Translate

28 stycznia 2011

Znaleziska.

Jakiś czas temu u Lacrimy pojawiły się piękności - jakie udało jej się znaleźć, kupić za grosze. Tak mnie coś natchnęło i sobie już plany robiłam żeby się wybrać do Genbrug'a - jest to duński odpowiednik sklepów ze starociami i lumpeksu z jedną dość istotną różnicą - wszystkie rzeczy jakie można tam znaleźć są oddawane przez Duńczyków oraz przez sklepy, a dochód z ich sprzedaży jest przeznaczany na Czerwony Krzyż lub misje w krajach trzeciego świata. Można tam kupić praktycznie wszystko, niejednokrotnie nowe z metkami za atrakcyjną cenę. Ale przechodząc do rzeczy - już zaczęłam robić plany i w zeszłą sobotę rozmawiałam z mężem, że sobie pojedziemy, a on mówi: "To chodź dziś pojedziemy." I pojechaliśmy. Co prawda nic ciekawego nie kupiłam - bo chłopcy szaleli, a ja się nie mogłam skupić... ale za to zahaczyliśmy o "Genbrug place" - czyli wysypisko śmieci. Ale jakie... Wszystko segregowane - plastiki, kartony, drewno, papier, metal, żarówki, sprzęt elektroniczny, sprzęt AGD i tak dalej... oraz jeden kontener z rzeczami które są dobre, ale ktoś chce je oddać.
I oto moje znaleziska:

butelka i hmmm... świecznik?

dwa kieliszki i kamyczki - przerobiłam na świeczniki, do tego "moja tacka" i prymulki - po przejściach z chłopcami... jeszcze muszę tylko kamyczków dosypać na tackę i będzie dobrze

wazon i kamionkowy słój na miód

słój na miód

 
i ma małe pszczółki!



i jeszcze trochę szkła

Znaleźliśmy jeszcze choineczkę z lampek - taką typowo na zewnątrz, ale juz ją spakowaliśmy i zdjęć nie będzie.
Na dziś to wszystko. Jak poschną mi dziergadełka to pokażę.
Miłego wypoczynku w wolne dni :)
                                                                    
Guga, Eve-jank, Bean, Reni: Dziękuję :)Po takich zdobyczach to się czuję jak po polowaniu - szczęśliwa ze zdobyczy:)
Elżbieta, Nurrgula: Witam u mnie i dziękuję za miłe komentarze.
Kasianat: oj potrafi to wciągnąć, do tego stopnia że można naprzywozić do domu kupę śmieci :) - bo leżało to jak nie wziąć, a nóż się przyda :)
Katarzyna/Kathryn: musze się przyznać, że jeszcze nie dotarłam do "Rejsem po wyspie" - musze to szybko nadrobić :) Ja za ubraniami też się nie rozglądam, bo ja to chora jestem jak wogóle mam coś kupić sobie do ubrania- a przymierzać to już ciężką migrenę mam, ale zdarza się, tak jak właśnie ostatnio - kupiłam spodnie za 25 kr z oryginalną metką ze sklepu z ceną 400 kr - widać że jakiś sklep dał sporo towaru bo wisiało tam tych spodni... A te Genbrug place - wysypiska śmieci to ten specjalny kontenera na rzeczy które są jeszcze sprawne - jest darmowy, my na to mówimy "złom", a córka: garażowy sklep bez płacenia" :)

26 stycznia 2011

Znów coś dla lali.

Zaraz po zakończeniu serwety - jeszcze kiedy schła, wydziergałam dwa drobiazgi dla Naszej Lali. 

Czapeczka z resztek - dosłownie z resztek, bo różowej zostało mi 5 cm, a fioletowej aż 8 cm :)


Smycz do smoczka - bo był przyszyty do śpioszków... które trzeba czasem prać, a smoczek ma coś tam interaktywnego i nie można. Więc go odprułam i zrobiłam swoją smycz przypinaną zapinką broszkową pod kwiatem.


A teraz Lala sobie teraz śpi - dziś ze mną na dole - usypiają ją kryminały, ale później muszę ją zanieść do córki do pokoju, bo wczoraj w nocy dziecko zrobiło awanturę: "Gdzie moja Izabella?!"
Na dziś to wszystko. Coś sobie dziergam, ale to małe rzeczy. Mimo to ich teraz nie pokażę, bo muszę zrobić wszystkie - żeby był tematyczny post :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich którzy mnie odwiedzają.
                                                                                 
Reni, Eve-jank, Anka: Dziękuję Wam bardzo serdecznie!
Guga, Eumycha: Dziękuję. Takie smycze gdzieś widziałam, tylko nie pamiętam gdzie... Więc sama idea nie jest moja, ja tylko sobie wymyśliłam kwiatka - zmutowany wzór - bo mi zależało na odpowiedniej wielkości i te listki - bez wzoru, poporstu gdzieś widziałam i coś w podobie zrobiłam. 
Bean: Dziękuję, że mnie doceniasz... Staram się jak mogę.
Kasianat: Witam! Zaglądałam do Ciebie, ale już dawno nie pisałaś, myślałam że już nie wrócisz :) Dobrze, że mnie znalazłaś - chociaż wiem, że znów piszesz :) Zapraszam częściej :) Ale miło :)

25 stycznia 2011

Pierwsze wyróżnienie.

Od Gugi ze Skarbczyka otrzymałam pierwsze dla mojego raczkującego bloga - wyróżnienie.


Jest to dla mnie bardzo miłe i budujące - daje mi wiatr w skrzydła. Ktoś mnie docenił, na forum, oficjalnie. No jednym słowem ogromnie się cieszę, że moja "twórczość" jest przez kogoś doceniana i zauważana. Jeszcze raz dziękuję bardzo!

Oto zasady przyznawania i przekazywania tych nagród kolejnym osobom:
 
1. Podziękuj za wyróżnienie.
2. Umieść u siebie link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
3. Umieść u siebie logo wyróżnień.
4. Przekaż nagrodę do 10 blogów.
5. Umieść linki do tych blogów.
6. Powiadom o tym nominowane osoby.

  1. http://mataszydelkiem.blogspot.com/ - za cudną biżuterię
  2. http://nitkowo.blogspot.com/ - za różnorodność
  3. http://millucraftcrochet.blogspot.com/ -  za piękno tworzenia
  4. http://mojerobotki.blox.pl/html - za cudne i kolorowe sweterki
  5. http://male-robotki.blogspot.com/- za to że jej serwetki przypominają mi o zalegającym u mnie kordonku...
  6. http://piumka.blogspot.com/ - za piękne prace i co tu ukrywać za zdjęcia Małgosi :)
  7. http://kasiulkoweprace.blogspot.com/ - za słodkie misie na poprawę humoru i biżuterię w różnorodnej formie i kolorze
  8. http://evejank.blogspot.com/ - za cudnie kolorowy blog - kolorowy dzięki pluszakom
  9. http://auntivory.blogspot.com/ - za duński :) za to, że służy pomocą i śliczne misiaki
  10. http://aniolyanielki.blogspot.com/ - za anioły i za bukiety
Zauważyłam na kilku blogach informację o nieprzyjmowaniu wyróżnień. Jeśli któraś z blogowiczek wyróżnionych przeze mnie woli nie przyjmować wyróżnienia proszę o informację, przyznam wyróżnienie komuś innemu - nie jest to dla mnie ważne dlaczego nie zechcecie wyróżnienia, ja i tak Was kocham za to całe piękno jakie u Was znajduję. Również chciałam zaznaczyć, że z miłą chęcią wyróżniłabym wszystkie blogi które obserwuję - w taki sposób ja wyróżniam,- po prosu wrzucałam linki pokolei i jak doszło do 10 musiałam skończyć.
Dziękuję.
                                                                                  
 Agnieszka M., Kasia, Eve-jank, Anioły Anielki, Anka, Millu: proszę bardzo!

Candy u Millu - moja pierwsza wygrana.

Już jakiś czas temu u Millu było losowanie... w którym to zostałam wylosowana po raz pierwszy w mojej "blogowej karierze". Pierwsze wygrane Candy. Ponieważ zostałam wylosowana dodatkowo, musiałam ubroić się w cierpliwość i poczekać na swój prezent - ale było warto....

Oczywiście z racji zasmarkania chłopcy dziś ze mną w domu - więc pierwsi byli przy drzwiach gdy przyszedł listonosz. Nawet porzucili ciasteczka. Odebrali paczuszkę i cieszyli się bardzo - dziś to oni wydawali efekty dźwiękowe szczęścia  - bo ja robiłam zdjęcia.


A w paczuszce znalazłam takie skarby:


Kalendarzyk - wypatrzyłam je u Millu z okazji następnego Candy, strasznie chciałam taki mieć - a tu proszę niespodzianka - Millu pisze, że dla mnie taki przygotowała :) Mydełko - chłopcy chcieli je zjeść... Owocki - coś już kombinuję na wiosenną kompozycję - będzie jak znalazł, a ponieważ są to koraliki to mnie Jeszcze korci żeby je zawiesić... I serwetka - wielkimi krokami się zbliżam do... zajęcia się moimi tajemnymi zasobami piwnicy... czyli lampionami i dzbankami... decoupage... Millu skąd Ty wiesz co ja mam w piwnicy? :) Jak już wysmarczemy wszystkie smarki i pokonamy obrzydliwe wirusy - namiętnie oglądamy "Było sobie życie" :) - to spełnię obietnicę czekolady dla "Rączek losujących" :)

P.S. I to właśnie dlatego ostatnio pisałam o poście którego miało nie być - miałam dwa posty o tym co wygrałam, a zero mojej twórczości, nie wiedziałam czy zdążę z serwetą, więc dlatego, żeby nie było że nic nie robię tylko się chwalę co dostałam - powstał post o lali. Teraz czekam jeszcze na prezent od Maty - bo u niej też wygrałam - oj dużo tego jakoś - ale przyjemnie:)
                                                                 
Guga: dziękuję przeogromnie za wyróżnienie!
Anioły Anielki: dziękuję!
Pracownia - filcer: żywotni to oni są i to bardzo - smarki wytarłam bo jedli krótko przed sesją fotograficzną :) Tylko po gilach widać że są chorzy. Kondycję... hmm. Może. Na pewno mam brak czasu. Dziękuję.
Millu: Dziękujemy i również pozdrawiamy. Potem mnie męczyli: "Daj kulu-kulu!, jeście daj!" :)