłam nogi wyprostować), więc trochę decu powstało. Wogóle po przyjeździe z Polski ruszyłam do pracy w ogrodzie, sprzątanie w domu i całej piwnicy (a piwnica jest pod całym domem, więc jest spora), a od wtorku to jest coraz gorzej... z dnia na dzień łapie mnie coraz większy leń, nic mi się nie chce, co drugą rzecz do zrobienia odkładam na dzień następny. A dzis była już kulminacja... nawet wstać mi sie nie chciało, poklikałam trochę, pogapiłam się bez sensu w tv, standardowo ogarnęłam kuchnię i łazienki i nic poza tym... Najbardziej wkurza mnie to, że zmarnowałam tyle czasu! A jak tak rano leżałam, to zastanawiałam się dlaczego nic mi się nie chce i doszłam do wniosku że odpoczywam po tej całej wyprawie. Tam rano się wstawało, śniadanie, od rana dużo ludzi, i ciągle i wszędzie ludzie, a tu napawam sie ciszą, tu mam wszystko poukładane tak jak mi pasuje, mam swoje miejsce. No ale chciałabym już się ogarnąć bo chcę pare rzeczy zrobić. Muszę sobie przygotować dobry plan działania na przyszły tydzień.
To tyle z pola narzekania. Udanego weekendu życzę wszystkim!
P.S. ja znów mam długi weekend, bo we wtorek święto konstytucji w DK, a poniedziałek dzieciom robię wolne.
Tą szkatułkę robiło mi sie najszybciej - kolory cieniowań dobrałam od razu i bez poprawek taki efekt udało mi się uzyskać za pierwszym malowaniem - a to sukces, bo zazwyczaj jest tak, że maluję i zamalowywuję przez kilka dni, aż się wszystko pozamazuje.
I dla przypomnienia zapraszam do zabawy w Robótkowe EURO 2012. (kliknij a poznasz zasady zabawy).
Szydełkowo się męczę... robię sweterek i idzie mi to jak po grudzie... Jakoś odeszła mi wena, a że część sweterka jest z elementów, to prócia nie będzie. Męczy mnie to, że mam kolejne plany, a nie lubię odkładać zaczętych robótek. Ogrodowo... pada... a jak któregoś dnia wyskoczyłam z rana do ogrodu z ambitnym planem sprzątnięcia drugiego "wieczornego" tarasu, którego jeszcze nie używamy, bo słońce będzie tam wieczorem za jakiś tydzień, to mnie kolano rozbolało - to po przygodzie na skuterze i jedyną pozycją jaką mogłam przyjąć, było siedzenie (nawet nie mogłam nogi wyprostować), więc trochę decu powstało. Wogóle po przyjeździe z Polski ruszyłam do pracy w ogrodzie, sprzątanie w domu i całej piwnicy (a piwnica jest pod całym domem, więc jest spora), a od wtorku to jest coraz gorzej... z dnia na dzień łapie mnie coraz większy leń, nic mi się nie chce, co drugą rzecz do zrobienia odkładam na dzień następny. A dzis była już kulminacja... nawet wstać mi sie nie chciało, poklikałam trochę, pogapiłam się bez sensu w tv, standardowo ogarnęłam kuchnię i łazienki i nic poza tym... Najbardziej wkurza mnie to, że zmarnowałam tyle czasu! A jak tak rano leżałam, to zastanawiałam się dlaczego nic mi się nie chce i doszłam do wniosku że odpoczywam po tej całej wyprawie. Tam rano się wstawało, śniadanie, od rana dużo ludzi, i ciągle i wszędzie ludzie, a tu napawam sie ciszą, tu mam wszystko poukładane tak jak mi pasuje, mam swoje miejsce. No ale chciałabym już się ogarnąć bo chcę pare rzeczy zrobić. Muszę sobie przygotować dobry plan działania na przyszły tydzień.
To tyle z pola narzekania. Udanego weekendu życzę wszystkim!
P.S. ja znów mam długi weekend, bo we wtorek święto konstytucji w DK, a poniedziałek dzieciom robię wolne.
Witaj, Oleńko!Przecież Ty też musisz mieć lenia, jesteś matką, zoną, kobietą, która ma prawo być zmęczoną. Wybiłaś się z rytmu przyjazdem do Polski, teraz pomału ogarniesz to i wszystko wróci do normy. Dasz radę. Widać, że z radością wróciłaś do swojego domu, bo chyba już tam jest Twój dom, prawda? Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKażdy ma czasem takiego lenia. Wyluzuj, poczytaj, nie sprzątaj na raz wszystkiego.
OdpowiedzUsuńPudełko fajne. James Dean był jednym z czołowych przystojniaczków. Pozdrawiam
Czasami następuje zmęczenie materiału może potrzebujesz takie błogiego lenistwa przez jakiś czas? żeby później wskoczyć na wysokie obroty:) a szkatułka wygląda świetnie:)) pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńTrochę Ci zazdroszczę tego lenia :-) Ale może jeszcze parę lat i mi się tak uda. Na imieniny dostałam książki mojego ukochanego Zafona i leżą w jadalni, i czekają, że może przy jedzeniu chociaż pare minut, ale i tak tez nic :-(
OdpowiedzUsuńBuziaki i miłej niedzieli!
Śliczna szkatułka.
OdpowiedzUsuńŚwietna szkatułka! :)
OdpowiedzUsuńFaaajnie masz :) ale u nas w czwartek Boże Ciało więc też chociaż jeden dzień wolnego ;-)
Pozdrawiam
Hiperbola :)