Translate

08 listopada 2013

Postarzana decu deseczka.

Uff... skończyłam ją... co prawda to nie jest to co miało być... bo... zapomniałam powoskować... i ścierając białą farbę, troszkę się czarna starła... ale też jest dobrze. Dodatkowo pożółciłam ją lakierem, a bo mam taki lakier, co lekko żółty odcień ma.



Nawet dobrze nie? Jest tam takie jedno miejsce, gdzie mi się trochę serwetka zawineła i się zmarszczyło, widac to na zdjęciu na widelcu :) Ale co tam, wreszcie się udała ta moja deseczka i nie mam zamiaru na nią narzekać :)
To tyle na dziś, życzę Wam dobrego weekendu.
Pozdrawiam!!!

6 komentarzy:

  1. Rewelacyjna deseczka ;-) Idealna.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu, oczywiście, że nie masz co narzekać:) deseczka jest bardzo ładna, baaaaaardzo mi się podoba!!! Jeszcze takim sposobem nie próbowałam nie robiłam, może pora w końcu..pogrzebię w internecie jak to się robi...
    Pozdrawiam:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Deseczka wyszła bardzo ładnie i nie ma powodu do narzekania. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. I bardzo dobrze wyszło! Deseczka w stylu vintage- więc pasują przecierki, zdrapania, odrapania i... zmarszczenia. Fajnie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyszło świetnie, myslałam, że to transfer. Gdybyś nie powiedziała, to nikt nie zauważyłby zmarszczeń. Zresztą naprawdę nie przeszkadzają. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszelkie komentarze pozostawiane na moim blogu :)